* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 1 kwietnia 2015

Patrycja Woy-Wojciechowska: A moja mama ma w torebce psa

Muza SA, Warszawa 2014.

W grupie

Pies w torebce u mamy to nie czcza przechwałka dziewczynki, która próbuje zaimponować rówieśniczkom. Bohaterka-narratorka tomiku Patrycji Woy-Wojciechowskiej nie musi uciekać się do wyobraźniowych kłamstewek. Mama czasami nosi psa w torebce. A skoro tak, to znaczy, że dziewczynka może mieć do opowiedzenia jeszcze wiele innych ciekawych historyjek. Na przykład o tym, że w Meksyku z okazji Święta Pamięci o Zmarłych ozdabia się wzorkami czaszki z cukru i czekolady. Luźne opowieści Poli są okazją do odnotowania ulubionych przez każde dziecko wydarzeń: wspólnego z mamą smażenia konfitur, wizyt na wsi, przyjęć urodzinowych… a nawet historii o napotkanym policjancie. Pola nie prowadzi narracji według określonych ram, raczej opowiada o tym, co jej się przypomni i skojarzy, a to oznacza, że z każdą stroną Patrycja Woy-Wojciechowska będzie mogła małe odbiorczynie zaskakiwać.

Teksty są niejednorodne i mają różne rozmiary. Raz to jednoakapitowe wzmianki, raz pełne historyjki. Nigdy za długie – bo dzieci nie mogą męczyć się nad tomikiem. Autorka wyszukuje tu drobne ciekawostki, żeby zatrzymać małe czytelniczki i stara się w imieniu Poli być dla nich przyjaciółką. Proponuje wspólne zabawy i to element, który wyróżnia tomik „A moja mama ma w torebce psa” na rynku wydawniczym. To książeczka „dziewczęca” – ma się przydać na spotkaniach z przyjaciółkami. Bardzo często pojawiają się zadania dla grupy dziewczynek – odbiorczynie mają wybrać dla siebie torebkę, zaproponować makijaż na różne okazje, wskazać „swój” prezent, a także ozdobić czaszki (i pisanki), wymyślić imiona dla kur na wsi czy wcielenia filmowe dla psa. Takie zadania integrują i zapewniają zabicie czasu, są oryginalne i atrakcyjne. Dziewczynki będą mogły wyżyć się twórczo nad tą publikacją i uruchomić wyobraźnię. A ponieważ w wypełnianie książki przyjaciółki są odgórnie wpisane (zamieszczone w poleceniach), wiadomo, że pozycja cieszyć się będzie powodzeniem.

Paulina Paja Rasińska zajęła się opracowaniem graficznym tomiku. Postawiła na ciemne i zgaszone kolory, od czasu do czasu przełamywane różem i beżami, a także pastelowymi kolorami. Lubuje się w rozmaitych deseniach – wodze fantazji popuszcza przy tworzeniu różnych torebek, portretów psów czy butów na ulicy. Za każdym razem dba o to, żeby odbiorczynie nie otrzymywały przesłodzonych i kiczowatych obrazków, ale rysunki z charakterem, przyciągające uwagę. Nie zapomina o detalach: każda z torebek ma przyczepioną karteczkę z miejscem na inicjały właścicielki, część rysunków można uzupełnić i zaraz potem pokolorować. To dla odbiorczyń szansa na wykazanie się pomysłowością i zaimponowanie przyjaciółkom. Do tego Rasińska bez przerwy wraca do motywu psa z torebki, zapewnia więc czytelniczkom dodatkowe atrakcje przy oglądaniu książki.

„A moja mama ma w torebce psa” to ciekawy eksperyment z zakresu literatury czwartej. Książka, która może służyć do zabawy i dostarczać lektury najmłodszym odbiorczyniom, zestaw zadań dla przyjaciółek – więc i pretekst do spotkań i wspólnych zabaw. Ta książka dla dziewczynek będzie prawdziwą przygodą – i szansą na udawanie dorosłych. Patrycja Woy-Wojciechowska przemyca tu treści z różnych dziedzin i sprawia, że mała narratorka stanie się bliska odbiorczyniom, podobnie jak maleńki pies z torebki mamy. To nie jest klasyczny zestaw opowiadań ani bajek – ta publikacja ma rozwijać kreatywność oraz… więzi społeczne, podsuwa najmłodszym nowe możliwości zabaw i marzeń. „A moja mama ma w torebce psa” to książka, która miejscami zamienia się w zeszyt ćwiczeń – jednak tych ćwiczeń nie wykonuje się w pojedynkę, a to ogromna różnica w porównaniu z tradycyjnymi uzupełniankami. Dzięki temu pomysłowi dzieci skojarzą sobie książkę ze wspólną zabawą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz