* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 20 lipca 2014

Martin ZeLenay: U progu zagłady

Znak, Kraków 2014.

Zamach

ZeLenay nie daje odpocząć swoim superbohaterom, chociaż Millington tym razem usuwa się nieco w cień, a Frank Shepard… próbuje poukładać na nowo relacje rodzinne. Tyle że autor thrillerów politycznych niepewnie czuje się w scenkach obyczajowych. W tych bardzo rzadkich chwilach, kiedy stara się nakreślić zwyczajność i odpoczynek od spraw wagi państwowej, musi uciekać się do humoru lub ironizowania. A pod koniec tomu „U progu zagłady” po prostu skraca takie scenki, sprowadzając je do kilku z pozoru nieistotnych wypowiedzi uczestniczek spotkań. Zdecydowanie woli męskie sprawy na wielką skalę.

W „U progu zagłady” robi to, co uwielbiają czytelnicy historii alternatywnych – miesza prawdę i fikcję. Tym razem do sfery prawdy należą kolejni papieże – Jan Paweł II wkrótce zostanie ogłoszony świętym, a Franciszek… Franciszkowi grozi poważne niebezpieczeństwo. Zamach terrorystyczny w Watykanie oznaczałby zmianę rozkładu sił politycznych na świecie. Z ładunkiem wybuchowym świat przemierza jeden człowiek, a jego zadanie nie może przedwcześnie zainteresować wywiadów. Martin ZeLenay ceni sobie fabularny rozmach, ale akcję zawęża do kilku postaci – niemal o supermocach. Zresztą portretowanie pracy agentów jest jednym z atutów prozy ZeLenaya, w związku z czym autor chętnie posługuje się wypadkową wiedzy i stereotypów na ten temat. W jego ujęciu nawet mierzenie się z przestępcami jest estetyczne i nie ma w nim miejsca na przypadki, a jeśli już – to starannie wyreżyserowane i służące rozwojowi historii.

Watykan stanowi tło. Od czasu do czasu autor wraca tutaj dla kolorytu lokalnego. Uświadamia, w jakim kręgu kulturowym toczy się gra – kwestie wyznaniowe nie mają dla powieści znaczenia, liczy się bowiem wielka polityka. Podobnie zresztą jest z przywoływaniem pewnego tajemniczego reżimu, który ZeLenay celowo przez onomastykę próbuje doprowadzić do absurdu i samoośmieszenia. Zresztą ten autor jest dobry w nakreślaniu tła akcji lub w sugerowaniu klimatu narracji zmianami otoczenia – szeroko zakrojone obserwacje, bez względu na to, czy życzliwie obojętne, czy sarkastyczne, sprawdzają się w budowaniu tempa – z przestrzeniami i ustrojami politycznymi ZeLenay radzi sobie dużo lepiej niż z samymi ludźmi.

W indywidualnych charakterach stawia bowiem na wyrazistość, przez co czasem jego bohaterowie wypadają nieco papierowo lub przewidywalnie. ZeLenay nie lubi bawić się w psychologiczne niuanse, ani specjalnie zajmować codziennością rodzin postaci, które powinny ratować świat. Pewniej czuje się w scenerii jak z filmów akcji, jednocześnie cały czas towarzyszy pojedynczym postaciom, zna ich wszystkie decyzje w ramach wykonywanych zadań i wie, czego może oczekiwać. W sprawach wielkiej wagi nie biorą udziału całe sztaby ludzi, a jedynie kilku najlepszych agentów-samotników – i tutaj ZeLenay nie wpada w pułapki, pisze z dużą dozą pewności siebie i świadomością działań.

„U progu zagłady” to powieść o dobrej narracji, a przy okazji też zahaczająca o tematy, które rozpalają opinię publiczną. ZeLenay zapewnia czytelnikom wstęp do świata tajemnic, świata, który może funkcjonować poza medialnymi doniesieniami – więc wydaje się jeszcze bardziej atrakcyjny. Autor nie posługuje się skomplikowanymi politologicznymi analizami, rezygnuje też z budowania historii alternatywnej – wystarcza mu możliwość naświetlania samej akcji, bez rozdmuchiwania jej przyczyn i ewentualnych konsekwencji. Wybiera zatem to, co masowa publiczność uwielbia i co zawsze powiększać będzie jego grono odbiorców. A że ZeLenay jest przy tym wprawnym narratorem i potrafi słowami odmalować nastroje wśród ścigających i ściganych – wyrasta na ważnego autora powieści rozrywkowych. „U progu zagłady” nie zawiedzie czytelników, którzy kochają tajemnice i intrygi z nawiązaniami do rzeczywistości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz