* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 26 lipca 2014

TeatRyle: Powrót Szałaputków

tekst: Maria Joterka
reżyseria: Mariola i Marcin Ryl-Krystianowscy
muzyka: Robert Łuczak
scenografia: Olga Ryl-Krystianowska
na scenie: Mariola i Marcin Ryl-Krystianowscy

Aktorzy z bajki

Mogliby na scenę wyjść bez lalek, w codziennych ubraniach i bez scenografii (zresztą bardzo pomysłowej). TeatRyle bowiem z każdej historii tworzą aktorskie perełki. Co to oznacza dla widzów? Że Marcin Ryl-Krystianowski nie gra Lisa, Kwoki czy Myszy, ale jest Lisem, Kwoką lub Myszą. I że Mariola Ryl-Krystianowska nie wykłóca się sama ze sobą na dwa głosy jako Szałaputek i Szałaputka, tylko z bliska obserwuje burzliwą wymianę zdań dwóch kurczaków. Naprawdę łatwo zapomnieć o obecności znakomitych aktorów…

„Powrót Szałaputków” scenariusz ma bardzo prosty, tak, że nawet najmłodsze dzieci bez trudu opowieść zrozumieją. Mama Kwoka wychodzi w odwiedziny do znajomej, Szałaputki w zabawie przypadkiem otwierają furtkę, a tam… czyha na nie groźny Lis. Lis porywa Szałaputka i trzeba podstępu, żeby bohatera uratować. Nie ma tu fabularnych odskoczni, zresztą wcale nie są potrzebne. W krótkim (45 minut) spektaklu mieści się cały wachlarz silnych emocji – i ogromna dawka śmiechu.

TeatRyle mogą wystąpić praktycznie wszędzie – właściwą sceną staje się tu niewielka i zadaszona lada. Na oczach dzieci, w trakcie jednej piosenki wprowadzającej do historii, lada zamienia się w podwórko – za sprawą kilku zaledwie ruchów. Niewiele potrzeba, żeby zasugerować maluchom odpowiednią przestrzeń. Ta sama lada po chwili może stać się kuchnią głodnego Lisa – z rożnem, buzującym ogniem i klatką na Szałaputka. TeatRyle dzięki tym zabiegom pozwolą poznać magię teatru. Dzieci uczestniczą w tworzeniu nowej przestrzeni, ani na moment nie wybijając się z rytmu bajki. Fakt, że wyobraźnia uzupełni wszelkie umowne zabiegi, umożliwia scenograficzne zabawy. Olga Ryl-Krystianowska, córka aktorskiej pary, nie odchodzi od sprawdzonych pomysłów TeatRyli, ale też zapewnia im świeżość, zaskakując czasem dzieci rozwiązaniami. Zmiany czasowe i przestrzenne następują podczas piosenek, których w spektaklu nie brakuje. Ta sprytna metoda wymaga od odbiorców podzielności uwagi: koncentrowania się jednocześnie na treściach śpiewanych i na zachowaniach aktorów. Kto się zagapi, ten za moment odnajdzie się w zupełnie innym miejscu. TeatRyle pokazują, jak bez skomplikowanych zabiegów przenieść maluchy w centrum żywej akcji.

O grze aktorskiej Marioli i Marcina można pisać bez końca w samych superlatywach. Nie dość, że bez reszty wcielają się w kolejne postacie i są w tych wcieleniach bardzo przekonujący, to jeszcze sprawiają wrażenie, jakby ich występ był zabawą. Prowadzą swoich bohaterów lekko i wydaje się momentami, że tylko obserwują bieg wydarzeń z dystansu: akcja dzieje się poza ludźmi, lalki radzą sobie same. W prostej historyjce nie brakuje żartów i smaczków tekstowych („nie gadaj tyle, bo mi schudniesz!”), obserwacji, które uprawdopodobniają świat przedstawiony („duży może wychodzić nad staw na robaki”) i gier słownych („o kurczę”). Humor objawia się tu nawet w chwilach „grozy” – pomaga rozładować napięcie i angażuje odbiorców w bajkę. Czasem Mariola i Marcin przypominają o teatralności – w minietiudach narratorki zapominającej tekstu czy aktora gotowego do zagrania wszystkiego prowokują dzieci do uważniejszego przyglądania się opowieści, a do dorosłych puszczają oko. A kiedy grają – gestami czy tembrem głosu – wiadomo, że nawet pozbawieni lalek poradziliby sobie bez problemu i tak samo przyciągnęliby uwagę publiczności. TeatRyle uczą, jak tworzyć teatr dla najmłodszych – ich bajki i dzieci, i rodzice wspominać będą długo. I chciałoby się, żeby Szałaputki na scenę wróciły w kolejnej odsłonie historii z Lisem, Kwoką i Myszą. Bo kreacje TeatRyli są po prostu mistrzowskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz