* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 10 lipca 2014

Monika Kowaleczko-Szumowska: Galop `44

Egmont, Warszawa 2014.

Historia do przeżycia

Podróże w czasie w dzisiejszej literaturze czwartej zawsze są ryzykowne, zwłaszcza gdy mają w fabule posłużyć celom nie tylko rozrywkowym. Monice Kowaleczko-Szumowskiej przez pierwsze strony „Galopu `44” zaufać trudno – wydaje się, że autorka próbuje stworzyć edukacyjno-patriotyczną pogadankę, dla niepoznaki obudowaną codziennością bohaterów. Zresztą – codziennością też dosyć obcą zwykłym odbiorcom, bo który nastolatek bez mrugnięcia okiem daje się zabierać rodzicom na kolejne patriotyczne uroczystości… Wojtek i Mikołaj od najmłodszych lat oswajani są z historią Polski, biorą udział w spotkaniach w Muzeum Powstania Warszawskiego, w defiladach i obchodach rocznicowych. Dla ich rodziców to ważne do tego stopnia, że gdy wyjeżdżają na kilka tygodni do Londynu, wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego w rocznicę wybuchu powstania znajduje się na pierwszym miejscu na liście spraw do załatwienia. To już aż za mocno wskazuje zainteresowania autorki i pobrzmiewa nieco tendencyjnie. Kiedy więc Mikołaj i Wojtek odkrywają „magiczne” przejście z muzeum w sam środek powstania, przyjmuje się to raczej bez entuzjazmu – i nawet nie chodzi o prawdopodobieństwo, a o kolejną furtkę do mało subtelnego poruszenia tematu.

Ale „Galop `44” z czasem zaczyna się rozkręcać. Wojtek na początku zmuszany do podróży w czasie szybko zmienia motywacje i coraz bardziej angażuje się w pomoc powstańcom. To prowadzi do sprawdzania na własnej skórze, co oznacza przedzieranie się kanałami i przenoszenie broni, przemykanie się przez ostrzeliwane ulice, co oznacza bliskość śmierci i żegnanie kolegów. Wojtek próbuje zatrzeć pierwsze złe wrażenie, bo zaczyna mu zależeć na pewnej czarnowłosej Lidce. Mikołaj za to ma inne powody, żeby zostać – znalazł tu prawdziwego przyjaciela. Na szczęście Kowaleczko-Szumowska pamięta, że powstanie to nie zabawa czy symulator gry komputerowej – z czasem coraz bardziej bohaterowie wrastają w obcy sobie świat. Mają misję, o której nie wiedzą: potrzebna jest żywa pamięć, by o wydarzeniach z przeszłości opowiadać następnemu pokoleniu. Jednak na razie nikt nie myśli o dawaniu świadectwa… poza korespondentami przygotowującymi depesze dla polskich i brytyjskich radiostacji.

„Galop `44” to książka niezwykła między innymi dlatego, że składa się z faktycznych opowieści powstańców – ale to historie poskładane tak, że w fabule nie ma między nimi luk. Warstwa dydaktyczna nie jest nachalna, co więcej – autorka zdaje sobie sprawę, że musi przekazywać wiadomości dokładnie, żeby wyjaśnić czytelnikom reguły rzeczywistości, do której wysłała bohaterów. Sceny z powstania zapewniają odbiorcom adrenalinę (a ubocznym skutkiem jest też ich wyedukowanie), za to spójność opowieści ukrywa się w emocjach i motywacjach postaci. Czego Wojtek nie dowiedział się w szkole, od rodziców lub w Muzeum, to pozna bezpośrednio – a siła przeżyć wbije mu wydarzenia w pamięć. Jednak chłopięca tęsknota za przygodą, motyw kiedyś w literaturze czwartej właściwie bezdyskusyjny, tu nie ma takiego znaczenia jak bardziej zrozumiałe dla młodych doświadczenia. Bohater chce zrobić wrażenie na Lidce, nie zamierza odmawiać prośbom przełożonych – gdyby złamał reguły, zbyt sztucznie brzmiałoby jego przebywanie w powstańczej Warszawie.

„Galop `44” po pierwszych rozbiegowych rozdziałach bardzo zyskuje i staje się publikacją nie tylko ciekawą jako powieść dla młodzieży, ale i przyjemnym dla tej grupy docelowej uzupełnieniem wiadomości z historii. Nie ma tu zbędnych sentymentów ani martyrologii, ale Monika Kowaleczko-Szumowska nie przypochlebia się starszym czytelnikom nadmiernym patosem. Rytmem ta powieść nawiązuje do atrakcyjnych przez lata przygodówek. Autorka szukała sposobu, jak mówić do nastolatków o historii – i właśnie ten sposób znalazła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz