* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 5 lipca 2014

Katarzyna Majgier: Ula i Urwisy. Idę do zerówki!

Nasza Księgarnia, Warszawa 2014.

W ławce

Ula idzie do zerówki. To znaczy wybierała się tam od samego początku arcyzabawnej dziecięcej serii Ula i Urwisy, ale w trzecim tomiku w końcu tam trafia. Nie jest to daleka podróż, bo szkoła mieści się tuż za ulicą – ale gdy weźmie się pod uwagę ilość emocji i przygotowań dziewczynki, wiadomo, że to ogromny skok. W pierwszej części Ula stawiała na zabawę – w dodatku dość samotną, bo jeszcze bez obecności rówieśników. W finale dopiero pojawili się bliźniacy, Mirek i Sławek – tajemnicze Urwisy. Drugi tomik pokazuje wielkie podekscytowanie dziewczynki nadchodzącymi zmianami. Teraz, w „Idę do zerówki”, Ula naprawdę trafia do szkoły. Sama, bo jej przyjaciele akurat się rozchorowali. To oznacza, że kilkulatka musi w pojedynkę poradzić sobie z wieloma wyzwaniami. Ula poznaje nowych kolegów, a kiedy gubi się na szkolnych korytarzach, przekonuje się o wielkiej mądrości pani dyrektor. Nie traci energii i w dalszym ciągu po swojemu interpretuje słowa dorosłych, co prowadzi do komicznych nieporozumień. Wychowawczyni w zerówce będzie potrzebowała anielskiej niemal cierpliwości, żeby poradzić sobie z dwudziestoma maluchami o żywiołowości Uli – tu wszystkie dzieci nakręcają się wzajemnie i podsuwają sobie kolejne pomysły. Kilka maluchów obdarza Magier dodatkowo wyrazistymi cechami, żeby jeszcze lepiej zaakcentować ich nieznośność. I sprawić, by Ula świetnie poczuła się w nowym miejscu.

Ula zwielokrotniona to dla małych odbiorców powód do jeszcze większej radości. Dorosłym Katarzyna Majgier pokaże nieco satyryczne spojrzenie na współczesne pomysły wychowawcze. Malwinka jest przemądrzała i wydaje się jej, że wszystko umie i niczego się już w szkole nie nauczy (a starszy brat zapoznał ją także z zestawem brzydkich wyrazów, tyle że pani nie pozwala ich używać, nawet w celach edukacyjnych). Z kolei Różyczka to przykład małej modnisi, której mama pozwala malować paznokcie i ozdabia je „diamencikami” – poza zawoalowaną krytyką tego typu postaw, autorka ubarwia w ten sposób zerówkową rzeczywistość.

Brawa należą się Katarzynie Majgier przede wszystkim za doskonałe uchwycenie żywiołowości i charakterów dzieci – a w drugiej kolejności za zapanowanie nad chaosem, który w naturalny sposób natychmiast się wytwarza. Majgier bije konkurencję na głowę szczerością i trafnością obserwacji – zresztą trudno byłoby wskazać drugą tak dobrą serię dla kilkulatków. Mała dziewczynka relacjonuje swoją codzienność z zapałem i ogromnym poczuciem humoru, z całym zestawem silnych emocji przekładających się na odbiorców. Tu liczy się tempo i prawdziwość akcji, bo Ula funkcjonuje w normalnym świecie i przeżywa sytuacje doskonale znane małym odbiorcom (a jeszcze lepiej – ich rodzicom). Przy okazji też Ula pomaga uporać się z niepotrzebnymi lękami – przeprowadza dzieci przez trudne doświadczenia i zawsze zaraża entuzjazmem. Funkcjonuje jako przewodniczka, ale nie w literaturze edukacyjnej a rozrywkowej. To świetny pomysł na przyzwyczajanie dzieci do czytania – drobne tomiki niosą dużo śmiechu i życiowych ciekawostek, nie przytłaczają objętością, za to cieszą niezmiennie.

Kasia Kołodziej swoimi idealnie dobranymi ilustracjami jeszcze będzie podsycać ciekawość dzieci – na rysunkach Uli daleko jest do grzecznej dziewczynki, co spodoba się maluchom. Bardzo komiksowe i radosne obrazki zachęcają do śledzenia przygód Uli i podkreślają żywiołowość historii. Cała seria to znakomita propozycja dla maluchów – porównywalna z „Dziećmi z Bullerbyn”, tyle że bardziej stematyzowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz