* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 21 stycznia 2010

Sorn Gara: Pan Toti

Skrzat, Kraków 2010.


Coś dla malucha

Żeby napisać książeczkę dla dzieci, wystarczy mieć dobry pomysł – nie trzeba zbytnio komplikować akcji ani silić na wymyślne kreacje bohaterów: prostota w zestawieniu z bajkową fabułką to w zasadzie połączenie wystarczające na dobrą historyjkę. Najwyraźniej Sorn Gara zdaje sobie z tego sprawę i swoją propozycją wpisuje się w cały szereg bajek „dobranockowych” – tworzy postać Pana Toti, małego człowieczka, który mieszka w pniu drzewa. Ponieważ autorka samodzielnie ilustruje swoje historyjki, czytelnicy mogą się bez trudu przekonać, że z „człowieczka” Pan Toti ma jedynie ręce i nogi (ewentualnie jeszcze postawę wyprostowaną) – wyrysowany na planie lekko koślawego trójkąta Pan Toti przypomina trochę Muminki, a naprawdę nie jest podobny do żadnego kreskówkowego bohatera: ot, oko, dwie dziurki w wydatnym nosie i kreskowy uśmiech – oto cały, maksymalnie uproszczony Pan Toti.

Siłą opowiastek, jakie proponuje Sorn Gara, tkwi jednak gdzie indziej – a mianowicie w pomysłowym operowaniu czarodziejskimi bajkowymi motywami. Autorka prowadzi fabułę najzupełniej naturalnie, do pewnego momentu. Potem wprowadza element nietypowy, element, który jest jednocześnie wyznacznikiem baśniowości – i który wprowadza zaskoczenie.

Ponieważ mamy do czynienia z cyklem historyjek, Sorn Gara dba o to, by wprowadzić powtarzalne motywy, nadające całości spójny charakter. Do takich klisz informacyjnych należy przedstawianie głównego bohatera – z początku każdej książeczki znajduje się krótkie wprowadzenie, które mieści opis Pana Toti. Pan Toti ma swoje stałe przyzwyczajenia i upodobania, odpowiednio w każdym tomiku eksponowane, co w książeczkach sprawia wrażenie spokoju.

Pan Toti to postać sympatyczna i miła – w propozycjach Skrzata nie ma złych uczuć i emocji, jedynym dopuszczalnym minorowym nastrojem, który pełni rolę katalizatora fabuły, jest lekki smutek: nawet obecność złośliwych bliźniaków nie zmienia ciepłego brzmienia tych opowiastek. Pod swoim domkiem Pan Toti ma kopalnię, w której szuka skarbów – z reguły wykopuje zaczarowane przedmioty, które stają się potem centralnym punktem fabuły. Ale w „Panu Toti”, chronologicznie najwcześniejszej części cyklu, ważniejsze wydaje się znalezisko Hehela, przyjaciela Pana Toti: z jajka, które wypadło z gniazda i trafiło pod troskliwą opiekę bohatera wykluwa się bowiem… prawdziwy smok. „Zielone, ogoniaste i skrzydlate” w miejsce spodziewanego, ślicznego i puszystego pisklątka będzie nie lada zaskoczeniem dla bohaterów. Tymczasem smok przeżywa ogromną tragedię – nie potrafi latać, mimo wykorzystania przez Hehela i Pana Toti wszelkich pomysłów – bajkowych (sprowadzenie inteligentnego ptaka jako nauczyciela) i kulturowych (patent Dedala). Na szczęście kopalnia pod domem bohatera mieści cały zestaw magicznych akcesoriów, które mogą pomóc w rozwiązaniu kryzysu.

W „Panu Toti” uwagę zwracają kolory rysunków. Jedynie przybliżenia co bardziej skomplikowanych drobiazgów są utrzymane w czarno-białej tonacji. Większość dużych obrazków ma przyciągać wzrok właśnie dzięki intensywnym (chociaż nie jaskrawym) barwom. Świat Pana Toti wzorowany jest na ludzkim, różni się jednak od niego, i to znacznie, w wielu szczegółach: drzewa bajkowej krainy mają raczej fantastyczne kształty (mimo że wszystko w tej historyjce utrzymane jest w formach jak najprostszych).
„Pan Toti” ma dobranockowy – i może nieco kreskówkowy – charakter. Nadaje się jako lektura na dobranoc dla kilkulatków, a także jako zwyczajna książeczka do czytania na co dzień.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz