* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Ida Pierelotkin: Pepa, nie świruj!

Nasza Księgarnia, Warszawa 2010

Nastolatki na wesoło

Wydana w skoroszytowej serii (serii „ze sprężynką”) powieść Idy Pierelotkin różni się od innych książek cyklu – różni się znacznie, bo „Pepa, nie świruj” to bardziej parodia powieści dla dziewczyn niż typowa powieść tego typu. Autorka jawi się bardziej jako prześmiewczyni stylu i ironistka niż jako zwyczajna pisarka dla młodzieży. W tomie „Pepa, nie świruj!” kpi sobie z sentymentalnych narracji, bawi się konwencjami, a przy tym proponuje młodym odbiorcom (to nie historia „tylko dla dziewczyn”) dynamiczną i ciekawą opowieść – jeśli oczywiście czytelnicy będą chcieli z przymrużeniem oka spojrzeć na swoich rówieśników – Ida Pierelotkin nie proponuje stylu przezroczystego jej rytm narracji, logoreiczny, potoczysty i przegadany – przekuwa uwagę. Skłonność do przesady jest widoczna na każdym kroku: w doborze imion i nazwisk wszystkich, nawet epizodycznych bohaterów, w kreacjach nietuzinkowych postaci (jedna z przyjaciółek marzy o tym, by skończyć studia prawnicze i tańczyć zawodowo w nocnych lokalach), w bezkompromisowych ocenach zachowań nastolatek (krytyce już na pierwszych stronach podlega używanie błyszczyka, potem – zadurzanie się w aktorach czy namiętność do seriali). Zdecydowanie Wandzia Pliszka, narratorka i jedna z pięciu bestkumpelek, to silna osobowość – ma własne zdanie i nie da się przekonać do zachowań stadnych. Jest indywidualistką (jak jej przyjaciółki) i z pewnością nie będzie ulegać złym wpływom otoczenia. Z ironii i przekąsu czyni tarczę, przez którą niełatwo się przebić. Większość zachowań jest tu mocno przerysowana, wyostrzona, by odbiorcy mogli poobserwować siebie w krzywym zwierciadle. Sporo tu okazji do śmiechu – zresztą dwie dziewczyny są wielbicielkami kabaretu, Ida Pierelotkin sygnalizuje tu kilka utworów stworzonych przez Jeremiego Przyborę, Władysława Sikorę i Jana Kaczmarka, sama pokusiła się o całkiem udaną parodię Leśmiana – ma więc poczucie humoru i okazuje je na każdym kroku.

W książkę wpisane są typowe dla nastolatek problemy – kłopoty z młodszym rodzeństwem (chociaż udała się autorce kreacja pięcioletniego Pawełka, to chyba najjaśniejszy punkt powieści), rozterki sercowe i sprawy związane z modą – ale powalczyła i pisarka o czystość językową, przy okazji wprowadzając też wiadomości o oryginalnym i twórczym muralu. Z każdej strony tej książki wyłania się dowcip, czasem nieco wymuszony dla starszych odbiorców, ale mimo to niezły. Przez żart przefiltrowane są codzienne troski – to może być atut powieści Idy Pierelotkin, ale również, dla przywiązanych do tradycyjnej historii dla dziewczyn odbiorczyń – jej największa wada.

Autorka pisze swą historię tak, jakby właśnie ukończyła kurs creative writing i w praktyce sprawdzała, dokąd poprowadzi ją wybujała, puszczona wolno wyobraźnia. Liczy się nie precyzyjnie konstruowana fabuła i prawdopodobieństwo prezentowanych wydarzeń, a ich wyrazistość, podkreślona jeszcze zamaszystą, odważną narracją. Wszystko zależy od tego, czy odbiorcy uwierzą Idzie Pierelotkin w tak ogromne i nieskrywane pokłady ironii u ich rówieśniczki – jeśli tak, książka odniesie sukces. Niezależnie od tych ocen spodoba się wszystkim zmęczonym łzawymi opowiastkami: Wandzia Pliszka również przechodzi okres buntu – tyle że jej sprzeciw wyraża się w drwinie, nie w smutku. Proponuje Pierelotkin coś nowego, odświeża konwencję przez śmiech i kreatywne pisanie. Co z tego wyniknie? Nie wiem, ale książka mi się podobała.

Wandzia, Pepa, Mela, Karina oraz Ziu mają mnóstwo niezwykłych pomysłów, które bez wahania wcielają w życie. Ich barwna przyjaźń pozwoli czytelnikom na chwilę oderwać się od zwyczajnych zmartwień i może przyczyni się do poprawy nastrojów. Z pewnością „Pepa, nie świruj!” to pozycja wyróżniająca się w biblioteczce nastolatków – traktowanych tym razem jako odbiorcy ambitni, zdolni do wychwycenia drugiego dna relacji, do odszyfrowania sygnałów ironii i kpin. Ida Pierelotkin nie pisze banalnie, banał przekształca za to na tworzywo opowieści, po którą warto sięgnąć.

1 komentarz: