* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 2 stycznia 2010

Elżbieta Zarych: Baśnie o szczęściu, nieszczęściu i o tym, co jest najważniejsze w życiu

WAM, Kraków 2009.

Cały świat baśni


Tom baśni Elżbiety Zarych to pozycja, której przy kompletowaniu dziecięcej biblioteczki pominąć nie wolno. Dziś, kiedy wiele publikacji z zakresu literatury czwartej wydaje się szybko i bez dopracowania szczegółów, wydawnicza propozycja WAM-u stanowi ewenement. To rodzaj lekturowego slow-foodu, książka, która warta jest więcej niż kosztuje.
„Baśnie o szczęściu, nieszczęściu i o tym, co jest najważniejsze w życiu” składają się tak naprawdę z dwóch aktów kreacji Elżbiety Zarych. Pierwszy stanowią oczywiście historie, baśnie z różnych stron świata (była kiedyś taka seria zeszytów, przeznaczonych dla wielbicieli gatunku, którzy interesowali się różnymi kulturami, bądź też znudzili się wszechobecnym Andersenem). Druga sfera książki, na pierwszy rzut oka mniej istotna, w rzeczywistości niebywale atrakcyjna – to warstwa „ilustracji”. Autorka przygotowała obrazki do prezentowanych przez siebie historii, lecz uczyniła to, stosując rozmaite tkaniny, tasiemki ozdobne, guziki i nici, niekiedy też sięgając po technikę decoupage’u. Pasmanteryjne ozdobniki zachwycają sposobem wykonania – dopiero dłuższe kontemplowanie ich pozwoli wychwycić wszystkie tricki, jakich Elżbieta Zarych użyła. Autorka łączy ze sobą różne materiały – tkaniny zestawia z bibułą, domalowuje brakujące elementy, a guziki o wymyślnych kształtach wkomponowuje w obrazki. Kawałki falistej tasiemki zastąpią wodorosty, a nitka mocująca bibułkowy kwiatek idealnie imitować będzie jego złocisty środek. W pewnym momencie przerwałam lekturę, żeby podziwiać piękne kolaże Zarych – dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Podział baśni ze względu na kontynenty, z których zaczerpnęła autorka motywy do opowieści, podkreślają zarysy państw, wyszyte prostym ściegiem na szarym płótnie. Proste to (choć przecież trudniejsze niż rysunek), a czarujące. Oczywiście ma to swoje słabsze strony – mimo prób podkreślania indywidualności konkretnych miejsc, wszystkie „ilustracje” utrzymane są w jednym stylu, nie ma więc istotnego w takim przypadku zaskoczenia czy wrażenia egzotyczności. Usprawiedliwia jednak to rozwiązanie fakt, że nie mamy do czynienia z oryginalnymi historiami, a imitacjami, a imitacjami, opowieściami, na bazie pewnych motywów.
Elżbieta Zarych prezentuje baśnie z różnych zakątków świata – bez względu na pochodzenie danego wątku (wszystkie próbuje umiejscowić), wszystkie skonstruowane są podobnie. Funkcjonują w nich magiczne przedmioty, zdolne zmieniać los bohaterów, zło zostaje zawsze przykładnie ukarane, a ludzie dobrzy – nagrodzeni – obowiązuje tu więc klasyczna koncepcja baśni, tradycyjne opowieści mają pełnić nie tylko funkcję rozrywkową, ale także dydaktyczną. Nie jest to dydaktyzm nachalny, dzięki czemu po książkę Elżbiety Zarych sięgnąć mogą poza małymi czytelnikami także i dorośli. Historie z tego tomu zaludniają obok zwyczajnych ludzi istoty nie z tego świata, a wiele charakterystyk da się zbudować na prostych opozycjach (biedni – bogaci, dobrzy – źli). Ludzi szlachetnych próbują zepchnąć z drogi szczęścia niegodni, chciwi przewijają się obok wynagradzanych za sprawiedliwość. Każda baśń niesie ważne przesłanie – ale, co wydaje się tu bardziej interesujące – każda baśń wybrzmiewa inaczej, nie ma tu mowy o powtórzeniach, przez co Elżbieta Zarych może przyciągać czytelników do lektury i podsycać ciekawość.
Autorka raczej nie różnicuje języka kolejnych opowieści, posługuje się jednym, melodyjnym i obrazowym stylem, bez względu na realia konkretnej fabuły. Oczywiście stara się zaakcentować koloryt lokalny i wyznaczniki krainy, w której rozgrywa się dana opowieść, ale nie czyni tego na siłę, raczej akcentuje drobiazgi – wie dobrze, że sedno baśni nie kryje się w okolicznościach zewnętrznych, a w przesłaniu, które nie zależy od rodzaju opisu. Dzięki temu nie męczy odbiorców operacjami w obrębie języka i może się skoncentrować na snuciu atrakcyjnej fabuły.
Zebrane w tej książce baśnie są dość krótkie (z rzadka przekraczają dwie strony, ale pamiętać należy o dużym formacie książki i małym świetle między wersami). Ponad pięćdziesiąt zachwycających relacji mieści się w tomie – pojedyncze baśnie można więc potraktować jako idealną lekturę na dobranoc – dostarczają bowiem nie tylko pożywki dla wyobraźni, ale i materiału do przemyśleń na temat życia i ludzkich charakterów.
Elżbieta Zarych przypomina, co w życiu jest najważniejsze. Ładnie wplata kolejne motywy w historię, która przybiera rytm gawędy i, niczym dawne baśnie, przypomina opowieść mówioną. Tom „Baśnie o szczęściu, nieszczęściu i o tym, co jest najważniejsze w życiu” zaspokoi gusta najbardziej wybrednych odbiorców.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz