* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 27 stycznia 2010

Sorn Gara: Pan Toti i czarodziejska różdżka

Skrzat, Kraków 2010.


Znaleziska Pana Toti

Pan Toti, daleki krewny krasnoludków i innych miniaturowych bajkowych istot, budzi sympatię małych odbiorców. Nie może być inaczej, skoro Pan Toti nikomu nie robi krzywdy (wręcz przeciwnie, kiedy trzeba, służy pomocą każdemu i stara się, by postaciom, które spotka, wiodło się lepiej). Z reguły jest uśmiechnięty i zadowolony, optymistycznie spogląda na świat – a przynajmniej na tę jego cząsteczkę, którą ma w zasięgu wzroku.

Pan Toti jest człowieczkiem małym jak palec dziecka. Za jeden posiłek wystarczy mu poziomka – to daje odbiorcom wyobrażenie także o rozmiarach bajkowego świata. Taka kraina musi mieć swoje sekrety i tajemnice – jedną z nich okazuje się teren pod domem Pana Toti. Codziennie dzielny bohater chowa pod swój kapelusz łopatkę i schodzi po drabinie do wykopanego kiedyś tunelu. Ma tam swoją własną kopalnię, w której pracuje, bo ma nadzieję na odkrycie prawdziwych skarbów. Na razie wykopuje zaledwie drobne przedmioty, które każdy uznałby za śmieci – szybko jednak wychodzi na jaw, że rzeczy z kopalni pod domem mają magiczne właściwości i stają się początkiem niezwykłych przygód.

W książeczce „Pan Toti i czarodziejska różdżka” rekwizyt odkryty przez bohatera wydaje się być najzupełniej zwyczajny, to znaczy: oswojony przez stałą obecność w wielu historiach. Pan Toti wydobywa z ziemi atrybut magika, czarodziejską różdżkę. Żeby jednak nie było zbyt łatwo i jednoznacznie, różdżka ma dwa działające końce – czarny i biały. Tu Sorn Gara posługuje się również zwykłymi, kulturowo utrwalonymi symbolami, o czym jednak Pan Toti nie wie – dopiero seria niefortunnych zaklęć i czarów, które wychodzą odwrotnie, niż by sobie tego zażyczył bohater, sprawiają, że dwaj przyjaciele – Hehel i Pan Toti – uczą się zasady działania różdżki.

Sorn Gara w całej serii książeczek o Panu Toti stawia na prostotę – nic dziwnego, kieruje opowieść do kilkulatków, nie chce więc ich męczyć nadmiernie rozbudowanymi, wielotorowymi fabułami. Przygodę bohatera obudowuje wokół znalezionego w kopalni rekwizytu. Przy okazji też bawi się motywem sobowtóra – Negatyw stanowi nie lada zaskoczenie dla naiwnego w gruncie rzeczy i dobrotliwego Pana Toti. Wraz z mikroskopijnym człowieczkiem dzieci będą mogły przekonać się, że istnieją także ludzie złośliwi, niegrzeczni i nieprzyjemni dla innych – Sorn Gara pokazuje, jak łatwo można sprawić komuś przykrość i udowadnia, że sympatyczni bohaterowie mogą znaleźć wspaniałych kompanów do zabawy, a tych niedobrych nikt nie potrzebuje – ma zatem bajka wymiar dydaktyczny, nie jest to jednak dydaktyzm nachalny.

Mimo dość oczywistych rozważań, jakie w tej fabule się pojawiają, książka „Pan Toti i czarodziejska różdżka” przewidywalna nie będzie. Trudno nawet podejrzewać, w jakim kierunku rozwinie się akcja – zwłaszcza że w grę wchodzi przedmiot magiczny, obdarzony ponadnaturalnymi mocami, a i sama konwencja bajki nie wyklucza nierealistycznych sytuacji. Sorn Gara tworzy w formie kreskówkowej, wskazuje na to prostota książeczki, ale i wykonane przez autorkę rysunki. Pan Toti to postać wyrazista i rozpoznawalna, a osnucie każdej historii cyklu wokół jednego, charakterystycznego motywu także przypomina dobranocki. Obrazków jest tu naprawdę wiele, a narracja została sprowadzona do minimum, także dzięki grafice. Skrzat proponuje małym odbiorcom kolejną książeczkę niosącą ciepło, optymizm i spokój, a przy tym ciekawą fabułę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz