* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 14 grudnia 2023

Bartosz Żurawiecki: Ojczyzna moralnie czysta. Początki HIV w Polsce

Czarne, Wołowiec 2023.

Walka

Jest to książka, która może zepsuć dobry humor wierzącym w społeczeństwo i w altruizm czy chęć niesienia pomocy słabszym i chorym. Bartosz Żurawiecki przenosi odbiorców w lata osiemdziesiąte XX wieku i pokazuje, jak strach przed nowym wirusem wyzwolił najgorsze instynkty w rodakach. Można w tomie „Ojczyzna moralnie czysta. Początki HIV w Polsce” znaleźć kilka wiodących tematów. Najpierw – brak wiedzy co do tego, jak postępować z zakażonymi, jakie środki ostrożności wystarczą, by ochronić się przed wirusem – to w połączeniu z irracjonalnym czasami lękiem zapewnia wybuchową mieszankę i automatycznie – odmawianie chorym opieki medycznej, bo nawet wyszkolony personel – lekarze czy pielęgniarki – nie wie, jak zachowywać się w obliczu AIDS. Później -nagonka medialna, chociaż dziennikarze starają się nie operować grozą, a tłumaczyć i edukować, co zaskakujące w kontekście dzisiejszego poszukiwania sensacji w mediach. Tutaj HIV wybrzmiewa nieco inaczej, ale nie udaje się i tak przekonać ludzi – wierzących we własną wersję rzeczywistości. Brak dostępu do informacji i sprzeczne komunikaty, plotki, które szerzą się i rozbudowują poczucie zagrożenia – to wszystko komplikuje jeszcze przyzwyczajanie społeczeństwa do „zarazy”, która przychodzi z zachodu. W dodatku AIDS od początku kojarzy się z przypadłością homoseksualistów: niektórzy są wręcz przekonani, że heteryków problem nie dotyczy i wystarczy zrezygnować z przypadkowych kontaktów seksualnych, żeby mieć spokój. Jednak kiedy już w pobliżu pojawi się ktoś zakażony, zaczyna się prawdziwa karuzela strachu. Według całkiem sporej części społeczeństwa nie ma takich środków, które ochronią przed wirusem – najlepiej zatem wygnać zakażonych jak najdalej, zaszczuć, grozić, wykluczyć z najbliższego otoczenia. I tutaj nie pomogą żadne rzeczowe tłumaczenia ani działania edukacyjne: lud wie lepiej. Tak Bartosz Żurawiecki dochodzi do trzeciego tematu w książce, do motywu działalności Marka Kotańskiego i do prób pomocy udzielanej osobom chorym na AIDS. Chociaż zafunduje odbiorcom pokaz efektów lęku podszytego niewiedzą, niekoniecznie oddali zabobony i fałszywe przekonania: ludzie napędzani paniką niezależnie od czasów i od poziomu wyedukowania zawsze reagują podobnie. W przypadku działań Marka Kotańskiego – agresją w stosunku do chorych i zakażonych. I przejawy tej właśnie agresji autor wymienia, pokazując, jak kolejne ośrodki dla osób z HIV musiały zmieniać miejsce funkcjonowania za sprawą miejscowych. Bartosz Żurawiecki nie zamierza jednak poprzestawać na ukazywaniu społecznych lęków i ich konsekwencji. Zdaje sobie sprawę, że „straszak” z AIDS działał w dwie strony, pokazuje między innymi, jak zatrzymani próbowali uniknąć aresztowania, powołując się na AIDS lub grożąc zakażeniem. Naświetla luki w systemie medycznym i w edukacji – ale jednocześnie nawiązuje też do tych mniej kryształowych nosicieli. Przedstawia stereotypowe ujęcia zakażonych w filmach i reportażach, żeby skonfrontować je z rzeczywistością. Przeprowadza szeroko zakrojone badania, dzięki którym jest w stanie zaprezentować czytelnikom wycinek niewesołej rzeczywistości z ostatnich dwóch dekad XX wieku w Polsce. A przecież wychodzi od stwierdzenia, że ten kraj i tak miał szczęście, bo HIV nie wybuchł tu z taką siłą jak na zachodzie, a homoseksualiści nie mieli aż tylu możliwości do spotykania się i zarażania w większych zbiorowościach. Z jednej strony jest tu strach przed AIDS, z drugiej – wizerunek geja jako siedliska zła (i, automatycznie, kary za to zło). Mentalność, która nakazuje cieszyć się z „ojczyzny moralnie czystej” i osądzać bliźnich – niewesoło prezentuje się naród w kontekście większego wyzwania. Za to sama książka – znakomita.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz