* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 4 sierpnia 2018

Manula Kalicka: Wszystkie kochanki naszego taty

Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.

Rodzinne układanki

Kiedy Manula Kalicka wydała książkę „Tata, one i ja”, zrobiło się o niej na rynku wydawniczym głośno, ale później już żadna powieść nie wywołała takiego echa. Teraz autorka zajmuje się raczej innymi twórcami: prowadzi agencję literacką i niekoniecznie chce robić konkurencję swoim podopiecznym. Jednak na księgarskie lady co pewien czas wraca – zwykle dzięki tamtej, wyjątkowo udanej historii w kolejnych wznowieniach. „Wszystkie kochanki naszego taty” to znowu „Tata, one i ja”, tyle tylko, że odrobinę przystosowane do obecnych realiów. Fankom żal, nowe czytelniczki będą pewnie czekać na inne historie. Wszyscy się pośmieją – z odejścia od rutyny, z ironii i rozwiązań mocno nietypowych jak na obyczajówki.

Opowieść prowadzi szesnastoletnia Karolina, co jest raczej nietypowe jak na literaturę dla pań, ale w końcu nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni Manula Kalicka odrzuca myślowe kolejny. Karolina jest bystra, pozbawiona sentymentów i złośliwa, a pozycja nastolatki pozwala jej na popełnianie zabawnych błędów. Poczucie humoru w wyostrzonej formie jest tej bohaterce niezbędne do wytrzymania tego wszystkiego, co fundują dorośli. W dodatku Karolina musi być też wsparciem dla sześcioletniej siostry, Pauli. Zaczyna się od trzęsienia ziemi: mama wyjeżdża z narzeczonym do Afryki. Ojciec, rockowy muzyk, niespecjalnie nadaje się do prowadzenia domu i opieki nad dziećmi, ale wszystko udaje się w miarę sprawnie zorganizować. Problemem zostają kolejne partnerki kochliwego tatusia: niezbyt inteligentne, niezbyt rozgarnięte, stanowiące wręcz własne karykatury. Każda z kobiet przewijających się przez ten dom ma cechy, które ją dyskwalifikują, najpierw w oczach dziewczyn. Tata orientuje się w sytuacji znacznie później. Używa sobie Manula Kalicka na tych portretach, wyzłośliwia się chętnie. Śmieje się z kolejnych podrywek, ale buduje też całkiem krzepiący obraz rodziny z mało odpowiedzialnym ojcem, jego postępową byłą teściową (to babcia Fredka spieszy z pomocą, kiedy trzeba, a jej wybranek Artur tonuje nastroje i jest głosem rozsądku), z dziećmi, które nie rozpaczają, a bardzo rozsądnie podchodzą do spraw dorosłych – i z całą masą ludzi przewijających się przez dom. Tu nikt nie zostanie bez pomocy, chyba że akurat intryga ma prowadzić do komicznej bezradności tatusia. W pewnym momencie Kalickiej niestety zaczyna brakować konceptu – posiłkuje się wówczas, zupełnie niepotrzebnie, puentami z powszechnie znanych dowcipów albo anegdot. Niby tłumaczy to rodzinnym zamiłowaniem do anegdot, ale lepiej by było, gdyby bohaterowie nie przedstawiali cudzych puent jako swoich odkryć – a przynajmniej nie jako jedyną wartość rozmowy.

Bez względu na to wszystko czyta się tom „Wszystkie kochanki naszego taty” z dużą przyjemnością. Autorka odrzuca banalne fabułki, stawia bohaterów przed dziwnymi problemami i sprawdza, jak sobie poradzą, a także – kto jako pierwszy udowodni swoją dojrzałość. Bez sentymentów i wzruszeń, bez analizowania emocji – szybko, trafnie i złośliwie toczy się ta historia. Dlatego też chciałoby się, żeby czasami Manula Kalicka przypomniała o sobie nie wznowieniem a nową powieścią. Na razie zaprasza do domu, w którym nic nie dzieje się na poważnie, a w patchworkowej rzeczywistości bohaterowie bez trudu się odnajdują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz