* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 5 sierpnia 2018

Susie Hodge: Krótka historia sztuki. Kieszonkowy przewodnik po kierunkach, dziełach, tematach i technikach

Alma Press, Warszawa 2018.

Skrót po sztuce

Susie Hodge rzeczywiście nieźle się sprawdza jako autorka prostych przewodników po sztuce – teraz pozwala uzupełnić braki w wykształceniu z tej dziedziny dorosłym, za sprawą szybkiego kompendium „Krótka historia sztuki”. W zasadzie wystarczyłoby rozszerzyć na całą książkę pierwszy dział, ale ponieważ publikacja ma tez dostarczać wiadomości wyrywkowo, autorka zdecydowała się na kilka ujęć. Szkoda jedynie, że do niektórych dzieł powraca, traktując je jako najlepsze możliwe (a wręcz niemal jedyne) przykłady czy to kierunków w sztuce, czy technik tworzenia. Ale „Krótka historia sztuki” szybko się nie znudzi: to esencja wiadomości, które można już we własnym zakresie poszerzać w oparciu o podane tytuły dzieł.

Cztery wielkie części książki to kierunki, dzieła, tematy i techniki. Pierwsze dwa można by połączyć, gdyby nie idea prezentowania jednego stylu na jednej rozkładówce (z rzadka jakaś reprodukcja przechodzi na kolejne dwie strony). Ostatnie dwie wydają się uzupełnieniem pierwszej: miejscem na niedostępne laikom informacje czy skróty. Wiadomo, że podejście, jakie proponuje Susie Hodge, pełne jest uproszczeń, ale chodzi o to, żeby dać odbiorcom przynajmniej podstawowe pojęcie o sztuce i zapoznać ich z najsłynniejszymi pracami. Sztuka na pierwszym planie to rezygnacja z przedstawiania biografii artystów: niewiele jest tu miejsca na tekst, więc autorka musi wypreparować najpotrzebniejsze dane. Wszelkie przykłady zrzuca na marginesy i do podpisów, w treści rozdziałów pokazuje za to cechy charakterystyczne wybranego kierunku, czasami genezę. Nazwy, daty, nazwiska, tytuły – pozostają obok i sugerują olbrzymie zasoby wiedzy do poznania. Na to jednak przyjdzie czas, na początek trzeba zwyczajnie oswoić się z terminami czy podejściem do sztuki w kolejnych wiekach. Oczywiście im bliżej współczesności, tym drobniejsze czasowe przestrzenie obejmujące kilka dekad. Susie Hodge stara się jednak, by czytelnicy mogli zauważyć różnice między stylami i byli w stanie wskazać cechy charakterystyczne. Kiedy przygląda się konkretnym dziełom, ma trochę więcej miejsca na dodanie kilku detali ważnych dla wybranego twórcy. Później zajmuje się na przykład w ramach technik nie tylko narzędziami, ale i chociażby perspektywą. Przedstawia zmiany w podejściu do odwzorowywania rzeczywistości lub szukania form ekspresji.

Przekonuje do siebie Hodge unikaniem tekstowych zapychaczy i stylu z publikacji kioskowych. Nawet jeśli musi uogólniać, wydaje się przy tym zawsze rzetelna. Podsuwa książkę, która przyda się młodzieży, ale i tym dorosłym, którzy chcieliby przypomnieć sobie podstawy z historii sztuki. Udowadnia, że na przestrzeni wieków działy się w sztukach wizualnych rzeczy ciekawe – a jej tom to dopiero początek niezwykłej podróży. Książka wydana została na ciężkim kredowym papierze, co podkreśla jej albumowy charakter: nie dałoby się mówić o sztuce bez licznych reprodukcji. Hodge starannie wybiera przykłady i nie zarzuca czytelników ogromem ilustracji, woli, żeby w pamięć zapadł jeden obraz z danego stylu. Czasem odbiorcy sami będą w stanie podać kolejny – i tak narodzi się zainteresowanie historią sztuki. Ta publikacja okaże się podręcznym przewodnikiem, a i miłą ciekawostką – w sam raz dla zabieganych, jako zestaw wiadomości o sztuce w pigułce. „Kieszonkowość” sygnalizowana w tytule to atut dotyczący zwięzłości treści, a nie formatu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz