* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 7 lutego 2018

Stanisław Grzesiuk: Pięć lat kacetu

Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.

Zaradność

Obszerny tom napisany przez człowieka, który utrzymywał, że książek nie pisze. Spójny, bez zarzutu od strony konstrukcyjnej, wpisujący się w nurt literatury obozowej - ale indywidualizowany językiem, niemal niespotykanym w memuarach końca lat 50. XX wieku. "Pięć lat kacetu: Stanisława Grzesiuka powraca na rynek literacki, rynek, który mimo wszystko nie przywykł do pisania o prawdziwej śmierci ze śmiechem. Tymczasem Grzesiuk całkowicie odrzuca martyrologiczne tony, daleki jest od narzekania na los i podkreślania grozy. Pokazuje w tej książce, jak dostosowywał się do warunków - i jak udało mu się przetrwać pięć lat w obozach koncentracyjnych.

Jednym z niespodziewanych składników tomu jest humor - autor zachowuje postawę sympatycznego ulicznego cwaniaczka, który niczego się nie boi (na ulicy doskonale nauczył się i bić, i kombinować), ale kieruje się swoistym kodeksem honorowym, nie szuka zaczepki, ale nie zamierza też być potulnym, gdy inni próbują mu wejść na głowę. W obozach najpierw uczy się, jak zobojętnieć na śmierć, by potem otwarcie śmiać się z zagrożeń - czasami oznacza to nawet jawne kpiny z wroga, czyli igranie ze śmiercią. Grzesiuk jest więźniem niepokornym, zawsze gotowym do wygłupów i hec. Żart pozwala mu przetrwać, mimo że często prowokuje. Buntownicza natura to drugi czynnik ratujący w ekstremalnych warunkach, bo Stanisław Grzesiuk szybko przekonuje się, że lepiej zbytnio się nie przemęczać. Znajduje zajęcia, w których ma szansę markować pracę, błyskawicznie uczy się unikania zbędnego wysiłku i zagrożeń z zewnątrz. Nie tylko chroni siebie - pomaga też towarzyszom niedoli, czasem zdradzając odkryte przez siebie prawa rządzące obozem, czasem - dzieląc się doświadczeniem i zdobytymi dobrami. Kolejnym krokiem w sztuce przetrwania jest tu organizowanie jedzenia - ten temat zajmuje w tomie bardzo dużo miejsca, powraca refrenowo i pozwala odkrywać kolejne wyzwania. Stanisław Grzesiuk nie użala się nad losem. Na marginesie wspomina o zasadach czy o różnych podejściach do gromadzenia resztek chleba - zestawia je z własną filozofią. Zamiast wyliczać porcje (choć i to się zdarzy) - woli wskazywać kolejne możliwości zdobywania jedzenia, świadczące o sprycie i brawurze. Obozowe życie w tym ujęciu jest również przeglądem kar (i prób ratowania zdrowia oraz sił po takich wyrokach). Grzesiuk nakreśla relacje okołotowarzyskie, przyjaźnie, ale też konflikty. Przedstawia zarówno tych, którzy nie zawiedli w trudnej chwili, jak i zasługujących wyłącznie na krytykę. W pewnych momentach relacji wpada na określone tematy, które rozwija i wyczerpuje w jednym miejscu, żeby nie wprowadzać chaosu do relacji. Nie zabraknie tu także mowy o obozowym muzykowaniu - dla fanów Grzesiuka-barda to mogą być najciekawsze partie tomu.

"Pięć lat kacetu" z przywróconymi fragmentami usuniętymi w pierwodruku przez cenzurę (są tu wyróżnione pogrubioną czcionką) to książka od strony treści przewidywalna - ze względu na znany i już wielokrotnie omawiany temat. Grzesiuk zaskakuje natomiast samą formą, podejściem do relacji. Nie skarży się i nie rozczula, zdarzają się tu fragmenty przerażające w swoim naturalizmie. Proponuje jednak czytelnikom książkę szczerą, mocną i wyrazistą. Pokazuje, jak przetrwać w obliczu ciągłego zagrożenia i jak opanować strach przed śmiercią, która może przyjść w każdej chwili. Grzesiuk w obozie nie rezygnuje ze swoich zasad, może ocaleć dzięki nieszablonowemu myśleniu i treningowi "z ulicy". Przy tym okazuje się bardzo sprawnym narratorem, świadomym wagi słów i wydarzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz