PWN, Warszawa 2018.
Cicho o ciszy
Cisza to zjawisko w dzisiejszym zabieganym świecie niezwykle pożądane, a i deficytowe. Mało kto może sobie pozwolić na luksus odpoczynku od bodźców dźwiękowych, dlatego też cisza staje się towarem: coraz większą popularnością cieszą się spotkania medytacyjne, rekolekcje w klasztorach lub… płyty CD z nagraniami ciszy. Autorzy tomu „Cisza” podchodzą do tematu od strony kulturoznawczej i dość powierzchownie przybliżają czytelnikom kolejne motywy, w których cisza zaczyna się liczyć. Odczytują teksty literackie, reportaże, sprawdzają seriale i programy radiowe, odnotowując ślady znaczącej ciszy. Wykazują jej funkcje i podkreślają poszukiwania takiej wartości. Czasami nie tam, gdzie by się można ciszy spodziewać – na przykład w micie o Odyseuszu uwodzonym przez syreny. Odwołują się też w dużym stopniu do pozafabularnej przestrzeni – jest cisza nocna i minuta ciszy, dwa zjawiska usankcjonowane społecznie. Jest cisza w wybranych przedziałach pociągów. Cisza sprzedawana i cisza, która może być karą. Cisza jako brak dźwięków i cisza na „książkowych” imprezach (z muzyką w tle). Cisza według autorów ma bardzo różne oblicza. Bywa, że staje się składnikiem rytuału, jak w ceremonii parzenia herbaty, wyrazem protestu lub niezamierzonym środkiem artystycznym. Jest tu cisza w religiach i różnych kulturach, cisza w sondzie ulicznej i cisza odmieniana przez przypadki, cisza w różnych językach, cisza przed katastrofą. Wiele aspektów ciszy, wiele odmian i znaczeń. Tyle że wszystko, co Małgorzata Wojcik i Rafał Żak proponują odbiorcom, pozbawione jest uporządkowania, zewnętrznej obudowy, która uzasadniałaby śledzenie kolejnych przykładów. Ma się wrażenie, że książką rządzi przypadek – jakby to był zbiór fiszek gromadzonych w celu przyszłego opracowania.
Każdy rozdział stanowi tu osobny zamknięty temat (bywa, że niektóre motywy, na przykład cisza nagrywana na płyty i cisza jako utwór muzyczny, powracają w kolejnych punktach tomu, ale nie wiążą się przesadnie ze sobą). Każdy z tych tematów jednak zajmuje zwykle stronę, rzadziej – dwie. To wystarcza tylko, żeby nakreślić zjawisko, zasugerować jego istnienie, ale nie do dogłębnego poznania. Czytelnicy mogą zatem otrzymać zestaw wskazówek, ale dalsze poszukiwania – dla faktycznego odczytania motywu – będą musieli prowadzić sami. Odczucia i refleksje autorów (w połączeniu z tym, co znaczy cisza dla każdego z nich z osobna) to za mało, żeby nadać spójności książce. Garść przemyśleń, w dużym stopniu oczywistych, nie wystarczy odbiorcom spragnionym wiadomości: zbyt często powracają tu nieznaczące rozważania w miejsce rzetelnych analiz. Zupełnie jakby w „Ciszy” cele monograficzne ustąpiły przed artystycznymi. W efekcie autorzy dbają o to, żeby po prostu o ciszy pisać – i nic poza tym. To, co odkrywają, przekazują dalej, bez specjalnego poszukiwania innych opracowań czy odczytań. Zapewniają odbiorcom wyłącznie własny klucz interpretacji. Rezygnują i z naukowego dyskursu (ślad inspiracji stanowią tylko przypisy), i z pełnego analizowania treści. To wystarcza, żeby zarysować temat, ale na pewno nie, żeby go w pełni zrealizować. Jest zatem „Cisza” książką płynącą z fascynacji, z chęci zrobienia czegoś razem – a nie faktyczną próbą wypełnienia luki na rynku. Tylko niektóre motywy, nieznane odbiorcom, mogą stanowić punkt zaczepienia i zyskają rangę ciekawostek. Publikacja poświęcona ciszy stanowić będzie swoistą nowość na rynku: wyznacza krąg tematyczny niezbyt jeszcze zbadany, a wpisujący się w mody na slow-life czy samodoskonalenie. Razi jednak momentami zbyt infantylne podejście do zagadnienia, to, że część rozdziałów wypełniana jest oczywistościami i nie wniesie wiele do świadomości czytelników. Można by się z powodzeniem obejść i bez sondy ulicznej, i bez słownikowych popisów. Nie do końca przemyślane treści zaburzają proces odbioru, prowokują pytania o sens tomu. Perspektywa kulturoznawcza zamienia się w zwykłe refleksje pozbawione opracowań – nawet jeśli ktoś uwielbia ciszę, niekoniecznie będzie usatysfakcjonowany zawartością publikacji.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz