* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 26 czerwca 2015

Jarosław Mikołajewski: Zwycięski koń

Media Rodzina, Poznań 2015.

Trop w Toskanii

Kiedy kot Cagliostro zwołuje swoje aniołki na akcję, nie ma czasu do namysłu. Dziewczynki z różnych krajów wiedzą, że muszą skorzystać z magicznego przejścia, żeby spotkać się w tej samej rzeczywistości. Wiedzą też, że czeka je ciężka praca – zadania stawiane przed nimi są wymagające, wymuszają współpracę i wzmożoną obserwację otoczenia. Wszystko brzmi bardzo poważnie i nikogo nie dziwi, że szefem małoletnich śledczych jest kot w ciemnych okularach. Zresztą kot Cagliostro nie pozwala na zbytnią poufałość, jest prawdziwym przywódcą, stanowczym i silnym. Dba przy tym, żeby jego podopiecznym nie stała się żadna krzywda – ale nie rozpieszcza dziewczynek ani nadmiernie nie chwali. Raczej uważnie je obserwuje. Dowodzi dzielną ekipą: małe bohaterki same opracowują wiele akcji i oczywiście odnoszą sukcesy.

„Zwycięski koń” to okazja do przyjrzenia się Sienie – bohaterki wyruszają do Toskanii. Tam dowiadują się o zaginięciu przygotowywanego do wyścigów konia, pewnego zwycięzcy. Muszą pomóc zleceniodawcy i odnaleźć zwierzę, ratując w ten sposób nie tylko opiekuna przed zwolnieniem, ale i honor właścicieli konia. Bohaterki poznają lokalne zwyczaje i odrobinę kultury oraz historii sztuki – bo każde okoliczności są dobre, by zgłębiać wiedzę, a wiadomości przyswojone w ekstremalnych warunkach lepiej zapadają w pamięć. Zwłaszcza że dla dziewczynek każda nowinka może okazać się przełomowa w prowadzonym właśnie śledztwie. Jedno jest pewne: koń musi się odnaleźć jak najszybciej.

Jarosław Mikołajewski nie wdaje się w szczegóły, kiedy konstruuje niezwykłą detektywistyczną drużynę. Nie musi tłumaczyć, jak porozumiewają się bohaterki (w końcu to nie ma znaczenia przy mówiącym kocie), ani jak przenoszą się błyskawicznie w różne miejsca świata. Dzięki takim skrótom i umowności może skupić się na sednie śledztwa. Daje dziewczynkom czas na działanie, a kiedy wpadają na trop, nie mnoży niepotrzebnie przesłanek, tylko prowadzi do wyjaśnienia, które jest równocześnie wyjaśnieniem i dla odbiorców. Międzynarodowa ekipa to gwarancja stałego podsycania ciekawości – każda z dziewczynek warta jest poznania i każda jest inna, chociaż na indywidualne prezentacje autor nie ma czasu. Stawia bowiem na rozwój akcji i kiedy już przeniesie bohaterki w określone miejsce, siły poświęca na nakreślenie problemu i sprawne działanie. W „Zwycięskim koniu” narracja wydaje się przyjazna – młodzi czytelnicy powinni docenić rytm tej prozy i jej tempo – autor nie pozwala zbyt długo czekać na zmiany. To sprawia, że pozytywnie wyróżnia się na rynku książek z wątkami detektywistycznymi. „Zwycięski koń” jest także bajką wzbogacaną o prawdziwe dane. Chociaż zmyślone są bohaterki i zasady ich organizacji, problemy opierają się na realnych motywach. Żeby rozwikłać tajemnicę, trzeba przynajmniej odrobinę poznać lokalne zwyczaje i miejscową kulturę. Mikołajewski celowo funduje bohaterkom i odbiorcom dalsze wyprawy – to zachęta do podróżowania i poznawania świata. Od najmłodszych lat odbiorcy powinni się z taką formą zdobywania wiedzy stykać.

„Zwycięski koń” to książka stworzona z humorem, chociaż nie wywołuje salw śmiechu. Autor bardzo poważnie traktuje zadania dla bohaterek, tak samo jak postać kota Cagliostro. Wszystko po to, żeby wyróżnić się z zestawu powieści detektywistycznych w literaturze czwartej. Momentami szkoda tylko, że ilustracje w tomiku są czarno-białe, dzieciom lepiej śledziłoby się akcję w kolorze – chociaż część z nich tak pochłonie fabuła, że nie będą miały czasu na zastanawianie się nad tego typu kwestiami. Jarosław Mikołajewski po raz kolejny proponuje atrakcyjną lekturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz