* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 9 września 2012

Barbara Giza: Stawiński i wojna. Reprezentacja doświadczenia jako podróż autobiograficzna

Trio, Warszawa 2012.

Analizy filmów

Wydaje się, że Barbara Giza twórczość Jerzego Stefana Stawińskiego poznała i odczytała tak dokładnie, że tylko krok dzieli ją od wpadnięcia w sidła rutyny. Przeszła już wstępną fascynację, ale jeszcze nie ma wybierania wygodnych schematów; naukowy styl wiąże się tu z rzetelnością i bezemocjonalnością – chociaż trochę szkoda, że pozostał wstęp zgodny z akademickimi wymogami. We wprowadzeniu niepotrzebnie – z punktu widzenia zwykłego przeciętnego czytelnika – zanurza się Giza w gąszczu definicji pojęć, których intuicyjny odbiór tak naprawdę pokrywa się z literaturoznawczymi konkluzjami. Daje się też w tym wstępie zauważyć kontrastujący nieco z późniejszymi wywodami styl, będący pochodną języka Nycza. Zresztą, wpatrzona w Nycza autorka do niego odwołuje się częściej niż to konieczne. Całość początku sprawia wrażenie nieco asekuracyjnej postawy, jakby Giza usiłowała przekonać odbiorców za wszelką cenę, że w odczytywaniu utworów Stawińskiego podejście biografizujące jest niezbędne. Później proporcje się zmieniają i mimo że egzystencja twórcy stanowi szkielet konstrukcji scenariuszy (więc i pośrednio – całej pracy o Stawińskim), usuwa się nieco w cień przy szczegółowym omawianiu kolejnych fabuł.

Właściwa część tomu „Stawiński i wojna” to próba uporządkowania dzieł twórcy według trzech etapów podróży autobiograficznej. Giza chce odczytywać filmy najpierw przez pryzmat dojrzewania, potem – poszukiwania własnego miejsca na ziemi, reszcie procesu osiadania w już znalezionym miejscu. Jednocześnie w optykę jej zainteresowań wdziera się wojna i tak naprawdę to ona nadaje ton całemu opracowaniu: mimo starań autorki, by dokonać przekładu filmów na życie, udaje się przedstawienie ewolucji spojrzenia Stawińskiego na wojnę.

Autorka przyjmuje rytm pisania, który znającym scenariusze i teksty Stawińskiego wyda się naturalny: przytacza filmy powstałe w omawianym okresie twórczości i dość szczegółowo je omawia. Chwilę później przypomina o tezach książki, by spróbować odszukać w filmowych bohaterach ślady doświadczeń Stawińskiego. Deklaruje wprawdzie na początku, że przedmiotem jej zainteresowania będzie przecięcie osi literatury i filmu – jednak przy odczytywaniu kolejnych wątków mniej zajmuje się poetyką czy stylem mówienia o postaciach, za to koncentruje się na wydarzeniach i punktach wspólnych w życiorysach postaci oraz autora scenariuszy. W ten sposób w rzeczywistości tropi ślady autobiograficzne w filmach Stawińskiego, ale niekoniecznie wpada na odkrywcze interpretacje czy nowe możliwości odczytań. Właściwie przez nagromadzenie faktów i wskazanie podobieństw między realiami i fikcją, daje podstawy do budowania późniejszych interpretacji: proponuje rzetelne streszczenie i podbudowę dla pisarskich wyborów Stawińskiego.

Dość szybko natomiast gubi się w tomie literatura, chyba że uznać za nią przytaczane fragmenty utworów porównywanych ze scenariuszami. Jest za to bogato reprezentowana sfera metatekstowa, wypowiedzi o tworzeniu czy opinie krytyków to dobry punkt wyjścia w odczytywaniu tej twórczości według innego niż autobiograficzny klucza. Na uwagę zasługuje dogłębna znajomość dokumentów, docieranie do trudno dostępnych źródeł i włączanie ich do opowieści o Stawińskim. Warto też pochylić się nad marginesowymi wtrąceniami o reakcjach bohatera tomu na krytykę czy mechanizmy rządzące przemysłem filmowym. „Stawiński i wojna” to nie zbiór streszczeń, ale rzetelnych analiz dzieł twórcy nie dość docenianego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz