* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 10 września 2012

Magdalena Lewecka: Moja lista szaleństw

Zysk i S-ka, Poznań 2012.

Spis zadań

W przełomowym momencie życia Marta postanawia stworzyć listę szaleństw, czyli rzeczy, których nie zrobiła dotąd, ze względu na rozsądek, opinię i stałego faceta. Ale kiedy facet przestał być tym wymarzonym i wspólnie zdecydowali o rozstaniu, prawie trzydziestoletnia atrakcyjna kobieta nie może ciągle płakać i załamywać rąk. Musi zacząć działać. Wprawdzie lista nie jest długa i raczej nie zaskoczy oryginalnością, ale zapoczątkuje tak potrzebne zmiany. A kto wie, może też przyniesie poprawę losu?

Magdalena Lewecka sięgnęła po katalizator, który do tej pory sprawdzał się zwłaszcza w amerykańskiej literaturze rozrywkowej i warsztatach twórczego pisania: listę zapewniającą szkielet fabuły w powieści rozrywkowej. Tyle że dla niej to punkt wyjścia, a nie cała konstrukcja powieści. I dobrze, bo chociaż bohaterka trzyma się swojego postanowienia o wcielaniu w czyn kolejnych szaleństw, nie wzmacnia się przez nie i często żałuje. Na szczęście szybko wciąga ją wir zwyczajnego życia. Życia, w którym jej były mimo wszystko będzie się pojawiał – w końcu rozstanie z facetem nie może spowodować rozstania z jego siostrą, najlepszą przyjaciółką Marty. Jak na chicklit przystało, przewija się tu w tle zapowiedź zupełnie nowego życia i kresu dotychczasowych problemów: autorka dobrze wie, co chciałyby przeczytać jej odbiorczynie i tego się konsekwentnie trzyma. Lista szaleństw na wstępie to pewnego rodzaju wpisowe, próba wprowadzenia do rzeczywistości bohaterki rysu nieprzewidywalności – zwłaszcza że potem wszystko będzie się odbywało według jasnych dla odbiorczyń reguł.

Ponieważ autorka nie chce daleko odchodzić od codzienności i zwyczajności, ani też przesycać fabuły oryginalnymi wydarzeniami, powieść z konieczności musi być nierozbudowana i dość szybka w lekturze. „Moja lista szaleństw” zalicza się do rozrywkowych książek-wytchnień, chwilowych odskoczni w świat sympatycznych bohaterek, które właśnie muszą coś zmienić w swoim życiu. Tu nie chodzi o rozkoszowanie się akcją, a o przemycenie baśniowej nadziei w przeciętności. Na dobrą sprawę losy Marty nie zafrapują odbiorczyń tak bardzo jak sam fakt oczekiwania na spełnienie marzeń i ułożenie się życia. To dobry los staje się właściwym, choć do końca ukrytym bohaterem powieści.

Zwłaszcza dla młodszych czytelniczek zaletą książki będzie jej prosty i potoczny język, język właściwy dla chicklitów. Tu nie ma szukania literackości, piękna prozy czy rytmu opisów – język pomaga zidentyfikować bohaterkę, styl ją uzupełnia, a nawet momentami definiuje. Zwyczajna opowieść musi być prowadzona zwyczajnym językiem, w przeciwnym razie odbiorczynie nie przekonałyby się do losów trzydziestolatki. Ten wybór pomaga książce, pasuje do fabuły i do charakteru bohaterki – chociaż zatem sama historia nie odciśnie się w pamięci, Magdalena Lewecka umiejętnie połączyła dwie sfery książki w sensowną i spójną całość.

To może być powieść rozrywkowa w sam raz dla zabieganych i zapracowanych kobiet sukcesu, lub też pań domu zmęczonych rutyną, młodych wiekiem lub duchem – w sam raz na odcinek serialu, niewymagający wysiłku umysłowego relaks i odprężenie. To błyskawiczna ucieczka od zwykłych zmartwień składających się na codzienność – rytm tej książki na chwilę oddala rzeczywiste kłopoty. Jest to zatem propozycja dla tych pań, które szukają baśniowego scenariusza w imitującej prawdę bajce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz