W.A.B., Warszawa 2012.
Piotruś Pani
Alexandra Salmela proponuje powieść jednocześnie gorzką i prześmiewczą, trochę karykaturalną, a trochę profetyczną. Zabawną i ważną. „27, czyli śmierć tworzy artystę” to książka o ludziach młodych, którzy nie potrafią i nie chcą odnaleźć się w dorosłym świecie. Charakterem Marta-Angie, bohaterka, tomu, wpasowałaby się lepiej w środowisko zbuntowanych nastolatków – ale na jej przykładzie lepiej widoczny staje się syndrom Piotrusia Pana, a i frustracja wchodzących w dorosłość pokoleń.
Marta nie ma pojęcia, co ze sobą zrobić. Nie chce nigdzie pracować (chociaż ma taką możliwość), przerywa studia i nie myśli o przyszłości. Wie tylko jedno: chce by sławna – musi więc zapisać się w pamięci potomnych genialnym dziełem i umrzeć przed dwudziestymi ósmymi urodzinami. To drugie wiąże się z pragnieniem przynależności do „Klubu 27”. Fanaberii bohaterki ma dość jej rodzina – w końcu Marta wyjeżdża do Finlandii. Oficjalnie – by obserwować tam łabędzie. W praktyce, by stworzyć swoje dzieło, po którym będzie mogła rozstać się ze światem.
Tom „27, czyli śmierć tworzy artystę” ma kilku narratorów. Angie opowiada o własnych przeżyciach i dostarcza czytelnikom kolejnych literackich próbek, dla których szuka wydawcy. Swoją opowieść prowadzi też Pan Prosiaczek, maskotka Fasolki, najmłodszego z trojga dzieci w fińskiej rodzinie. Rodzinę obserwuje również bardzo ironicznie nastawiona kotka, która nie pozwala się udomowić. Nawet samochód rejestruje dialogi ludzi – chociaż bohaterów rozpoznaje tylko przez miejsca zajmowane we wnętrzu pojazdu. I tak toczy się jedna opowieść oglądana z wielu perspektyw. Obecność niezrealizowanej artystki zapewni spokojnym mieszkańcom domku w odludnej okolicy całą serię wstrząsów. Ale i dla Angie nie pozostanie bez echa.
Każdy głos charakteryzuje się inną narracją – nie tylko w stylu, ale i w obszarach zainteresowań, ogólnym tonie i pomysłach na przekazywanie faktów. Samochód niezdolny jest do analizowania zasłyszanych dialogów, więc tylko cytuje je w formie teatralnej sztuki: w dodatku nie ma dla niego znaczenia zmiana postaci, liczą się tylko osoby zajmujące określone miejsca. Kotka rozkoszuje się sarkazmem i złośliwościami, przesyca swoje komentarze drwinami. Zachowuje przez cały czas dystans do postaci i czeka na ich potknięcia. Pan Prosiaczek za to wpada w tony radosno-naiwne, zawsze interpretuje wydarzenia na korzyść ich bohaterów i wszystkim się cieszy, jak na maskotkę przystało. Dzięki niemu zresztą w rodzinie istnieje najmłodsze pokolenie. Dodatkowo Angie może wprowadzać inne narracje: własnym przeżyciom nadaje czasem literacką formę, przytacza też sporo maili od znajomych – powieść staje się w ten sposób naprawdę wielogłosowa. Tu liczą się różne języki, zabawy stylami, formami i możliwościami zapewnianymi przez narracyjne przeskoki. Język przechwytuje uwagę czytelników.
Ale poza intrygującymi narracjami Salmela potrafi też zainteresować rozwojem fabuły. W ogóle nie bierze pod uwagę tego, że mogłaby sięgać po typowe dla obyczajówek scenariusze. Wybiera odważne rozwiązania, często zaskakujące dla czytelników i niemożliwe do przewidzenia. Pozwala swoim postaciom na wszystko, a jedynym elementem, który nie ma wstępu do fabuły, staje się banał i zwyczajność. Ta autorka ma nieograniczoną wyobraźnię i nieskończoną ilość dobrych pomysłów – fakt, że potrafi je opisać imponująco, tylko zwiększa przyjemność płynącą z lektury.
Przy artystycznych walorach powieści ginie momentami trafność obserwacji autorki. A przecież Alexandra Salmela umie zbudować przekonujące charaktery tak samo dobrze, jak wprowadzać prawidłowe reakcje bohaterów – naturalne konsekwencje ich pomysłowości i powieściowych kreacji. Wierzyć się nie chce, że ta powieść to debiut – jest tak dobra pod względem kompozycyjnym, od strony realizacji i postaci. Jej atutem staje się również bezkompromisowa prześmiewczość, która nie objawia się w tanich i prostych żartach, ale w podskórnej warstwie narracji. Ten tom czyta się z prawdziwą przyjemnością. Jest pozycją obowiązkową dla tych wszystkich, którzy szukają w powieściach odkrywczości i oryginalności.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz