* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Magdalena Samozwaniec: Zalotnica niebieska

Świat Książki, Warszawa 2012.

Siostrzana miłość

Magdalena Samozwaniec, chociaż zapisała się w historii literatury rozrywkowej i satyrycznej, nad własną twórczość ceniła zawsze bardziej poezje siostry, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Dorastała pełna uwielbienia dla czasem ekstrawaganckich pomysłów Lilki i stawiała ją na piedestale. „Zalotnica niebieska” zrodziła się z tego właśnie zachwytu i siostrzanej miłości – i stanowi wciąż żywy oraz chętnie czytany biograficzny pomnik poetki. Jest to również swoiste dopowiedzenie do tomu „Maria i Magdalena”, napisane charakterystycznym stylem, ale z mniejszym naciskiem na anegdoty i humorystyczne scenki.

W „Zalotnicy niebieskiej” na dalszy plan schodzą członkowie rodziny Kossaków, eksponowani w „Marii i Magdalenie”. Tu zachwyt dotyczy tylko jednej postaci i na nią jest skierowany – nikt i nic nie może przyćmić Lilki, Samozwaniec dba o to (parostronicowy wyjątek czyniąc dla Witkacego). Przy tym nie trzyma się już ściśle chronologii i faktów z życia, jakby ten rytm, sprawdzony wcześniej w „Marii…” nie był dla niej zbyt wygodny. „Zalotnica niebieska” to raczej zbiór luźnych wspomnień i skojarzeń gęsto przetykanych poezją Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i fragmentami zachowanej korespondencji. „Maria i Magdalena” to zestaw uporządkowanych zapisków, w „Zalotnicy” króluje potęga skojarzeń i część z nich traktowana bywa raczej pobieżnie – dlatego najlepiej tę książkę czytać jako uzupełnienie „Marii i Magdaleny”, lub choćby notatki na marginesach życia i twórczości poetki. Samozwaniec rozwija te tematy, na której poprzednio, w rodzinnej książce, zabrakło jej miejsca (lub też które nie mogły się tam znaleźć, bo zaburzyłyby równowagę w opisach), wreszcie może znaleźć ujście dla wyznawania ogromnej miłości i podziwu, jaki ma dla utalentowanej siostry. Próbuje pokazać wszystko, co w jej poezji najcenniejsze, chętnie cytuje wiersze i odkrywa ich powiązania z wydarzeniami z życia. Kreśli portret Lilki, pisze o jej nadziejach i tęsknotach, ulubionych rozrywkach, wierze w magię. Komentuje życiowe wybory, dokładniej niż w „Marii i Magdalenie” przyglądając się losom małżeństw. Tu może sobie pozwolić na przytaczanie miłosnych wyznań do i od kochanków oraz mężów, zresztą fragmenty rozmaitych listów zajmują w książce sporo miejsca. Autorka wyjaśnia „rodzinne” sekrety i przyzwyczajenia, deszyfruje niemal część tajemnic i przedstawia Lilkę obecną w utworach oraz od strony prywatnej, momentami prawie intymnej. Nie krytykuje, widzi w Lilce ideał – więc nawet jej wady czy zachowania, które nie będą budzić podziwu odbiorców, przekuwa na pozytywy.

Magdalena Samozwaniec jak zawsze pisze charakterystycznym, nieprzezroczystym stylem, który w połowie XX wieku nie przyciągał aż tak bardzo uwagi. Dziś siłą rzeczy musi wydawać się nienaturalny – lecz raczej nie wydumany, bo zmysł satyryczny autorki nie pozwalał jej na egzaltację. W związku z tym, choć wiele lat minęło od wydania „Zalotnicy niebieskiej”, książka dalej cieszy się dużym powodzeniem czytelników, o czym świadczą chociażby kolejne jej wznowienia. Niewielu autorów dziś zdecydowałoby się na napisanie czyjejś biografii w ten sposób, ale też „Zalotnica” do typowych biografii zaliczyć się nie może, to zestaw wspomnień, próba analizowania poetyckiego credo, objaśnienia do życia i korespondencji. Zamiast schematycznego i podręcznikowego portretu wielkiej poetki otrzymujemy opowieść-zwierzenie, dowód na siostrzane przywiązanie i bezkrytyczne uwielbienie dla siostry.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz