* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 19 sierpnia 2012

Jill Smokler: Wyznania upiornej mamuśki

Prószyński i S-ka, Warszawa 2012.

Spowiedź

Co pewien czas trafiają na rynek wydawniczy książki o wychowywaniu dzieci, napisane jakby na przekór poradom psychologów i stereotypom idealnych mam. Sfrustrowane tym, że nie mogą postępować zgodnie z wytycznymi z poradników, zmęczone rywalizacją z innymi matkami – autorki próbują z przymrużeniem oka przedstawić swoje standardowe kłopoty z potomstwem. W ten sposób szukają akceptacji zwykłych kobiet, przywracają sobie prawo do zmęczenia, rozczarowania czy złości, a przy okazji chcą też rozbawić czytelniczki. Jill Smokler ze swoimi „Wyznaniami upiornej mamuśki” wpisuje się w ten właśnie nurt, tyle tylko, że spisywanie doświadczeń stanowi też dla niej rodzaj terapii – autorka utwierdza się w przekonaniu, że z problemami nie zostanie sama: na jej blog ze zwierzeniami trafiają podobnie sfrustrowane matki, pozostawiając pod wpisami komentarze świadczące o ich prywatnych porażkach. Te mogą podnieść na duchu Jill, która odważyła się głośno powiedzieć coś do czego inne kobiety nie chcą się na ogół przyznawać.

„Wyznania upiornej mamuśki” składają się z felietonowych rozdziałów na różne, związane z macierzyństwem tematy. Każdy rozdział-wpis rozpoczyna się od przytoczenia najciekawszych komentarzy z bloga (w odróżnieniu od typowych cytatów z internetu, te zostały wygładzone, niemal pozbawione indywidualnego stylu, a także podpisów. Liczy się w nich tylko treść, przesłanie, westchnienia rozczarowanych mam, czasem i pikantne szczegóły z prywatnego życia. Cytowane kobiety opowiadają zwięźle o problemach z mężami i dziećmi, o pretensjach do innych matek, o męczących przyjaciółkach i o zmianach, do których zmusiło je macierzyństwo. Te komentarze nieco osłabiają wymowę właściwego tekstu, trudno oprzeć się wrażeniu, że są rodzajem usprawiedliwienia dla autorki, pomysłem na złagodzenie siły wynurzeń. Bo Jill Smokler w dobie politycznej poprawności i regulacji dotyczących postępowania z dziećmi nie ma zamiaru korzystać z całej masy „ułatwiaczy” życia. Swoją córkę karmiła mlekiem przechowywanym w lodówce, nie używała podgrzewacza do chusteczek i przewijała dzieci czasem na podłodze. Radzi sobie metodami, których do niedawna nikt nie próbowałby podważać czy krytykować – sprzeciwia się zatem zbędnym czasem wynalazkom. Ale nie tylko one pojawiają się w tomie. Smokler mówi też o brzydkich słowach, stosunku do własnych i cudzych dzieci, znoszeniu ciąży i rad życzliwych, wyborze imienia, chorobach, postawach męża, zdjęciach, posiłkach czy przyjęciach urodzinowych. Koncentruje się na tym, co zmienia się po przyjściu dziecka na świat – i z ironią komentuje wszelkie zaobserwowane odejścia od normy, nie unika przy tym (niekiedy wręcz celowo eksponuje) szczegółów obrzydliwych – i przypuszczam, że u części odbiorczyń protest wzbudzi przede wszystkim mówienie o niedbałym stroju czy kilkudniowych przerwach od prysznica.

Jill Smokler stara się pokazać normalne życie matki – nie kobiety tworzącej rodzinę patologiczną ale zwyczajnej pani domu, która nie jest perfekcyjna i miewa chwile załamania. W „Wyznaniach upiornej mamuśki” niewiele jest doznań ekstremalnych i przemyśleń, które wywołują sprzeciw. Oburzone mogą się poczuć jedynie te mamy, które dążą do doskonałości i nie mają zamiaru przyznawać się do codziennych drobnych porażek. Smokler te porażki uwypukla i ośmiesza – by zerwać z mitem idealnej rodzicielki. Zawsze opiera się na własnych doświadczeniach, bywa też, że dorzuca do nich anegdoty od znajomych – ale ogólnie książka – przeznaczona przede wszystkim dla mam – ma dostarczać rozrywki przez odwrócenie stereotypu matki z marzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz