* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 25 listopada 2019

Danuta Awolusi: Macochy

Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

Rodzinne kłopoty

Anita ma problem z Leosiem. Synek jej męża z pierwszego małżeństwa nie potrafi nic zrobić sam. Obsługiwany przez tatusia kilkulatek jest w dodatku potwornie niekomunikatywny – macocha uważa, że robi jej w ten sposób na złość. Nadia nie ma za to wątpliwości, że dwunastoletnia Klaudia, córka jej partnera, wymyśla kolejne złośliwości i sposoby na uprzykrzenie życia „nowej mamie”. Kobiety tracą nerwy i spotykają się w końcu w grupie Macochy Polska, żeby wspólnie porozmawiać o kłopotach w domach – i zyskać jeśli nie porady to przynajmniej zrozumienie. Anita i Nadia to siostry – skłócone od dzieciństwa, nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego, a jednak łączy je sporo, za sprawą skomplikowanych przeżyć. Danuta Awolusi stawia na psychologiczne portrety postaci i akcję, która pozwala uświadomić sobie sedno zmartwień. „Macochy” to powieść, w której fabuła nie komplikuje się przesadnie – za to uczucia przechodzą wielką przemianę. I Nadia, i Anita nie mogą liczyć na pomoc partnerów: ci wolą spokój i ucieczkę od tematu. Tymczasem konflikty narastają i porozumienie z trudnymi dziećmi coraz bardziej się oddala. Dochodzą do tego jeszcze spotkania z ich matkami – w obu przypadkach to motywy dostarczające kolejnych zagadek, a nie odpowiedzi na pojawiające się pytania. Czytelniczki mogą obserwować wydarzenia i przeżycia bohaterek za sprawą kilku narracji: poza oglądaniem sytuacji z zewnątrz, mają też dostęp do terapeutycznych zapisków kobiet – bohaterki wyznają na papierze, co je dręczy i co myślą o pasierbach. Autorka podąża od jednoznaczności w stronę wielobarwnej interpretacji, pokazuje odbiorczyniom, że łatwo wpaść w pułapkę schematycznego oceniania, tymczasem prawda może mieć różne oblicza – niekoniecznie uchwytne od początku.

„Macochy” to przede wszystkim zapis rywalizacji. W przypadku Leosia – biernego oporu, w przypadku Klaudii – wyszukiwania sposobów na złośliwe działanie. Relacja macochy – cudze dzieci nieoczekiwanie przenosi się na relację kobieta – mężczyzna: autorka sprawdza, kim są obojętni na domowe sprzeczki partnerzy i jak ich postawa rzutować może na codzienność. W tym kontekście na znaczeniu tracą nawet sensacyjne wydarzenia, dzięki którym bohaterki sporo zrozumieją. Sytuacja w rodzinach patchworkowych jest trudna, a Awolusi celowo jeszcze wyolbrzymia i wyostrza motywy, tak, żeby niekoniecznie dać odbiorczyniom łatwe porady, a pokazać im, gdzie szukać rozwiązań. „Macochy” nie mogą być poradnikiem wprost – za to przydadzą się do autoanaliz i czytania sedna związku. Autorka odnosi się między innymi do kwestii przemocy domowej, do nadopiekuńczości i do różnic poglądów, uświadamia odbiorczyniom, że nie zawsze jest kogo obwiniać za istniejący stan rzeczy. Książka „Macochy” napisana została zgrabnie (chociaż przez pamiętnikowe zwierzenia – nieco infantylnie wypada, owszem, przydają się zapiski Nadii i Anity dla naświetlenia wydarzeń – ale też w tym rodzaju narracji autorka zdradza niepotrzebnie cele książki). To powieść bardzo na czasie i przygotowująca do trudnych rozmów. Awolusi szuka tematów poza cukierkowymi obyczajówkami, radzi sobie całkiem nieźle z psychologizmami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz