* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 12 lipca 2019

Michał P. Garapich: Dzieci Kazimierza

Czarne, Wołowiec 2019.

Skarby

Michał P. Garapich jako literat debiutuje książką rodzinną. Zafascynowany genealogią i opowieściami poprzednich pokoleń, szuka dla siebie miejsca jako kronikarz, zbiera losy potomków Kazimierza i sprawdza, gdzie trafiły poszczególne części rodziny. W dokumentach, które z zapałem czyta, odnajduje kilka zagadek do rozwiązania – jeśli uda mu się znaleźć odpowiedzi na pytania, ocali nie tylko pamięć o przodkach, ale coś więcej. „Dzieci Kazimierza” to książka, która teoretycznie nie miała szans zainteresować szerokiego grona odbiorców, jednak autor zamienia się tu w gawędziarza, a jego entuzjazm do pracy archiwistycznej udzieli się odbiorcom. Zresztą – Michał P. Garapich sam przeżywa całkiem sporo przygód, kiedy wybiera się w dalekie podróże – w odwiedziny do krewnych, którzy nie mieli pojęcia o jego istnieniu – wymienia się informacjami i spisuje rodzinne historie. To zadanie, którego może się podjąć każdy amator, zapewnia bowiem nie ślęczenie nad dokumentami, a akcję niemal rodem z filmu sensacyjnego. Garapich inspiruje i podpowiada, dlaczego warto zadbać o przeszłość w skali mikro. Sam ma zresztą wiele powodów, żeby zabrać się ochoczo do działania – wystarczy, że zechce upamiętnić barwne charaktery. Rejestruje rodzinne anegdoty, ale też kolejne etapy działań „detektywistycznych”. Długa rozbiegówka sugeruje, że nie będzie ten autor szukać emocji dla czytelników, jednak książka w pewnym momencie się rozkręci – a odbiorcy dadzą się uwieść wizji rozrastającego się rodu.

Garapich bardzo dba o literacką formę tekstu, można by nawet zaryzykować, że nieco przesadnie jak na dzisiejsze czasy szlifuje każde zdanie opowieści, więc przekona do siebie w pierwszej kolejności tych, którzy tęsknią za narracją w starym stylu. Zwraca uwagę i na dobór słów, i na melodyjność samych fraz, nie ma tu miejsca na pośpiech i na przekazywanie czytelnikom od razu wszystkich odkryć. Stara się autor przedstawiać po kolei bohaterów opowieści, nakreślać kontekst dla ich funkcjonowania, ale też – własną rolę w odtwarzaniu historii. Będzie więc skłaniał się ku reportażowym rozwiązaniom, zanurzonym w literaturze – żeby czasami całkowicie poświęcić się opisom obyczajowym i analizom kultury. To podejście ucieszy szczególnie poszukiwaczy ciekawostek z życia. Tworzywem książki okazują się również jednostkowe anegdoty, albo odwołania do – niekoniecznie pozytywnych – portretów i tajemnic poliszynela (zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę dzieci z nieprawego łoża), zarejestrowane w pamiętnikach czy listach zwroty. Autor jest wyczulony na komizm, potrafi utrwalać w tekście puenty i w ogóle rejestrować humorystyczne scenki. Nie stanowi to celu jego poszukiwań, ale w ładny sposób ubarwia książkę. Cenne dla odbiorców będą wiadomości z dawnych lat – prawdziwe albo przynajmniej dobrze umotywowane znajomością zwyczajów – ale też sam fakt poszukiwania krewnych. Michał P. Garapich porywa się na rzecz wielką, a spotyka z życzliwością i gotowością do dzielenia się wiedzą. Jego odkrycia będą ważne nie tylko dla bezpośrednio zaangażowanych: udowadnia autor czytelnikom, że warto zająć się losami przodków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz