* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 16 lutego 2019

Eliza Piotrowska: Ciocia Jadzia w Transylwanii

Media Rodzina, Poznań 2018.

Zabawa w wampira

Z ciocią Jadzią nudzić się nie można. Tym razem zabiera swoją bratanicę w podróż skuterem (z przyczepką!) aż do Transylwanii. Mama nie ma o celu wyprawy pojęcia, tata został wtajemniczony, ale nie zdradził się ani słowem. Narratorka serii przeżyje kolejną przygodę – ciekawą, barwną i połączoną z poznawaniem świata. Przy okazji zamku i Transylwanii pojawi się wręcz klasyczny motyw wampirów. Vlad, który mieszka w zamku, opiekuje się kilkoma chłopcami (z kolejnymi, ponumerowanymi Vladami) i samą posiadłością. Ciocia Jadzia ma pewne plany związane z zamkiem, który powinien w zasadzie trafić w ręce jej brata. Ale na miejscu przekonuje się, że lepiej będzie zostawić wszystko swojemu losowi i… Vladom. Na razie traktowana jest jak Baba-Jaga, a w zamku… straszy. Ktoś ewidentnie chciałby wypłoszyć nową osobę (oraz jej bratanicę) i nie przebiera w środkach. W Transylwanii ciocia Jadzia i jej bratanica-narratorka prowadzą całe śledztwo z odczytywaniem pozostawionych wskazówek, analizowaniem śladów i wyciąganiem wniosków ze strzępków danych. Eliza Piotrowska wymyśla tę historię jako bardzo zabawny kryminał połączony z przygodówką i nasycony kulturowymi zagadnieniami. Podróż do Transylwanii tutaj nie łączy się z wskrzeszeniem wampirów jako takich, ale z grą motywami z wierzeń. Strach jest na niby: wiadomo, że kolejne niespodzianki wymyślane są przez mieszkańców zamku, pytanie tylko, jaki oni mają cel w przestraszeniu życzliwej im (jak i całemu światu) cioci Jadzi. A ponieważ ciocia Jadzia nie boi się niczego i odbiorcom zapewni rozrywkę bez koszmarów. Rozbudzi za to ciekawość. Po raz kolejny zatem autorka stawia na „kulturoznawcze” komentarze. Wykorzystuje przy tym naturalne zainteresowanie najmłodszych stworami z krainy strachów – zamiast jednak grać intertekstualiami, odwołuje się do źródeł – teraz już, po lekturze, dzieci będą wiedziały, że wampiry swoje twórcze korzenie mają w Transylwanii.

W tej historyjce tempo pojawia się za sprawą psikusów. Ciocia Jadzia nigdy nie czuje strachu, ale też nie przesadza z ostrożnością właściwą rodzicom. Jest opiekunką idealną i zapewnia poczucie bezpieczeństwa, a poza tym uczestniczy w kolejnych wybrykach bez oporów. Pokazuje, jak podchodzić do wyzwań – to ona jest obiektem licznych „żartów”, to ją ktoś najwyraźniej chce wypłoszyć z zamku. Złośliwości i szykan bohaterka nie odbiera jednak osobiście, traktuje jak zaproszenie do gry i włącza się w zabawowe śledztwo. To automatycznie oddali złe emocje, a w efekcie może też przyczynić się do zmian w ocenie postaci przez miejscowych. Vladowie, którzy boją się o swój dom, nie przebierają w środkach. Dla cioci Jadzi jednak ich wybryki stają się okazją do zabawy w detektywa. Z jednej strony Eliza Piotrowska pokazuje tutaj, jak mierzyć się z przeciwnościami losu i humorem pokonywać zło czy agresję. Z drugiej – wpisuje się w poczytne opowieści dla najmłodszych, nie rezygnując z konwencji serii, proponuje historyjkę o posmaku detektywistycznym. Humor wyróżnia ten cykl od dawna, więc nie będzie dla dzieci zaskoczeniem. Eliza Piotrowska zabawnie też ilustruje przygody cioci Jadzi, tak, żeby dostarczyć odbiorcom rozrywki na różnych poziomach lektury. Nie zamęczy nikogo ilością tekstu czy natłokiem „edukacyjnych” wstawek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz