* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 6 marca 2015

Dorota Gellner: Zaklęta uliczka

Muza SA, Warszawa 2015.

Świat magii

W „Zaklętej uliczce” Dorota Gellner zabiera najmłodszych odbiorców na spotkanie z wyobraźnią, baśniowością i magią. Proponuje dzieciom zestaw krótkich obrazków, spisanych prozą rymowaną, nieco figlarnych, trochę tajemniczych, a zawsze pobudzających fantazję do działania. „Zaklęta uliczka” pełna jest księżniczek (widzialnych i niewidzialnych), czarodziejów, wiedźm zamieniających się we wróżki, kotów i myszy. Tu króluje noc – ale nie ta mroczna i przerażająca, a noc znana jako najlepsze tło dla snów. Ciemność sprzyja rodzeniu się tajemnic. W „Zaklętej uliczce” wszystko jest migotliwe, opromienione blaskiem księżyca, lustrzane, piękne i intrygujące jednocześnie.

Dorota Gellner zabiera czytelników w podróż daleką od stereotypów i banałów. Tutaj księżniczki nie przypominają cukierkowych istot z popserii dla dziewczynek – to bohaterki z charakterem, przekonujące do siebie odbiorców obu płci. Zresztą ta autorka nie pozwala na zwyczajność nikomu – nawet braciszek z siostrzyczką mogą zastanawiać się, czy w tej uliczce sami nie są zaklęci. Zaklęcia to obietnica przygody, zapowiedź atrakcyjnych wydarzeń i serii niespodzianek. Każdy, kto tu wkracza, musi być wyjątkowy. Każdy, kto jest wyjątkowy – zasila swoją obecnością krainę magii. Dorota Gellner nie musi precyzować samych przygód – tego dokona wyobraźnia najmłodszych. Autorka dostarcza im jedynie pożywki: wprowadza atrakcyjnych bohaterów, nakreśla tło bądź scenkę, zakrapia odrobiną magii i znika, by dalszy proces wymyślania doświadczeń postaci mógł rozgrywać się już bez jej udziału, w umysłach dzieci. To zjawisko rzadkie dzisiaj w literaturze czwartej nastawionej na morały i opowiadanie wszystkiego do końca. Serie niedomówień Doroty Gellner nie oznaczają braku puent, a jedynie umiejętność wycofywania się ze stworzonego świata, swoistą literacką dyskrecję zapewniającą rozrywkę i ćwiczenia z kreatywności maluchom.

„Zaklęta uliczka” najmłodsze dzieci oczaruje formą. Dla tych, którym nie trafi jeszcze do wyobraźni, będzie serią znakomitych kołysanek – ze względu na zrytmizowanie i rymy w opowieści. Gellner powraca tu do zadań literatury oralnej, imituje jej śpiewność. Sylabotonik sprawdza się jako uspokajacz całodziennych emocji. Nawet na płaszczyźnie instrumentacji głoskowej autorka stara się o wrażenie magiczności i baśni. To dla dzieci szansa na spotkanie z niezwykłą atmosferą, prostych miniaturek – i na poznanie możliwości twórczych, jakie ma literatura.

„Zaklęta uliczka” to nie tylko magia tekstu, to również piękne ilustracje. Ela Śmietanka-Combik bawi się tu fantastycznymi skojarzeniami: pozwala bohaterom fruwać, zabiera ich na leśne przyzamkowe spacery, wysyła na Księżyc i w gąszcz roślin. Sięga po różne techniki zdobienia opowieści, do lektury przyciągają nie tylko zadowolone miny postaci, ale też wzorzyste tła czy… dowcipy poukrywane w grafikach. Te obrazki też sprawiają wrażenie magicznych, ujmują specyficznym baśniowym klimatem.

Dorota Gellner w „Zaklętej uliczce” nie musi zaskakiwać dzieci pomysłami – wystarczy, że daje im narzędzia i przestrzenie do tworzenia dalszych historii bohaterów. Zaczarowuje bajki bez konieczności pouczania odbiorców: pozwala im się bawić i spędzać miłe chwile w świecie wyobraźni, razem z bajkowymi postaciami, gotowymi do wyruszenia po przygody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz