* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 26 marca 2015

Izabela Pietrzyk: Rodzinny park atrakcji

Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

Azyl

Skłonność do wybierania toksycznych partnerów wydaje się być w rodzinie Wiktorii zakodowana w genach kobiet i połączona ze swoistą ślepotą na fakty. Bohaterka wyzwoliła się w końcu z nierokującego związku i odzyskała wiarę w ludzi, żyjąc jako szczęśliwa singielka. Na brak męskiego towarzystwa nie narzeka, w pracy ma sympatycznych kolegów z poczuciem humoru, poznaje też nowych mężczyzn – i chociaż matka najchętniej widziałaby Wiktorię na ślubnym kobiercu, kobiecie nie spieszy się do zmiany stanu cywilnego. Wciąż pamięta lata upokorzeń u boku zaborczego byłego. Teraz jej błędy z przeszłości powtarza siostra, Mela, która wcześniej wyciągała Wiktorię z tarapatów. Żona marynarza jest zbyt potulna i uległa: wystarczy najmniejsza dezaprobata ze strony Sławusia, a Mela potrafi wyrzec się swoich największych skarbów. Odrzuca nawet siostrę i własne dzieci, z których jedno – córka – przeżywa nastoletni bunt, a drugie – syn – związało się ze starszą o dekadę kobietą. Mela coraz bardziej więziona w złotej klatce nie dostrzega pułapki, z której dopiero o uciekła Wiktoria.

W „Rodzinnym parku atrakcji” temat toksycznych związków schodzi jednak na dalszy plan, stanowi tło, którego nie można zignorować. Izabelę Pietrzyk bardziej zajmują sercowo-obyczajowe perypetie Wiktorii. Wysyła jednego z kandydatów do jej serca na wycieczkę z rezolutnymi pierwszakami (dla samego komizmu oczywistej bezradności mężczyzny), obala też sercowy ideał – najlepszy pod słońcem tatuś nie potrafi pokochać żadnej kobiety. Wiktoria zawsze może liczyć na prawdziwych przyjaciół, a także na obecność siostrzenicy – ciekawego przypadku nastoletniej wierności. Emilka istnieje tu między innymi jako ozdobnik stylistyczny. Posługuje się bardzo dziwnym slangiem, mieszaniną potocznego polskiego i angielszczyzny, niekiedy trzeba do niej tłumacza – ale młoda osóbka dysponuje też ponadprzeciętnym poczuciem humoru i bardzo ubarwia całą powieść.

Pietrzyk w tej książce szuka scenek humorystycznych, jakby chciała czytelniczkom wynagrodzić temat toksycznych relacji. Sięga po scenki niezawodne w dowcipie, czytelne już w samych zamierzeniach – ale bez zarzutu je realizuje, pozwalając odbiorczyniom na dobrą zabawę. „Rodzinny park atrakcji” to popis humoru sytuacyjnego i umiejętnego wykorzystywania potencjału puent. Przy tak prowadzonej akcji perypetie rodzinne – zwłaszcza konflikty międzypokoleniowe – przestają ciążyć w fabule. Językowe zabawy także odwracają uwagę od poważnych zmartwień: w końcu Izabela Pietrzyk nie chce zamęczać psychologicznymi analizami, nie musi też przestrzegać swoich czytelniczek przed niewłaściwymi partnerami. A mimo to „Rodzinny park atrakcji” czytany pod odpowiednim kątem musi funkcjonować jako cenna lekcja.

Przede wszystkim autorka dostarcza rozrywki i jest to rozrywka, której nie można się oprzeć. Zwłaszcza że Pietrzyk bardzo starannie dopracowuje językowe stylizacje i charaktery postaci, wybiera też sytuacje pozbawione przewidywalności. „Rodzinny park atrakcji” jest powieścią uwolnioną od schematycznego scenariusza o poszukiwaniu idealnego mężczyzny i nowym spojrzeniem na rodzinne relacje. Udało się autorce stworzyć historię oryginalną i odrębną, a przy tym utrzymaną w tonie bestsellerowych czytadeł. U Wiktorii znaleźć można azyl i odpoczynek od codziennych trosk – bez względu na fabularne pomysły i komplikacje na zewnątrz. Izabela Pietrzyk pisarsko bardzo się wyrobiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz