* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 25 grudnia 2012

Michał Dąbrowski: Transgresja

Jirafa roja, Warszawa 2012.

Tworzenie fantomów

Po raz drugi Michał Dąbrowski przedstawia opowieść, za którą pokochają go buntownicy, zafascynowani literackim undergroundem i oniryczną niedookreślonością, wielbiciele prozy w rytmie poezji i fabuły sterowanej przez sprowadzające się do seksu związki. „Transgresja” jest wyzwaniem rzuconym zwyczajności, a równocześnie zwyczajnością młodszego pokolenia, jest krzykiem niezgody na schematy, krzykiem stworzonym ze schematów, literackim powtórzeniem tego, co w młodej prozie wciąż jeszcze atrakcyjne. „Transgresja” musi istnieć w niszy, musi być powieścią ogólnie trudniej dostępną – nie ma sensu zakrzykiwać jej recenzjami, analizami i komunikatami. Po co reklama? Wszystko już było, tak właśnie pisać powinni jeszcze młodzi i jeszcze zbuntowani – dopóki w niszy nie zasypią ich skostniałe składniki podobnych do siebie narkotykowo-onirycznych historii. Ale Michał Dąbrowski ma w tym nurcie przewagę – wyczucie brzmienia słów, narrację, która swoją gęstością zwabia czytelników w pułapkę i nie pozwala się wymknąć, choćby nawet ci czytelnicy nie gustowali w specyficznym zapisie dialogów, wyzerowaniu działania używek i swoistym zawieszeniu między przeszłością a teraźniejszością z pogardą dla tego, co ma nastąpić.

Pozornie bezcelowy ruch, bohater, który nie ma określonego planu i pozwala sobie swobodnie dryfować między wydarzeniami, odpowiedzialna za przemiany pogoda – to stałe składniki tego rodzaju powieści-niepowieści. Tak samo zresztą jak idealne dziewczyny, nieosiągalne mimo stałej gotowości do uprawiania seksu. Tu nie istnieje prawdziwa dorosłość, z obowiązkami, stałą pracą i rachunkami do zapłacenia, nie istnieje codzienność, a fizjologiczne potrzeby ograniczają się do palenia i picia oraz zaspokajania popędu płciowego. I w ten świat widziany oczami młodych buntowników Dąbrowski wprowadza zagubionego w rzeczywistości bohatera, definiowanego przede wszystkim przez otoczenie: byłą i obecną dziewczynę, zmarłego przyjaciela oraz przyjaciela-imprezowicza. Bohater staje się jedynym łącznikiem między tym co rzeczywiste i stworzone przez wyobraźnię, pada ofiarą dziwnego snu dziejącego się na jawie i równolegle do pozornie zwykłego życia. W „Transgresji” nie ma on punktu odniesienia w realizmie – każda ze spotkanych osób albo zahacza o sferę ułudy, albo z niej pochodzi. Tym samym zachwiane zostają wszelkie pewniki – śmierć przestaje być radykalna, spełnienie w związku możliwe jest tylko przez chwilę. Pogłębia się za to poczucie zagubienia i niemożność zdefiniowania siebie.

Michał Dąbrowski wtapia się stylem opowieści w rzesze młodych zbuntowanych, którzy chcieliby tworzyć literaturę buntu, lecz nie mają siły przebicia. Przynajmniej takie jest pierwsze wrażenie podczas lektury. Bo ten autor nie proponuje historii toczącej się bez celu i sensu, posługuje się odwrotnością mainstreamowych schematów po to, by zaproponować czytelnikom atrakcyjną (nieprzewidywalną) fabułę, pełną zagadek i owianą aurą tajemniczości. Jego atutem okazuje się tu umiejętność przekonującego opowiadania, tchnienia życia w fantomy i miraże. To, co nieistniejące, zyskuje namacalny kształt i zwodzi odbiorców, to, co istnieje, wymaga zaufania, a i tak w końcu roztapia się w oniryczności – to przemieszanie płaszczyzn w „Transgresji” cieszy najbardziej. Takie podejście wymaga od autora nie lada wirtuozerii w prowadzeniu narracji i Michał Dąbrowski tę umiejętność bez wątpienia posiada. Bez względu na to, czy posługuje się klasycznymi sztuczkami, czy sięga po widowiskowe tricki najlepszych literackich iluzjonistów – robi wrażenie. Po „Dłoni” i „Transgresji” pojawia się tylko pytanie, co będzie dalej i czym tym razem popisze się autor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz