* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 28 grudnia 2012

Ludwik Stomma: Nasza różna Europa

Iskry, Warszawa 2012.

Bieg przez dzieje

O historii plotkarsko, z przymrużeniem oka i z całym arsenałem najróżniejszych emocji ujawnianych w sprawach, które w nikim dziś żywszych uczuć nie budzą – tak wygląda narracja, jaką Ludwik Stomma proponuje w tomie „Nasza różna Europa”. W założeniu to zestaw równoległych dziejów, próba pokazania, co działo się poza granicami Polski w chwilach, gdy jej mieszkańców najbardziej zaprzątały sprawy własne. W praktyce – dowcipna galopada przez postacie i wydarzenia (w tej właśnie kolejności), mocno skrótowa i bardziej skupiona wokół ciekawostek, które da się uwspółcześnić przez potoczny komentarz niż skrupulatna i rzeczowa. Ludwik Stomma próbuje zainteresować historią w sposób, który raczej nie kojarzy się z dziejopisarstwem i raczej przypomina styl beztroskich felietonów niż tworzenie kronik przeszłości. Inaczej: historia staje się materiałem dla niby felietonowych tekstów.

Sam autor utrzymuje, że dwie daty utrzymują w ryzach jego przpadkowy przegląd wydarzeń – to rok 966 i 1795, a pozostałe, jak zarzeka się Stomma, pojawiły się jako dzieło przypadku. Trudno dać temu wiarę, lata 1410 czy 1492 lub 1655 są zwyczajnie wygodne dla piszącego i nie może tu być mowy o wyborach losu. Tym samym już na wstępie pojawia się cecha charakterystyczna dla narracji Stommy, to jest skłonność do przesady i afektacji. Będzie się to podejście pojawiać w tomie wielokrotnie, zupełnie jakby autor chciał zarażać entuzjazmem odbiorców i wlać życie w postacie zapomniane czy niedostrzegane w ogromie historycznych wiadomości. Stomma przebiega dzieje, nawiązując nie tylko do faktów, ale i do ich literackich interpretacji. Stawia na sensacyjność materiałów, co jest kolejnym motywem zbliżającym szkice z „Naszej różnej Europy” do kształtu dzisiejszych felietonów – tu liczą się tylko wyraziste wydarzenia, okraszone jeszcze zabawnym komentarzem, tak, by czytelnik rozleniwiony dostępnością mediów mógł dowiedzieć się czegoś bez zagłębiania się w szczegóły: a nuż zostanie zaciekawiony na tyle, że podejmie samodzielne studia nad tematem? Gdyby zechciał, Ludwik Stomma w tekstach przywołuje bibliograficzne adresy – droga do poszukiwania historycznej prawdy jest otwarta.

Mnożą się tu postacie, uwikłane w dzieje, na same dzieje zwraca się mniejszą uwagę, jakby Stomma chciał rzucić wyzwanie historii, która zapomina często o jednostkach. Ludzie mają za zadanie dotrzeć do dzisiejszych czytelników, skierować ich wzrok ku przeszłości i rozpocząć nowe dyskusje. Chodzi o to, by coś się działo, by zmusić do zastanowienia, rzucić pożywkę dla wyobraźni, a przy tym nie dać się zdystansować aktualnościom. Stomma nie zachowuje się jak typowy historyk, ani jak badacz – w wywody wplata swobodnie osobiste akcenty, przez sformułowania – luźne i niepasujące do poważnego tonu – wskazuje własne poglądy. Do ocen przeszłości dodaje oceny teraźniejszości, robi wszystko, żeby historię ożywić – a i żeby zlikwidować przekonanie, że o tym, co się wydarzyło, można mówić tylko w skupieniu i z nabożeństwem. Chce dotrzeć do zwykłych, nawet przypadkowych czytelników, i do młodych ludzi (którzy jednak nonszalancję narracyjną mogą też odrzucić, jako zbyt rażące odejście od języka publicystyki książkowej). Kusi lekkością stylu, odwagą w kreowaniu komentarzy, pisarską brawurą i pozornym brakiem myślowej dyscypliny. Pokazuje, jak inaczej opowiadać o historii – i sam się przy tym opowiadaniu zdecydowanie nie nudzi. W szybkich szkicach zaledwie nakreśla rozmaite sytuacje, sceny i konflikty – ale to może wystarczyć dla wzbudzenia zainteresowania przeszłością zamierzchłą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz