* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Julian i Irena Tuwim dzieciom

Nasza Księgarnia, Warszawa 2012.

Klasyka

Takiej pozycji w serii „Z Biblioteki Wydawnictwa Nasza Księgarnia” zabraknąć nie mogło. Julian Tuwim funkcjonuje przecież nie tylko jako autor powtarzanych dzieciom od pokoleń bajek uniwersalnych i niestarzejących się, ale również jako punkt odniesienia w literaturze czwartej, niemal zjawisko. Irena Tuwim z kolei dała się poznać jako znakomita tłumaczka klasyki literatury dziecięcej, tu natomiast powraca w roli bajkopisarki, która szuka najlepszej dla siebie formy i testuje to rozbudowane mocno rymowanki (o Marku Wagarku), to opowiadania, to wreszcie bajki-zgadywanki obrazkowe. Nie zabraknie Juliana Tuwima znanego na pamięć: czy to lokomotywa, czy zapominalski Słoń Trąbalski, czy małżeństwo słowików, czy pan Hilary – wszyscy bohaterowie – ulubieńcy maluchów – przyjdą tu na lekturowe spotkanie. Redakcja przypomina też bajki z tłumaczeń lub na motywach rosyjskich – tu Tuwim wybrzmiewa zupełnie inaczej, już bardziej archaicznie – ale w dalszym ciągu to ciekawa lektura dla dzieci i dorosłych. Niektóre bajki pisane są dla rozrywki małych odbiorców, inne z kolei mają walory dydaktyczne. Ich rytm, humor i pomysłowe rozwiązania sprawiają, że nie tylko kilkulatki chcą wciąż powracać do tekstów. Żeby natomiast wprowadzić i coś mniej znanego, utwory Tuwima są przetykane bajkami jego siostry, a zamiast wstępu pojawiają się urywki wspomnień rodzeństwa – najciekawsze z punktu widzenia maluchów, lekko tajemnicze, doprawione aurą baśniowości czy magii.

Najdłuższa jest tu bajka o pingwinie Kleofasku. Teksty Juliana Tuwima rzadko bywają rozdmuchiwane przez ilustracje czy zabawy drukiem, wręcz ma się wrażenie, że chodzi o to, by jak najwięcej wierszy zmieściło się w tomie. Pomijając walory (także edytorskie) całej serii, Tuwim doczekał się już tylu wydań, że im więcej jego tekstów trafi do zbiorku, tym lepiej: tu zmieściło się ponad 40 utworów, a dodatkową atrakcją dla dzieci są pomysły Ireny Tuwim (mnie mniej przypadła do gustu rymowanka edukacyjna o Marku Wagarku, za to bezkonkurencyjne są teksty prozą).

Rozczarował mnie natomiast Adam Pękalski, ilustrator tego tomu. Trudna to sztuka – mierzyć się z wielokrotnie ozdabianymi bajkami – ale bez względu na pomysły graficzne, trzeba mieć na uwadze odbiorców, do których publikacja trafi. Tymczasem u tego ilustratora niemal wszystkie postacie mają twarze (lub pyski) powykrzywiane w nieprzyjemnych grymasach, rzadko się uśmiechają, a nawet przy neutralnych minach mogą budzić lęk. Rywalizują z tekstem o uwagę – zamiast go dyskretnie dopełniać. Pękalski chce stosować jak najmniej uproszczeń w prezentowaniu poszczególnych gatunków – ludzi „ozdabia” sterczącymi podbródkami, gęstymi brwiami, czerwonymi nosami i ciemnymi powiekami, zwierzętom dodaje kolejne skarykaturalizowane w tej konwencji cechy – niepotrzebnie, prostota i umiar przyniosłyby tu dużo lepszy efekt, a i nie straszyłyby odbiorców niemal agresywnymi minami. Oczywiście ten motyw ma dwie strony: dzieci, które nie lubią czytać, za to przepadają za dzisiejszymi kreskówkami i programową niegrzecznością, w tych rysunkach się zakochają – zechcą zatem wysłuchać bajek, które niosą pozytywne przesłania. nawet jeśli oprawa graficzna tego zbiorku nie u wszystkich budzi zachwyt, może przynieść korzyści – każdy musi jednak sam przetestować jej trafność i przydatność w zachęcaniu pociech do czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz