* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 18 grudnia 2012

Tadeusz Ross: Życie przerosło kabaret

Prószyński i S-ka, Warszawa 2012.

Przechwałki

Wspomnienia satyryków są przeważnie obarczone sporym ładunkiem goryczy, smutku lub melancholii – i od tej zasady rzadko zdarzają się odstępstwa. Tadeusz Ross stara się pisać pogodnie, jednak i u niego między wierszami daje się odczytać swoista rezygnacja, żal czy rozczarowanie. Czasem przyczyna minorowych nastrojów leży w wydarzeniach z przeszłości, na którą nie było wpływu, czasem natomiast w braku możliwości zawodowej realizacji – stałym elementem satyrycznej medialnej kariery. Tadeusz Ross chce opowiadać wszystko, przynajmniej taki zamiar przyświeca mu na początku, kiedy autor odwołuje się do najwcześniejszego dzieciństwa. Potem jednak podróż chronologiczną zastępują tematyczne przystanki, jakby hasła pozwalające Rossowi powrócić pamięcią do kilku anegdot, znanych nazwisk i niepowtarzalnych sytuacji. Tu zaczyna się też przemilczanie – a w zasadzie próba przemilczania szczegółów z prywatnego życia. I tak tom wspomnień zamienia się w zawodową wyliczankę, trudno byłoby go natomiast traktować jako autobiografię.

„Życie przerosło kabaret” – przekonuje Ross. Tyle że w tym życiu nieczęsto jest do śmiechu, a autor nie bardzo chce dzielić się z odbiorcami własną życiową filozofią. Całą uwagę poświęca na to, by nie pogrążyć się ostatecznie w oczach czytelników – od początku szuka usprawiedliwień dla licznych związków (a o licznym potomstwie wspomina na marginesie), kilka razy właściwie nie wiadomo po co odżegnuje się od homoseksualnych fascynacji (zapewniając jednocześnie o swojej tolerancji wobec mniejszości seksualnych). W temacie międzyludzkich intymnych relacji wypada raczej blado i mało przekonująco – niepotrzebnie w ogóle do niego powraca. Ale to w zasadzie jeden z nielicznych aspektów prywatnej egzystencji, bo po dzieciństwie bez matki Ross wybiera raczej prezentowanie innych. Zwykle tych z górnej półki. Niemal chełpi się znajomościami, próbuje tworzyć z własnej perspektywy miniportrety gwiazd. W przerwach między obrazkami bardzo skrótowo przytacza kolejne swoje osiągnięcia. Zdarza się, że cytuje fragmenty utworów. Pod koniec mówi o swoich związkach z polityką – i pobrzmiewa w tym ślad usprawiedliwiania się. Zresztą cały tom to także próba wyjaśniania swoich decyzji i wyborów. Nie ma w tym chęci imponowania lekkością pióra – raczej – pragnienie pozostawienia po sobie śladu trwalszego niż ulotne satyryczne produkcje. Swoją drogą nie uniknął też Ross typowego dla przebrzmiałych twórców kabaretowych utyskiwania na tych, którzy nie poznali się na jego pracy i zrezygnowali z popularnego telewizyjnego cyklu. Nie ma w tym chęci zrozumienia zasad rządzących mediami, ani nawet spojrzenia z dystansem na własne dokonania. Jest poczucie krzywdy wzmagające gorycz.

Książka jest ciekawa, miejscami nawet dowcipna – ale więcej o autorze można się dowiedzieć, czytając między wierszami i analizując uchwycone przez niego emocje. Nie da się zaufać Rossowi – wizerunek, jaki kreuje ten satyryk, jest zbyt usilnie wybielany, nie ma w nim miejsca na różne odcienie reakcji i na różne opinie. Chociaż da się tu znaleźć trochę interesujących komentarzy, trudno je traktować jako bezpośrednie źródło wiedzy o autorze, wbrew jego przemycanym w tekście intencjom. Ross tworzy niechcący skarykaturalizowaną wizję siebie. A jednak można się cieszyć, że na rynku wydawniczym znajduje miejsce na zapiski satyryków – nawet tych coraz częściej dzisiaj przypominanych. Lektura potrafi wciągnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz