* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 12 czerwca 2011

Raymond Maufrais: Zielone piekło

Zysk i S-ka, Poznań 2011.

Śmiertelny smak przygody

Żądze przygód u młodych chłopaków rozpalają przeważnie relacje podróżników i powieści, w których bohaterowie wyruszają na niebezpieczne wyprawy i odkrywają nieznane lądy. Z większości młodzieńczo-lekturowych marzeń przeważnie się wyrasta. Są jednak tacy, jak Raymond Maufrais, którzy decydują się na podjęcie ryzyka i rezygnują z wygodnego życia, by przeżywać niebezpieczne lecz ekscytujące przygody.

Raymond Maufrais miał dziewiętnaście lat, gdy – wraz z innymi zapaleńcami i odkrywcami trafił do brazylijskiej dżungli, poznając Indian z jednego z wędrownych plemion. Z pasją badacza, rzadko spotykaną u tak młodych osób, spisywał swoje obserwacje i próbował jak najpełniej przedstawić zwyczaje koczowników. Obok komentarzy na temat „miejscowych” postaw i sposobów organizowania codziennego życia powracają też informacje przyrodnicze, pobudzające niekiedy wyobraźnię (pirania, która po śmierci i półgodzinnym suszeniu na słońcu wciąż silnie zaciska szczęki na ostrzu podsuniętego noża) i całkiem zwyczajne reakcje organizmu na życie w ekstremalnie trudnych warunkach. Raymond Maufrais w swoim dzienniku stara się być szczery – nie chce upiększać ani stylizować rzeczywistości, entuzjazm nie przyćmiewa mu logicznego myślenia i szczerości, co daje w efekcie tekst barwny i ciekawy, a przy tym mający wartość poznawczą.

Dopiero druga część „Zielnego piekła”, „Gujana”, przynosi coraz bardziej przerażającą historię, której finał czytelnicy poznają już przy pierwszych stronach wstępu. Kilka lat po opisywanej wyprawie Raymond Maufrais wybrał się samotnie do dżungli, by szukać indiańskich plemion. Z tej ekspedycji nigdy nie wrócił, nie znaleziono też jego ciała. „Gujan” to studium cierpienia i głodu, co pewien czas zagłuszanego ekscytacją i nadzieją – emocjami, które uniemożliwiały autorowi trzeźwą ocenę sytuacji, a może po prostu pozwalały przetrwać, gdy wiadomo było, że nie ma już odwrotu. Maufrais, błąkający się po dżungli samotnie (choć niemal do końca z wiernym psem) potrafił swoje uczucia przelewać na papier tak, by odbiorcy i teraz, kilkadziesiąt lat po szaleńczej eskapadzie, odczuwali dreszcze podczas lektury.

Zacięcie literackie autora (który utrzymywał się między innymi z pisania reportaży z wypraw) da się w „Zielonym piekle” zauważyć na każdej stronie. To opowieść doświadczonego podróżnika i świadomego literata, który mimo młodego wieku potrafi przekonująco prezentować własne doświadczenia. Zwraca uwagę wysoka kultura słowa i staranność w opisywaniu ekstremalnych warunków życia. Co ciekawe, Raymond Maufrais nawet w chwilach ogromnego cierpienia (wyniszczające jego ciało choroby) nie przestaje pisać. Z czasem zaczyna traktować dziennik jako rodzaj psychicznego azylu, ucieczki przed samotnością, szaleństwem i strachem. Zapiski pełnią funkcję terapeutyczną, a przy tym są przez cały czas nieocenionym źródłem wiedzy.

Z „Zielonego piekła”, mimo mało optymistycznego tytułu, przebija ciągle witalizm, młodzieńcza energia, zapał do odkrywania nieznanego i radość ze spełnianych właśnie marzeń. Autor nie uskarża się na trudy wyprawy, nie żałuje, że się na nią zdecydował, choć wielu na jego miejscu wolałoby jak najszybciej wracać do cywilizacji. „Zielone piekło” pełne jest radości, przebijającej się między wierszami, jakby Maufrais odruchowo wpisywać się chciał w konwencję literatury przygodowej. Jego zwierzenia czyta się świetnie – ale i z uczuciem ulgi. „Zielone piekło” fascynuje i przeraża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz