* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 19 czerwca 2011

Christina Björk: Księżniczki i smoki

Zakamarki, Poznań 2011.

Baśń na opak

W wielu książeczkach szwedzkich autorów, w Polsce znanych przede wszystkim dzięki Zakamarkom, króluje humor, a we wszystkich obrazkowych publikacjach tego wydawnictwa szata graficzna przeważnie zachwyca nie tylko małych odbiorców, ale i dorosłych. Sztandarowym przykładem bajki, z której uciechę czerpać będą młodsi i starsi, jest tom „Księżniczki i smoki”, tygodniowy zestaw opowiadań, grających z baśniową konwencją.

Jak wiadomo, w bajkach od dawna żyły sobie księżniczki. I smoki. Smoki porywały księżniczki (albo i nie) – taka była kolej rzeczy. Christina Björk ponownie sięga do tego świata, ale na głowie stawia jego konstrukcję, każąc księżniczkom i smokom bawić się razem, a przynajmniej dogadywać. W siedmiu opowiadaniach pojawi się siedem księżniczek-kuzynek, z których każda ma imię zaczerpnięte od nazwy kwiatu. Ale nie znaczy to, że owe księżniczki to piękne, eteryczne istoty, zajęte czekaniem na księcia i olśniewaniem urodą, nic podobnego. Wszystkie księżniczki są kilkuletnimi dziewczynkami, pyzatymi, czasem humorzastymi i rozkapryszonymi, a zawsze skłonnymi do zabawy. Nic z cukierkowej poetyki Disneya, tu księżniczki są dziećmi z krwi i kości. Tak się składa, że każda z księżniczek spotyka jakiegoś smoka. Pierwsza została porwana przez mamę-smoczycę jako pożywienie dla smoczątek – na szczęście tak zaskoczyła małe smoki swoją zabawką (mechanicznym odkurzającym smokiem, absurd rekwizytowy jest tu powalający), że te zrezygnowały z konsumpcji. Kolejne smoki bywają bardzo malutkie, uzależnione od internetu, wychodzą z telewizora, lubią wino poziomkowe lub chcą być księżniczkami. Szczególnie urzekł mnie smok, który przebrał się za wiewiórkę, by porwać księżniczkę (nie wiedział, że księżniczka panicznie boi się wiewiórek, za to nic sobie nie robi z obecności smoków). Każdy dzień przynosi kolejną niezwykłą przygodę, która zdumiewa księżniczki i będzie cieszyć małych odbiorców.

Autorka przesyciła swoją książkę dowcipem. Humor objawia się zarówno w pomysłach fabularnych (księżniczka i smok zamieniają się rolami), jak i w drobiazgach (rozpruty miś pluszowy chudnie, kiedy wypada z niego ryż). Powraca w żartach słownych (maleńki smok na widok ogromnej dla niego księżniczki wyznaje: „miałem cię zamiar porwać, ale przyznam szczerze, zwątpiłem, sama chyba rozumiesz”) i w rysunkach Evy Eriksson, które genialnie uzupełniają tom.

Eva Eriksson tworzy zabawne księżniczkowe portrety, prezentując kolejne bohaterki jako małe urwisy o pucułowatych policzkach i zadartych noskach. Ma przy tym bogaty repertuar min dla postaci i lubi przepełniać kolejne ilustracje komicznymi szczegółami (w tym przypomina mi trochę, także przez tematyczną bliskość ze „Smoczym jajem”, Szarlotę Pawel). Jej śliczne, dopracowane w każdym drobiazgu obrazki można długo oglądać z niesłabnącą przyjemnością. W ten sposób tandem autorski stworzył małe dziełko, które na długo zapadnie w pamięć czytelnikom i ich rodzicom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz