* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 9 grudnia 2025

Marek Hłasko: Felietony

Iskry, Warszawa 2025.

Ocena świata

Ostatnim tomem do dzieł wybranych Marka Hłaski jest książka „Felietony” – zawierająca teksty publicystyczne z prasy polskiej (między innymi „Po prostu”, „Zeszyty Literackie”, „Sztandar Młodych”) i zagranicznej („Die Weltwoche” i „Maariv”, teksty z tego ostatniego po raz pierwszy ukazują się w polskim przekładzie). Dzisiaj Marek Hłasko nie jest już pisarzem, który wyzwala w odbiorcach młodego pokolenia natychmiastową chęć czytania, coraz bardziej odchodzi w zapomnienie jako twórca dzisiaj przebrzmiały i nie do końca pasujący do czasów. A jednak kto zajrzy do tej publikacji, będzie zaskoczony przede wszystkim wytycznymi genologicznymi dawniej i dzisiaj. Felietony Marka Hłaski w niczym nie przypominają dzisiejszych produkcji z gazet i czasopism i już choćby z tego powodu mogą być intrygujące dla czytelników. Hłasko czasami komentuje rzeczywistość społeczno-polityczną, częściej odwołuje się do spraw kulturowych, szuka tematów, które nie będą aż tak efemeryczne. Nawet jeśli nie wydaje mu się, że system przeminie – wypada, jakby bardziej liczył na trwałość produkcji filmowych czy książkowych. I faktycznie odwołuje się do tytułów do dzisiaj znanych i kojarzonych – ale niekoniecznie w takiej wersji jak interpretacja autora. Hłasko jest krytykiem bezlitosnym. Wydaje mu się, że ma rację i przekonany jest, że odbiorcy powinni podążać wytyczaną przez niego drogą. Niektórych twórców lubi bardziej, Dostojewski na przykład wraca u niego dość często. Przez osobiste wybory i komentarze felietony jawią się jako bardzo atrakcyjne – widać tu, jak jeden pisarz może oceniać i postrzegać warsztat kolegów po fachu, co go fascynuje, a co według niego nie przetrwa. Podobnie rzecz ma się z filmami, chociaż tu brakuje zestawienia dokonań. Hłasko za to bardzo chętnie tropi i wydrwiwa rozwiązania sztampowe, schematyczne i niewnoszące niczego ciekawego do egzystencji odbiorców. Nie zgadza się na bylejakość w tworzeniu, protestuje przeciwko posługiwaniu się wygodnymi szablonami. Najważniejsze dla odbiorców jest to, że dostrzega mechanizmy działania autorów – i rozczytuje na przykład powieści kryminalne czy Jamesa Bonda. Informuje też, jak widzi bunt w literaturze.

Te felietony – zebrane razem – nie bazują na żartach czy komicznych puentach – Hłasko jest tu autorem, który wciąż walczy, obserwuje, dostrzega i komentuje to, co należałoby zmienić. Analizuje wydarzenia z prowincjonalnych terenów, przygląda się ponurej często codzienności – nic dziwnego, że przed ocenami ucieka często w sztukę, znacznie wygodniej jest tworzyć niż przetwarzać – nawet jeśli bazuje się we własnej twórczości na obserwacjach zwykłego życia. To życie w felietonach Hłaski jawi się zupełnie inaczej niż w tekstach literackich, a dla dzisiejszych czytelników – z perspektywy czasu – staje się mocno egzotyczne.

I właśnie ten element, niezamierzona egzotyka wywołana przez dystans czasowy i przemiany kulturowe oraz społeczne będzie najbardziej przyciągającym dla czytelników motywem. Felietony Hłaski mają pazur, nie są nudne ani stonowane, autor nie boi się wygłaszania kontrowersyjnych opinii – ale przejmuje się wyłącznie tym, co sam przemyślał, korzysta z własnych wniosków i nie zamierza nikomu się podporządkowywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz