* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 2 lutego 2017

Bartosz Janiszewski: Grzesiuk. Król życia

Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Bard

Stanisław Grzesiuk doczekał się swojej biografii i chociaż na początku tomu Bartosz Janiszewski trochę za bardzo liczy na internetowe źródła (nawet motto do książki znajduje na forum), później już równoważy je w przypisach z klasycznymi materiałami. Dba o to, żeby przedstawiać również kontekst działań Grzesiuka: odnotowuje niepisane kodeksy honorowe czerniakowskich ulic i zasady, dzięki którym złodziej mógł mieszkać przez ścianę ze stróżem prawa. Warszawska codzienność sprzed wojny przydaje się później do sportretowania charakteru Grzesiuka – i powodów różnych jego zachowań, reakcji czy postaw. W tej książce autor stawia na prawdziwość. Prezentuje życie „barda stolicy” – ale nie skupia się wyłącznie na twórczości. Co więcej – twórczość odsuwa w czasie. Zajmuje się za to osobowością (i autentyzmem) Grzesiuka, próbuje uchwycić niepowtarzalność tego człowieka. Nie walczy z legendą, chociaż dba o sprawdzanie i weryfikowanie anegdotowych wątków.

Najpierw zajmuje się Janiszewski przestrzenią, w której wychowywał się Stanisław Grzesiuk: domem rodzinnym, ale i obyczajowością, mentalnością ludzi, kwestią honoru w dzielnicy biedy. Są tu szkolne wygłupy i znaczenie ferajny. Perspektyw dla dzieciaków – niewiele. Ale Janiszewski nie uderza w cierpiętnicze tony, sięga raczej po wizję sympatycznych cwaniaczków, którzy nigdy się nie załamują, poradzą sobie w każdej sytuacji, a do tego naprawdę dają się lubić. Ten świat przebija się do opowieści i staje się tłem dla legendy. Osobną część historii stanowią lata wojny – wielka miłość do femme fatale, kombinowanie, by przeżyć, humor ratujący życie i – obozy koncentracyjne. Tu bardzo przydają się wcześniejsze – naświetlające charakter Grzesiuka – konteksty. Łatwiej zrozumieć decyzje Grzesiuka i jego poglądy z czasów po wojnie. Stopniowo uwidacznia się też kontrast między dawnym, martyrologicznym i bohaterskim pisaniem o wojnie – a relacjami Grzesiuka, który uznaje tylko prawdę, bez niepotrzebnych interpretacji. Po wojnie przychodzi czas na portretowanie pisarza – ale autor nie zapomina i o jego życiu rodzinnym, i o chorobie (zresztą od ostatniego pożegnania chorego Grzesiuka z kolegami z ferajny rozpoczyna się książka). Bardzo mało miejsca poświęca Janiszewski narodzinom „gwiazdy” – pierwszym radiowym audycjom czy występom na scenie. Interesują go tylko momenty przełomowe, te, w których Grzesiuk dowiedział się, jak to jest stawać w blasku reflektorów, a odbiorcy poznali „barda Warszawy” – na inne już się nie rozdrabnia. Nieco łaskawiej spogląda na początki pisarskiej kariery – tu fabularyzuje niemal sytuacje, które właściwie nie miały prawa się zdarzyć.

Mimo że późno dochodzi Janiszewski do analiz twórczej (publicznej) działalności Grzesiuka, od początku podkreśla niezwykłość postaci i podsuwa odbiorcom całe opowiadania jako literackie komentarze do przeżyć. Uczestniczy we wskrzeszaniu legendy. Udowadnia czytelnikom, że chociaż świat się zmienił, Stanisław Grzesiuk do końca posługiwał się kodeksem moralnym i wartościami z najmłodszych lat. Nie dawał sobie narzucić obcych poglądów, potrafił walczyć o swoje ideały. Zresztą autor sam trochę idealizuje tę postać przez wzgląd na dokonania czy doświadczenia. W efekcie sięganie po alkohol staje się tylko uzupełnieniem wizerunku, a nie skazą na nim. Janiszewski czerpie wiadomości na temat Grzesiuka nie tylko z artykułów prasowych i jego książek autobiograficznych – zyskuje też komentarze bliskich, co sprawia, że nie musi się martwić o interpretacje wydarzeń. Tom „Król życia” jest całkiem zgrabnie napisany i wypełniony zdjęciami – a przesycony atmosferą Warszawy, której już nie ma. Obok sylwetki Grzesiuka to bowiem przeszłość (obyczajowa) stanowi tu najważniejszy punkt dla czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz