Akapit Press, Łódź 2016.
Potwór z jeziora
Buła nie ma w sobie ani odrobiny dziewczęcości. Nie lubi się stroić, nie zna się na modzie, kocha śmieciowe jedzenie i beka. Stale przebywając z trzema chłopakami z sąsiedztwa, z którymi tworzy „ferajnę”, upodabnia się do nich, przejmując najgorsze ich cechy. Najpewniej po to, by zaimponować kumplom. Buła naprawdę ma na imię Tonia – i rozpaczliwie walczy o to, by packa z dziecięcych lat się nie rozpadła. Coraz częściej kumple mają ciekawsze zajęcia niż wypatrywanie w jeziorze potwora, coraz bardziej się zmieniają, a Toni nie chce przyjąć do wiadomości dojrzewania. Po głupim wybryku ląduje w żeńskim liceum, a tu znajduje sposób, jak zarobić, zyskać popularność i nie stracić kontaktu z ferajną.
„Kumpelka” Lisy Aldin to dość przewrotna powieść o dojrzewaniu i pierwszej miłości. Toni jest ostatnią osobą, którą można by podejrzewać o romantyczne westchnienia. Nie należy do grona wiecznie wzdychających nastolatek, ale stopniowo odkrywa, że bardzo zależy jej na Wodniku, jednym z ferajny. Do uczuć nie może się przyznać – bo nie chce, żeby w paczce wszystko się zmieniło. Trudno jednak walczyć z naturą . U Aldin metamorfoza odbywa się niemal poza świadomością bohaterki, co sprawia, że części odbiorczyń trudniej będzie uwierzyć w tę kreację. Toni jest przerysowana, mocno przesadzona, na szczęście Lisa Aldin ma pomysł na fabułę i odciąga uwagę od charakterystyki indywidualistki. W „Kumpelce” widać przechodzenie od dzieciństwa do dorosłości – i tęsknotę raz za jednym, raz za drugim stanem. Miłość to dodatek do wyczynów Toni w nowej szkole. Autorka bezlitośnie pokazuje zmianę priorytetów, nierówne dojrzewanie – tyle tylko, że odwraca schematy i u niej to dziewczyna wykazuje się najmniejszą dozą rozsądku, próbuje przypodobać się kumplom, grając rolę, jakiej nikt by od niej nie oczekiwał.
Kreację bohaterki podtrzymuje język – stylistyka, która w tłumaczeniu dość szybko się zestarzeje (niektóre zwroty, choćby „ferajna”, już wypadają archaicznie i nienaturalnie). To Toni prowadzi opowieść – i posługuje się językiem młodzieżowo-ulicznym, pozbawionym subtelności. Widać w tłumaczeniu trochę rozpaczliwe poszukiwania kolokwializmów (goły „zadek”), żeby nie popaść w nadmierną wulgarność. Są też momenty, gdy Toni posługuje się niemal przezroczystymi sformułowaniami – takie rozwiązanie byłoby najbezpieczniejsze, mimo że kolokwializmy podkreślą osobowość postaci. Język (przekładu) „Kumpelki” jest efemeryczny i stanowi kolejną potencjalną barierę dla czytelniczek (czasami jeszcze pojawiają się błędy ortograficzne, jak przy okazji „sądowania” zamiast „sondowania” – dowód na to, jak trudną materią w tym wypadku staje się język).
„Kumpelka” to powieść dla odbiorczyń ceniących sobie oryginalność i odejście od stereotypów. Autorka wybiera odważne rozwiązania i bardzo celnie zaznacza wszelkie kompromisy lub przeszkody dla przyjaźni w czasie dojrzewania. W „Kumpelce” akcja nie jest zbyt przewidywalna (nawet mimo romansowego wątku), a dylematy bohaterki, chociaż odległe od tych z literatury i zwyczajnego życia, również dają sporo do myślenia. Aldin nie chce zamęczać czytelniczek cukierkowymi scenami, wprowadza do motywu pierwszych związków na równych prawach homo- i heteroseksualistów. Przedstawia typowe obawy rodziców, ale i konsekwencje nadmiernej kontroli lub prób ingerencji w życie młodych ludzi. Porusza niemal na marginesie temat nowych związków rodziców, a także – planowanie przyszłości (przypomina, że wybór szkoły nie powinien być uzależniony od decyzji bliskich). Momentami więc „Kumpelka” sprawia dobre wrażenie, a chwilami wydaje się przez postawy bohaterki niedojrzała i dziecinna. Na pewno będzie to dla odbiorczyń wyzwanie i próba przedstawienia zmian – nieuchronnych, nawet jeśli też przy tym nieakceptowanych. W „Kumpelce” wiele się dzieje, ale trzeba najpierw przekonać się do rzeczywistości, którą autorka proponuje. A to może być niełatwe, zwłaszcza przy okazji dziecięcego wierzenia w stwora, który scementował ferajnę.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz