* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 10 kwietnia 2016

Lin Stepp: I stał się cud

Jaguar, Warszawa 2016.

Wiara i miłość

Jeśli „Nad rzeką marzeń” Lin Stepp był tomem splatającym romans i erotykę, to w „I stał się cud” autorka uprawia erotykę powstrzymywaną (na rzecz uwypuklenia konwencji drugiego z gatunków). Nie może sobie pozwolić na ociekające seksem sceny, jeśli od początku bohaterce towarzyszy Bóg. I tu rodzi się pytanie o możliwość przyjmowania przez otoczenie pseudoreligijnych deklaracji bez żadnych zastrzeżeń. Zola, bohaterka tomu, ma nietypową (chociaż powracającą w rodzinie) umiejętność przewidywania drobnych zdarzeń. Przekonana jest (co sąsiedzi i znajomi akceptują), że to Bóg przez nią przemawia. Bóg pomaga jej odnaleźć zagubione w górach dziecko, Bóg ostrzega jednego z klientów sklepu przed oszustką. Trudno połączyć tę wiarę z praktykami chrześcijańskimi, chociaż autorka nie widzi tu sprzeczności. Teraz Zola chciałaby, żeby Bóg podszepnął jej, kto jest mordercą w pewnej sprawie z miasteczka. Nie dość zatem, że Bóg tłumaczy przebłyski jasnowidzenia, to jeszcze daje się traktować instrumentalnie.

Trudno o krwisty romans, w który wplątany jest Bóg (w poprzedniej książce tej autorki kaznodziejstwo pojawiło się dużo później i zostało skondensowane na kilku stronach, tu stanowi dokument kreacji postaci). Zola spotyka Spencera i zawraca mu w głowie (czego objawem jest fakt, że mężczyzna zapamiętał pełne brzmienie jej nazwiska). Oczywiście Spencer ma za sobą trudną przeszłość i nie marzy o związku, zwłaszcza takim, w którym partnerka mogłaby znienacka czytać mu w myślach.

W „I stał się cud” autorka pozwala bohaterom nacieszyć się sobą i nadenerwować nawykami czy przekonaniami. Wprowadza rozmaite niebezpieczeństwa lub przykrości, żeby odwlec temat rodzącej się i kompletnie niedzisiejszej miłości – ta książka powinna spodobać się fankom harlequinów, które nie chcą, żeby bohaterowie zbyt szybko rzucali się na siebie. Nieprawdopodobieństwo fabuły tłumaczy gatunek. Jednak Lin Stepp w realizacji popełnia kilka błędów (i nie mam tu na myśli niedokładnej korekty ani redakcji, choć męczy, gdy bohaterka rozkłada się na kocu, a przez całą drogę niosła zrolowaną starą kołdrę). Przede wszystkim wprowadzanie informacji o postaciach wypada sztucznie. Za każdym razem wplatane są w dialog, wygłasza je rozmówca do osoby, której udziałem były. W intencji autorki to upewnianie się postaci, czy dobrze zrozumiały wiadomości. W książkowym efekcie – męcząca nachalność, bo ile razy można komuś tłumaczyć w bezpośredniej rozmowie jego własne doświadczenia. U Lin Stepp to zjawisko notoryczne, podobnie zresztą jak reakcje zgodne z poprawnością polityczną. Tak bardzo autorka koncentruje się na przestrzeganiu zasad, że trudno jej zobrazować w przekonujący sposób uczucia postaci – i to do samego końca, jakby wymagała, żeby konwencja uzasadniła je za nią.

„I stał się cud” to powieść, w której właściwym tematem staje się piękno Smoky Mountains, na przyrodę bohaterowie zwracają większą uwagę niż na siebie. Stepp lubi wprowadzać kojący rytm natury, wplata nawet w rozmowy informacje na temat lokalnych „skarbów” (rzecz jasna ta wiedza przydaje się Spencerowi do tworzenia fotograficznego albumu). „I stał się cud” to powieść wypoczynkowa dla niewymagających czytelniczek. Łączy naiwną miłość z prostą fabułką, opiera się na znanych powszechnie stereotypach i schematach międzyludzkich zachowań. Lin Stepp nie chce zabudowywać przestrzeni konstrukcjami charakterologicznymi postaci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz