* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 4 lutego 2016

Deborah Moggach: Hotel Marigold

Rebis, Poznań 2016.

Wyprowadzka

Starość do trudny czas i Deborah Moggach na różne sposoby to w „Hotelu Marigold” podkreśla. Starsi ludzie, do niedawna ważni i potrzebni, nagle zostają zepchnięci na margines, okazują się śmieszni i żałośni. Każdy ma swoje wady, które podeszły wiek jeszcze uwypukla. Jedni zaczynają się wszystkiego i wszystkich bać, inni zamieniają się w erotomanów. Nieznośni dla otoczenia ignorują rzeczowe uwagi. Dostarczają powodów do kłótni. Boleśnie przekonuje się o tym lekarz Ravi, którego teść niemal rozbija jego małżeństwo. Norman potrafi wyzwalać gniew, ale córka usiłuje go bronić. Wie, że obowiązkiem dzieci jest opiekowanie się zniedołężniałymi rodzicami. W sytuacji bez wyjścia potrzebne stają się niekonwencjonalne rozwiązania. Jak pomysł z wysłaniem staruszków z Anglii do… Indii. Tam ma powstać ekskluzywny dom opieki, egzotyczny hotel. Doskonale przemyślane prospekty, filmiki reklamowe, opieka lekarska i gra na sentymentach czy wspomnieniach – chociaż wydawałoby się, że hotel Marigold nie znajdzie pensjonariuszy, dość szybko zapełnia się kolejnymi indywidualistami. Każdy ma inne oczekiwania, ale wszyscy liczą na to, że w nowym miejscu skorzystają z łagodniejszego klimatu, a nawet, co dla niektórych paradoksalnie brzmi, zwiększonego poczucia bezpieczeństwa. Indie mają stać się rajem na schyłek życia. „Hotel Marigold” to powieść, która odświeża pewne schematy, nie wprowadza nic nowego, ale też nie przytłacza szablonowością. Forma jest w niej dopasowana do treści.

Oznacza to, że kolejnych bohaterów, którzy staną się mieszkańcami hotelu Marigold Deborah Moggach wprowadza stopniowo i w szerszym kontekście – zapewnia wyimki z ich egzystencji, ale pozwala z nich wiele wywnioskować. To przez drobne scenki z życia łatwo ocenić bohaterów. Te portrety zyskują również drugie dno: przez nie odnieść się można do spraw społecznych i aktualnych fobii: między innymi jedna z bohaterek odczuwa coraz większą niechęć do ciemnoskórych mężczyzn, części kobiet kończy się już nadzieja na odnalezienie miłości – przestają być zauważane i same nie chcą walczyć o szczęście. Moggach podsumowuje mimochodem obraz starszych ludzi we współczesnych mediach, nie ocenia, ale przedstawia go dzięki szeregowi niezwyczajnych portretów. Nie jest to zwykle obraz krzepiący, nie może taki być – dlatego hotel Marigold staje się oazą i schronieniem, chociaż w opinii wielu odbiorców Indie dalekie są od rajskich przestrzeni i spokoju.

Kiedy akcja przenosi się do pensjonatu stworzonego, by odsunąć starszych ludzi od rzeczywistości, w której są już tylko przeszkodą, wychodzi na jaw, że od problemów nie da się uciec. Hotel Marigold mimo idealnej promocji nie rozwiązuje kłopotów. Niektórym można zaradzić, inne tu właśnie zostaną mocniej zaakcentowane. Deborah Moggach unika zatem taniego optymizmu i przekonywania nieprzekonanych, ucieka również od idealizowania – a tym samym od schematów poczytnych obyczajówek. W wielu czytadłach przeniesienie akcji do „rajskiego” miejsca (najczęściej zacisznego pensjonatu w górach lub na wsi) oznacza zerwanie z codziennym zabieganiem i stresem. Tu autorka odrzuca podobne pomysły, dzięki czemu pozostaje bliżej postaci i czyni je bardziej wiarygodnymi, zapewnia też lekturę tym ludziom, którzy nie przepadają za huraoptymistycznym tonem.

„Hotel Marigold” to obyczajówka z zacięciem psychologicznym, przerobiona w 2011 roku na kinowy przebój. Ludzkie pragnienia, nadzieje i lęki zamieniają się tu w życiową opowieść pełną trudnych emocji. W narracji widać szczerość, imitowanie egzystencji i przyjmowanie stylu naturalnego dla postaci. Deborah Moggach nie podsuwa łatwej do zastosowania rady na pozbycie się kłopotów, a jednak sugeruje, że warto próbować szukać rozwiązań – zwłaszcza tych nieoczywistych. Ten zestaw historii indywidualizowanych to nośnik gorzkich niekiedy prawd o kondycji człowieka. Moggach dzięki egzotycznym rejonom ma szansę zaznaczyć to, co zwykle zagłuszane lub odrzucane. Ale jej spostrzeżenia do krzepiących nie należą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz