Znak, Kraków 2014.
Przygody najbliższe
Mikołajek w wersji dla najmłodszych ma się bardzo dobrze, choć niektórzy mogą się zżymać na tego typu przetrawianie dobrej literatury. Owszem, w oczach dorosłych fanów duetu Sempé-Goscinny dziecięce przeróbki opowiastek nie mają czaru pierwowzoru. Ale maluchom bez wątpienia się spodobają. „Szkolne przygody Mikołajka” to tom apetyczny, bardzo obszerny – zawiera aż jedenaście historyjek, w tym jedną dość rozbudowaną. Wszystkie bajki powstały tu na kanwie odcinków animowanego serialu dla najmłodszych, są więc w pewnym sensie podwójnie zapożyczane. Maluchy otrzymają z tą książką wizję zabaw ze szkolnymi kolegami, klasowych sprzeczek i komicznych nieporozumień.
Mikołajek nie należy do najlepszych uczniów. To oczywiście spotyka się z krytyką rodziców, którzy mogą za złe oceny wyznaczać straszne kary – na przykład zakazać gry w piłkę. Piękny to świat, w którym nie ma jeszcze mowy o grze na komputerach, a telewizor mają nieliczni. Mikołajek zna czar beztroskiej zabawy. Od czasu do czasu zadaje się też z dziewczynkami – urocza Jadwinia z sąsiedztwa potrzebuje pomocy w opiece nad lalką, a Ludeczka skłonna jest do podchwycenia każdego wybryku, nawet do ucieczki z domu. Mały bohater dowiaduje się, jak to jest być pupilkiem pani, przynosi do domu kotka i szuka w ziemi szkieletu dinozaura. Przygody czają się wszędzie – w szkole i na podwórku, na klasowej wycieczce do lasu i na stołówce. Część z nich prowokują dorośli: tata i sąsiad zachowują się jak dzieci, gdy chcą przygotować film o piratach. Ojcowie, którzy dopchają się do zabawek swoich synów (na przykład do elektrycznych kolejek) są już straceni dla świata. A broją przy tym, jakby byli małymi chłopcami. Nie różnią się wtedy wcale od Mikołajka i jego kolegów.
W paczce są same indywidualności. Między innymi Alcest, który ciągle je, Kleofas mający najgorsze oceny, waleczny Euzebiusz, kujon Ananiasz, czy syn policjanta, Rufus. Ich znane wszystkim cechy raz po raz wyciągane są w narracji na światło dzienne, ku uciesze małych odbiorców. Bo w świecie Mikołajka, przynajmniej tym dla najmłodszych, nie ma zupełnie miejsca na półcienie. Każde opowiadanie ma wyrazistą oś fabularną i nastawienie na dzianie się, każde prowadzi do komicznej puenty. Każde też przesycone jest dowcipami sytuacyjnymi, tak, by maluchy otrzymały rzetelną porcję dobrej rozrywki. Tu prawie nie ma humoru słownego, a aluzje i niedomówienia pojawiają się dosyć rzadko, tak, aby nie zakłócać dzieciom odbioru samej akcji. Opowiadania zamieniają się w dynamiczne bajki obyczajowe, które muszą spodobać się najmłodszym – mimo kulturowych i czasowych różnic.
Przyjazny dzieciom świat Mikołajka ozdobiony jest kadrami z kreskówki. Na małych obrazkach prezentują się bohaterowie w trójwymiarze – i chociaż dla fanów „prawdziwego” Mikołajka to nieodmiennie szok, dzieci przyzwyczajone do telewizyjnej bajki tym chętniej zasiądą do lektury. Tutaj stawia się przede wszystkim na wydarzenia, komizm wydobywany bezpośrednio z akcji jest dla dzieci nagrodą. W związku z tym i obrazki zachowują dynamiczny charakter całości: są dodatkową zachętą do czytania. A że nie pierwszy to tomik z przygodami „przerobionego” Mikołajka, dzieci dobrze już wiedzą, czego mogą się spodziewać. Otrzymają tom pełen ciekawych przygód, oryginalnych, a przy tym bliskich ich własnym spostrzeżeniom. Mikołajek to dobry towarzysz codziennych zabaw, a jego pomysły sprawiają, że nie sposób odłożyć tę publikację. Dzieci, które rozpoczną spotkanie z Mikołajkiem od jego uproszczonej wersji, mogą w przyszłości bez przeszkód powrócić do klasyki. „Szalone przygody Mikołajka” to sporo radości dla najmłodszych. Nie można tego przecenić.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetna recenzja i bardzo trafne uwagi. Dodałabym tylko, że szkolne przygody z racji dość dużej czcionki mogą posłużyć jako książeczka do stawiania pierwszych kroków z czytaniem, bo dzieci chyba chętniej sięgną po taką formę niż po klasyczny elementarz. No i książka świetnie nadaje się do nakłonienia małoletnich maruderów, że w szkole nie musi być nudno i do nosa ;-)) Coś o tym wiem ;-)Polecam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo prawda, Mikołajek nieodmiennie daje moim dzieciom sporo radości :) My co prawda zaczęliśmy przygodę z Mikołajkiem od klasyki, ale to najnowsze wydanie też przypadło bardzo do gustu dzieciakom. Poza tym w tej ostatniej książeczce sporo się dzieje ;) Fajnie, że historia Mikołajka jest kontynuowana, bo naprawdę się z nim zżyliśmy! Mikołajek w szkole jest Przystępny dla raczkujących czytelników i nieoceniony dla rodziców chcących zapewnić swoim dzieciom mądrą lekturę :)
OdpowiedzUsuń