* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 16 sierpnia 2014

Wakacje Mikołajka. Wczasy nad morzem

Znak, Kraków 2014.

Przekład

Mikołajek w klasycznej narracji coraz częściej wybierany jest przez dorosłych (lub po prostu – przez starszych czytelników, którzy nie boją się litego tekstu). Najmłodsi chętniej sięgają po bajki na podstawie znanych opowiadań – wprawdzie uboższe o całą masę żartów, za to dostosowane do wymogów współczesnych lektur pop, służących rozrywce. „Wakacje Mikołajka. Wczasy nad morzem” to książka, która powstała na podstawie filmu, który powstał na podstawie książki – z czego śmieją się we wstępie Laurent Tirard i Grégoire Vigneron. Taka praktyka, coraz częściej w kulturze masowej spotykana, dla tradycjonalistów mogłaby być profanacją dzieła. A dla dzieci…

A dla dzieci będzie to szansa na pierwsze zapoznawanie się ze światem bohatera. Przełożenie książki na język filmowy oznacza konieczność odrzucenia tego, co stało się znakiem firmowym Mikołajka – czyli narracji bogatej w żarty słowne. Oznacza jednak również uporządkowanie fabuły i nadanie jej obowiązkowego tempa za sprawą licznych skrótów. W filmie nie ma bowiem miejsca na subtelności i wydarzenia, które nie nadadzą znaczenia akcji. Tu cały czas musi się coś dziać, najlepiej, jeśli to będzie wyraziste i zrozumiałe dla najmłodszych. Wydarzenia dobierane są więc według innego klucza niż w fabule, inne elementy wysuwają się na pierwszy plan. To oznacza nie tylko przebudowanie historii. „Wakacje Mikołajka” to książka wydana przy okazji premiery filmu. W związku z tym mali odbiorcy mogą jeszcze raz powrócić do wrażeń z sali kinowej (trudno ukryć, że dzisiejsze dzieci najpierw wybiorą łatwiejsze rozwiązanie, czyli film, a dopiero później mogą zajrzeć do książki) i przypomnieć sobie najciekawsze czy najzabawniejsze sceny. Autorzy tomiku proponują jeszcze jedno ciekawe wyzwanie: odbiorcy mogą teraz porównać film z książką powstałą na kanwie scenariusza i wynaleźć różnice. Co bardziej ambitni mogliby też zestawić film i tomik z pierwowzorem – książką, od której wszystko się zaczęło. To da intrygujący obraz pracy scenarzystów i pokaże najmłodszym kulisy atrakcyjnego zawodu.

Dwukrotny interdyscyplinarny przekład nie oznacza wcale utraty komizmu. Owszem, z oryginalnym Mikołajkiem ta wersja równać się nie może, ale to wynik uproszczeń i dostosowywania historii do percepcji maluchów. W przypadku filmu najłatwiej postawić na humor sytuacyjny – w tomiku „Wakacje Mikołajka” ten rodzaj dowcipu powraca. Zdarzają się również drobne żarty w opisach, charakterystykach czy dialogach, ale nie na tyle, by przysłaniały akcję. Tu musi się coś dziać. I dzieje się: Mikołajek spędza wakacje nad morzem i przypadkiem dowiaduje się, że ma zostać wyswatany z dziwną Izabelą, dziewczynką, która zachowuje się jak lalka. Początkowo zamierza zniechęcić do siebie potencjalnych teściów, a później zaczyna zmieniać zdanie. Tymczasem mama Mikołajka zwraca na siebie uwagę natrętnego reżysera, tata cierpi ze względu na obecność nielubianej teściowej, a nowi kumple Mikołajka starają się pomóc, chociaż niewiele z tego wszystkiego rozumieją.

Tomik „Wakacje Mikołajka” to propozycja dla widzów chcących zachować miłe wspomnienia z filmu, to także sposób rozreklamowania tej produkcji. Dla najmłodszych to historia o prostej i wyrazistej fabule z dobrym humorem w tle. Mikołajek w tej wersji przypadnie do gustu zwłaszcza kilkulatkom, które nie byłyby w stanie odczytywać różnych płaszczyzn dowcipu w pierwotnej wersji. Może też stać się argumentem w odwiecznych dyskusjach nad wyższością filmu nad książką (i odwrotnie) – pomoże wybrać ciekawszą dziedzinę sztuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz