* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 29 czerwca 2014

Przemysław Wechterowicz: Mały słownik wyrazów kocich i kociojęzycznych

Media Rodzina, Poznań 2014.

Kototwórca

Ten tomik jest literackim żartem przeznaczonym dla kociarzy – raczej młodzieży i dorosłych niż dzieci. Przemysław Wechterowicz sięga po formę słownika i temat, który fanów zjednoczy nad lekturą – żeby pokazać odbiorcom, ile radości może dostarczyć budowanie nowych absurdalnych definicji pojęć związanych ze światem kotów. Wechterowicz nie zamierza podążać za autorami fabuł czy poetami – jego zabawa od początku różni się od typowych literackich popisów. „Mały słownik wyrazów kocich i kociojęzycznych” to bowiem zestaw objaśnień – niewiele mających wspólnego z rzeczywistością – podporządkowanych kociemu spojrzeniu na świat.

Każda rozkładówka składa się tutaj z jednej nieprzesadnie rozbudowanej definicji (strona lewa) i z pełnostronicowej ilustracji Marty Ludwiszewskiej – obrazka będącego wariacją na temat fragmentu tekstu. To oznacza, że tomikowi formą bliżej raczej do zbiorków z bajkami niż do typowych słowników, ale również – że zawartością (czy objętością) tekstową książka zbliża się do ascetycznych tomików wierszy. Przemysław Wechterowicz nie kieruje jednak swojego „słownika” do dzieci. Podobnie jak Ludwiszewska – oboje jedynie udają, że zagłębiają się w świat bajek – to bardziej świat nonsensu i absurdu, co docenią miłośnicy kotów.

W tej książeczce koty oczywiście stawiane są na piedestale i nadają nowy sens wyrazom – zwłaszcza tym, w których znajduje się słowo „kot”. To wystarczający powód do wprowadzania zmian w definicjach. Wechterowicz pamięta o formalnych wymogach tworzenia definicji słownikowych i proste wyjaśnienia opatruje jeszcze kwalifikatorami czy nawiasowymi uzupełnieniami. Każde hasło słownikowe staje się dzięki temu miniaturową zabawą na kilku płaszczyznach. Autor kpi sobie z precyzji obowiązkowej przy tworzeniu poważnych słowników. Zachwyt nad kotami usiłuje zmieścić w pozornie obiektywnych wyjaśnieniach. Bywa, że wykorzystuje faktycznie istniejące w języku polskim słowa, ale chętnie też podejmuje się słowotwórczych gier, by trafnie oceniać zachowania kociarzu lub ich pupili. Koty zyskują tu miejsce w historii, kulturze, religii i psychologii, Wechterowicz sugeruje, że jego zbiorek jest tylko wyimkiem większej i oczywistej całości. Książka przygotowana jest tak, by bawić, wystarczy odwołać się do trafnej definicji „narkotyków” – tutaj każde hasło wymaga lektury uważnej i odkrywa przed czytelnikami ukryte dotąd znaczenia. Autor bardzo chętnie odwołuje się do przypadkowych skojarzeń (lub takie nakreśla w definicjach) – w efekcie jego jednoakapitowe definicje działać mogą po prostu jak puentowane zwrotki tekstów satyrycznych lub fraszki – tyle że zamiast zamknięcia w sylabotoniku, ograniczane wymogami formy słownika.

Marta Ludwiszewska daleka jest na ilustracjach od zachwytów nad kotami. W jej wydaniu koty są brzydkie, grube, leniwe, zdeformowane lub ponure. W ten sposób ilustratorka nawiązuje do rytmu satyry – bo jej pomysły również będą bawić odbiorców. Warto też pamiętać o niedziecięcych adresatach tomiku – dorośli nie odrzucą tego typu grafik, ilustracji z charakterem i humorem.

„Mały słownik wyrazów kocich i kociojęzycznych” to propozycja nietypowa. Mimo niewielkich partii tekstu (i nieprzesadnie bogatych w szczegóły grafik) lektura będzie trwać dosyć długo – trzeba bowiem skupienia i czasu, żeby odkryć wszelkie zabawy autorów i żarty porozmieszczane zarówno w definicjach, jak i na obrazkach. To książka-zabawka, propozycja przynosząca ciekawą rozrywkę, bardzo różną od proponowanych na ogół w literaturze. Wechterowicz zaryzykował, ale udało mu się wydobyć z tematu coś nowego i to bez przypominania o stereotypach czy odwoływaniu się do prostych zachwytów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz