* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 9 października 2013

Lech Zaciura: Pluszaki na Venonie

Ostrożnie w fantasy

Właściwie nie wiem, do jakiej grupy odbiorców chce trafić Lech Zaciura zbiorem opowiadań „Pluszaki na Venonie”: jeśli do dorosłych, to zrazi ich do siebie zbytnią prostotą fabuł i częstym niepotrzebnym moralizowaniem na tematy od dawna przedyskutowane i znane każdemu. Jeśli do młodzieży – może nie wytrzymać konkurencji, bo zbyt mało dynamizmu jest w tych tekstach. Jeśli nawet pojedynczo miałyby siłę oddziaływania, o czym autor w krótkim wstępie próbuje przekonać, to zebrane w jednym tomie pokazują niemal wyłącznie drobne eksperymenty stylistyczno-formalne, niewykraczające poza obręb gatunku. Podstawowym problemem tomu „Pluszaki na Venonie” jest brak rozbudowanych (w skali mikro!) fabularnych pomysłów, które wytrzymałyby cały czas opowiadania. Zaciura sprawia wrażenie, jakby wykorzystywał pojedyncze przebłyski idei – to pozwala mu zwykle na zawiązanie akcji (bardzo rzadko na spuentowanie historii – a szkoda, bo tego bardzo brakuje), ale już nie prowadzi tej akcji w nietypowym kierunku tak, by zatrzymać czytelników do końca. Wiadomo, że to krótkie formy – ale warto by nasycić je działaniem w większym stopniu. Jeśli Zaciura zaintryguje pomysłem, do finału go nie przebije: brakuje więc trochę fabularnych lub charakterologicznych haczyków.

Nurt sf staje się dla autora więzieniem zamiast wyzwalać wyobraźnię. Zaciura nie chce wyzwolić się z charakterystycznego kręgu stereotypowych zjawisk czy postaci – w efekcie obecność obcych lub wyprawa na inne planety wymusza na autorze przewidywalne kierunki rozwoju fabuły. Zresztą z tym rozwojem też bywa różnie: wygląda, jakby Zaciura koncentrował się na tworzeniu statycznych obrazków, dla niepoznaki ożywianych na przykład strzelankami. W bohaterach nie dostrzega się psychologicznej głębi – postacie składają się zawsze z klisz. Całość sprawia wrażenie, jakby autor zestawiał znane klocki, by przedstawić całość, a owoc jego pracy to konstrukcja, w której dalej widać poszczególne elementy budulca. Zaciura czerpie przyjemność z kształtowania scenek czy krótkich relacji między bohaterami, ale nie zamyka opowiadań ani ich fragmentów silnymi punktami. Mnie brakowało tu olśnień, zaskoczeń dla czytelników, przemycanych wyjaśnień, dlaczego w zasadzie autor zaprasza do świata swojej prozy.

Pedagogiczne zapędy Zaciury potęgują sztuczność tematów: jeśli autor odwołuje się do łańcuszków internetowych o cierpiących dzieciach, to wiadomo, że to żerowanie na naiwności ludzi i kształtowanie znieczulicy społecznej – karą za to nie musi być podzielenie losu wymyślonej postaci, można było subtelniej przeprowadzić akcję i wyciągnąć z niej mniej oczywiste wnioski – nawet w literaturze młodzieżowej tendencyjność trudno się broni. Lech Zaciura zatrzymuje się na oczywistościach, zamiast sprawdzać, co mogłoby spotkać jego bohaterów na głębszych warstwach działania. Poczucie humoru, które zastępuje mu rozbudowany pomysł, wykorzystuje tylko raz w całym tomie – a szkoda, bo może w ten sposób bardziej przekonywałby do siebie. Samo popisywanie się warsztatem to za mało na dłuższą metę. Jeśli za stylistycznymi poszukiwaniami przy strachu przed eksperymentowaniem nie pójdzie wartka fabuła, na nic zdadzą się zabiegi formalne. Zaciura tworzy świat nieruchomy i mało gościnny. Zwłaszcza w skondensowanym kształcie opowiadań staje się to wyraźne: w krótkich tekstach powieściowe mechanizmy na spowolnienie czasu nie zdają egzaminu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz