* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 31 lipca 2010

Charlie i Lola. Ale to są przecież moje urodziny!

Media Rodzina, Poznań 2010.

Kres cierpliwości

Zwykle w tomikach przygód Charliego i Loli (więc także i w telewizyjnych kreskówkach, których odcinki przenoszą się potem na adaptacje książkowe) wyrozumiały starszy brat tonuje wszelkie szaleństwa dziewczynki i zachowuje stoicki spokój w obliczu wygłupów Loli. Na ogół to kwestie małej bohaterki trafiają do tytułów książek z tej serii. Tym razem jednak autorem wypowiedzi „Ale to są przecież moje urodziny!” okazuje się Charlie. Kto by się spodziewał, że cierpliwy i wyrozumiały chłopiec zdecyduje się tak gwałtownie podkreślać swoje święto? Charlie, wyprowadzony z równowagi przez małą siostrzyczkę, wreszcie zaczyna walczyć o swoje przywileje.

Lola uwielbia przyjęcia urodzinowe. Chce o wszystkim decydować, czytać karty z życzeniami, otwierać prezenty i zdmuchiwać świeczki z tortu. Przygotowuje nawet mnóstwo babeczek z różowym lukrem. Problem w tym, że to urodziny Charliego, który wymarzył sobie potworne przyjęcie – przerażający tort, przyjaciół w strasznych przebraniach i groźne (z nazwy) zabawy. Lola pragnie, by wszystko wypadło jak najlepiej, a w swojej nadgorliwości posuwa się za daleko i prawie psuje bratu imprezę.

Do większego sporu rodzeństwa na szczęście nie dochodzi, wszystko układa się dobrze i Charlie może uznać swoje urodziny za naprawdę udane. Postaciom stworzonym przez Lauren Child trochę wyostrzyły się charaktery, jest w tej historyjce nieco przesady, ale i, tak jak do tej pory, dużo humoru. Dowcip polega na zestawieniu intencji Loli i efektów jej starań. Liczy się tu również bezradność Charliego wobec pomysłów siostry i zderzenie dwóch wizji urodzinowego przyjęcia – potwornego i bajkowo-różowego.

W tym tomie sporo jest tekstu. Nie oznacza to, że warstwa słowna dominuje nad grafiką – ale opowieść okazuje się być dość rozbudowana. Zdarza się, że w pewnych momentach ilustracje zastępują opowieść, przejmują rolę narracji – głośnej lekturze musi zatem towarzyszyć oglądanie obrazków. Wtedy też ujawni się cały komizm sytuacyjny – jak wówczas, gdy Lola zapomina się i zdmuchuje świeczki z tortu Charliego. Ta publikacja pełna jest podobnych smaczków – być może dzięki nim tom „Ale to są przecież moje urodziny” rozbawi każdego malucha.

Poza tym Charlie i Lola mimo wszystko uczą dzieci tolerancji i wyrozumiałości – to nic, że główny bohater tym razem nie wytrzymuje szaleństw młodszej siostry: i tak radość szybko się opanowuje, a przy tym większość czytelników, gdyby znalazła się na jego miejscu, straciłaby cierpliwość znacznie szybciej i raczej nie starałaby się wyjaśniać młodszym niewłaściwości ich postępowania. Charlie tłumaczy Loli, dlaczego jest zdenerwowany, nie wychodzi nawet na chwilę z roli mądrzejszego starszego brata, chociaż teraz nie wydaje się już takim ideałem.

Jak zwykle dużo tu dowcipu. Babeczki z różowym lukrem, przygotowane dla stada wygłodniałych potworów przez ubraną w różową spódniczkę baletnicy i zajęcze uszka na opasce Lolę muszą wywołać uśmiech na twarzach maluchów. Książeczka przygotowana została tak, by dzieci łatwo dały się wciągnąć w akcję i przy tym nie chciały odłożyć lektury, dopóki nie skończą. Duże obrazki i grani wielkością czcionki to elementy, które mają wzbudzać ciekawość i zachęcać maluchy do czytania. Temat, wybrany do tej opowiastki, bliski jest młodym odbiorcom – co też nie pozostaje bez wpływu na satysfakcję pociech.

Wśród różnych adaptacji filmowych bajek historie Charliego i Loli cieszą wysoką jakością wykonania – i samym pomysłem. Warto zwracać na nie uwagę – to propozycja nie tylko dla wielbicieli telewizyjnej wersji przygód miłego rodzeństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz