Prószyński i S-ka, Warszawa 2010.
Małżeństwo z nierozsądku
To nie jest scenariusz, który mógłby zaskoczyć – raczej wielokrotnie powtarzany, powielany w kolorowych czasopismach schemat – i Tanya Valko wcale nie udaje, że ma do powiedzenia coś oryginalnego i nowego. „Arabska żona” jeden finał ma prosty do przewidzenia, być może dlatego ów finał trafia do prologu. Drugi finał i epilog stanowią ukłon w stronę innej konwencji – i mogą wywołać największy sprzeciw co bardziej wymagających odbiorczyń. Reszta przebiega raczej zgodnie z przypuszczeniami.
Osiemnastoletnia Dorota, szara mysz z niewielkiej mieściny, podczas imprezy urodzinowej poznaje przystojnego Araba. Zakochuje się w nim, zachodzi w ciążę i wychodzi za mąż, walcząc z uprzedzeniami otoczenia i ciągłymi złośliwościami ze strony matki. Przy Ahmedzie czuje się szczęśliwa i rozpieszczana, nawet niepokojące zachowania świeżo upieczonego małżonka nie budzą jej czujności. Zresztą Dorota niespecjalnie zdaje sobie sprawę z istnienia różnic kulturowych, nie wie absolutnie nic o zwyczajach muzułmańskich – naiwnie wierzy, że wielka miłość wszystko wynagrodzi. Bohaterka wyjeżdża z mężem do Libii i tam przekonuje się, jak ciężko dostosować się do miejscowych wizji wzorowego związku, zwłaszcza gdy chorobliwie zazdrosny mężczyzna nie zawaha się przed niczym. Autorce w kreowaniu fabuły pomaga tragedia z 11 września – od tej daty zaczyna się dynamiczna i mniej przewidywalna, pełna dramatów akcja.
Powieść zbudowana jest z autentycznych wydarzeń i doświadczeń różnych kobiet, nie sposób odmówić jej autentyzmu czy siły. Widać tu także kilka słabych punktów – należą do nich zbyt mocno kreślone sylwetki Doroty i jej matki: ta pierwsza wydaje się być niezbyt wiarygodnie przedstawiona, trudno przypuszczać, by dziewczyna z początków XXI wieku nie miała pojęcia o zagrożeniach, jakie niesie związanie się z cudzoziemcem. Ta druga przedstawiona została jako zrzędliwa stara baba, która za nic ma dobro córki. Czasami widać momenty klejenia, próby dopasowania wydarzeń do głównej osi historii. I jeszcze coś, już dla bardziej uważnych czytelniczek: wprowadzanie języka literackiego do dialogów. Ten zabieg (a raczej to niedociągnięcie warsztatowe, bo nie sądzę, by było to celowe działanie) sprawia, że wypowiedzi bohaterów brzmią momentami bardzo nienaturalnie. To wszystko da się wyeliminować, w końcu „Arabska żona” to debiut powieściowy, a czyta się tę książkę naprawdę dobrze.
Tanya Valko stara się uzyskać wrażenie naturalności, chwilami nawet imitacji dokumentu. Chce zbudować opowieść na wiarygodnej postaci, wtrąconej w otoczenie, które usprawiedliwi każde zachowanie. „Arabska żona” pełnymi garściami czerpie ze stereotypów i uprzedzeń, tutaj mniej uwagi poświęca się komentowaniu pełnych nienawiści postaw, więcej – ich szkicowaniu: do wyobraźni czytelników apelować mają obrazy prawdziwej i pięknej miłości, której na przeszkodzie stają zawistni i głupi ludzie. Ma to pewien moralizatorski posmaczek, ale przecież Tanya Valko nic nowego tu nie odkrywa.
Uleganie schematom nie przenosi się na ocenę przedstawicieli innych nacji. O ile w planie ogólnym autorka podpiera się bez przerwy gotowymi wzorcami, o tyle przy prezentowaniu członków rodziny Ahmeda i panujących wśród nich zwyczajów zaskakuje wręcz odkrywczością. To postacie z krwi i kości, interesujące i nieprzewidywalne, pełne sprzeczności i nadające barw historii: autorka pozwala sobie na eksperymentowanie z charakterami, co bez wątpienia wychodzi książce na dobre – dalszoplanowe bohaterki przykuwają uwagę. Wbrew początkowym wrażeniom, wiele jest w „Arabskiej żonie” splatających się wątków, wiele motywów, które warto prześledzić, ale też i wiele elementów wprowadzonych nie ze względu na jakość opowieści, a dla czytelniczek. „Arabska żona” to nie książka edukacyjna czy dokumentalna, to powieść rozrywkowa dla odbiorczyń spragnionych egzotyki i silnych wzruszeń. Tanya Valko nieraz wyciśnie łzy z oczu śledzących losy Doroty pań, wyzwoli rozmaite, czasem sprzeczne, uczucia i dostarczy im stosunkowo lekką lekturę.
Nie zawsze motywacje i wybory głównej bohaterki będą dla czytelniczek łatwe do zaakceptowania, nie zawsze Tanya Valko dobrze argumentuje rozwój akcji – ale przecież tego typu opowieści ocenia się także pod kątem rozrywki, jakiej dostarczają. A tutaj wrażeń nie zabraknie.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Małżeństwo z nierozsądku" - czyżby? Nie wierzę, że Dorota tak b. kochała swojego męża,że zgodziła się z nim zostać pomimo niepewności jej losu. Dziwna ta miłość, jeżeli w ogóle taka istniała pomiędzy nimi. Tak w ogóle książkę czyta się b. lekko, chociaż czasami niektóre zachowania bohaterów wyzwalały we mnie współczucie z pewną dozą ironii.
OdpowiedzUsuńniedawno przeczytałam debiutancką powieść Tanyi Valko, gdyby nie fakt że mam nogę w gipsie i nudzę się przepotwornie napewno nie kontynuowałabym tej książki po pierwszych kilku stronach. Napisana jest bardzo prostym językiem, chwilami miałam wrażenie ze jestem świadkiem konwersacji nastolatek. Ponadto jak już wspomniała Iza Mikrut brak spójności narracji czynią z tej książki czytadło dla zabieganej pani domu. Nie polecam pisaniny, uwstecznia :(
OdpowiedzUsuńKsiążka "Arabska żona" to fantastyczna powieść... Każda kobieta, której przez myśl przeszło poślubić muzułmanina powinna solidnie się nad tym zastanowić, a zwłaszcza przeczytać tą i wiele innych książek o tej tematyce. Nie twierdzę,że we wszystkich małżeństwach mieszanych musi tak być...Ale mam próbkę tego jak mogło być, gdybym sobie w porę nie zaczęła uświadamiać...I dziękuję Bogu, że jestem teraz w szczęśliwym związku z Polakiem, którego nigdy nie zamienię na kogoś innego... Książka ta jest świetnym przewodnikiem po rzeczywistości jaka panuje w krajach muzułmańskich... Może i dla niektórych jest ona "czytadłem dla zabeganej pani domu", osobiście chciałabym żeby wszystkie czytadła były takie dobre!!!!!!!!!!!!!! BTW: nie ważne jak napisana jest książka ważne co rawiera i jakie przesłanie. Osoba, która wypowiadała się przedemną...no cóż...sama napisała "debiutancka powieść", więc prosze o wyrozumiałość. Dloa mnie to świetna książka!!!
OdpowiedzUsuńAutorka przedstawiła w książce skrajny przykład arabskiej rodziny i arabskiego, zaznaczam, fundamentalisty. Ja mam męża Araba i cudowną, kochającą arabską rodzinę, w której nikt na nikogo ręki nie podnosi. Nigdy nie spotkała mnie z ich strony najmniejsza przykrość. To są tacy sami ludzie jak my, a świry i religijni fanatycy wszędzie się znajdują. Ale książka oczywiście fajna.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie :)
UsuńKsiążkę czyta się tragicznie, głównie ze względu na toporny, bardzo ubogi język oraz liczne błędy stylistyczne pokroju '' ubrać buty'', ''trójkątna wanna'' czy ''świńskie parówki''. Odnoszę wrażenie, że książkę napisała nie dorosła kobieta z wykształceniem filologicznym, tylko gimnazjalistka o średnich możliwościach intelektualnych. Fabuła jest płaska i banalna,postacie wyzbyte odrobiny psychologicznej głębi i będące nieudolnym zlepkiem charakterów różnych osób, które najprawdopodobniej były inspiracją dla autorki (niestety!). Jednym słowem wstyd dla wydawnictwa, zwłaszcza z powodu braku jakiejkolwiek korekty.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się spodobała. Gdy się wczytałam to ciężko było mnie oderwać. Jest to połączenie arabskich obyczajów, historii zaślepionej miłością dziewczyny, ciekawych postaci i fikcji literackiej.
OdpowiedzUsuńPowiem tylko jedno - narzekać każdy umie. JEŚLI TAK SIĘ ZNACIE TO SAMI COŚ NAPISZCIE...bo ja mam dość tych bezpodstawnych krytyk względem autorki.
Przydałoby się jeszcze umieć podpisać pod własnymi poglądami. Nie ma tu bezpodstawnych krytyk, a pseudodyskusje na takim poziomie z bloga będą kasowane.
OdpowiedzUsuń"...Widać tu także kilka słabych punktów – należą do nich zbyt mocno kreślone sylwetki Doroty i jej matki: ta pierwsza wydaje się być niezbyt wiarygodnie przedstawiona, trudno przypuszczać, by dziewczyna z początków XXI wieku nie miała pojęcia o zagrożeniach, jakie niesie związanie się z cudzoziemcem..."- z tego co wiem, prototypem Doroty była kobieta z Trójmiasta, która ponad 20 lat temu poznała Araba i z nim się związała. Autorka zaznaczała to w wywiadach. Wtedy o tych zagrożeniach wiedziano niewiele, więc nie jest to słaby punkt.
OdpowiedzUsuńMarek
To jest strazne, ze ciagle sie naklada ludziom do glowy takie stereotypy. Potem ciemne spoleczenstwo rosnie, z rosnaca nienawiscia do swiata islamu. Mam meza Araba i wiem, ze nie zawsze jest tak jak w wyzej wymienionej ksiazce. A i opisane w niej traktowanie kobiet to nie tradycja islamska tylko ta przedislamska. Islam po raz pierwszy daje arabskim kobietom prawa i zrownuje je z mezczyzna. Wiec radzilabym osobom zupelnie nie w temacie przeczytac Koran, a za takie powiesci sie wcale nie brac lub brac sie wtedy, gdy sie nabedzie jakas wiedze.
OdpowiedzUsuńKsiazke czyta sie calkiem fajnie i szybko. Ogolnie moze byc ;)
Książka trochę kontrowersyjna bo można odczuć że generalizuje wszystkich arabów, ale mimo wszystko kunsztu pisarskiego nie można autorce odmówić, a to się w książce liczy. Zapraszam też innej recenzji książki "Arabska Żona"
OdpowiedzUsuńKunszt pisarski? Pani Valko to wspólczesna, mocno zbrutalizowana Mniszkówna.
OdpowiedzUsuńCóż, niektóre panie najwyraźniej potrzebują takich prymitywnych czytadeł, tak było, jest i będzie...