* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 15 kwietnia 2010

Joanna Chmielewska: Kocie worki

Kobra, Warszawa 2004.

Nieudany powrót do przeszłości


„Wszystko czerwone” Joanny Chmielewskiej było bestsellerem i w zasadzie do dzisiaj cieszy kolejne pokolenia czytelników – to powieść, która się nie zestarzała i nie straciła na dowcipie. „Kocie worki” miały być powrotem do historii sprzed lat: Chmielewska ponownie umieściła akcję w Danii, przeniosła grupę przyjaciół do domu Alicji i wymyśliła intrygę, która pozwoliła połączyć motywy znane z autobiografii z literacką fikcją. Dla wielbicieli „Wszystkiego czerwonego” zapowiedź powrotu do pisarstwa z lat świetności była obietnicą humorystycznego stylu i ciekawej fabuły. Jak to jednak zwykle z podobnymi obietnicami bywa, realizacja wypadła gorzej od zamierzeń, „Kocie worki” nie zdołały nasycić odbiorców i odeszły w zapomnienie.

Jeżeli we „Wszystkim czerwonym” akcja rozgrywała się na oczach czytelników, w „Kocich workach” część informacji została ukryta: Alicja i Joanna doskonale się rozumieją, rozmawiają o sprawach sobie znanych – takie przeniesienie części historii do dialogów utrudnia zaangażowanie emocjonalne odbiorców, którzy muszą czuć się odsunięci na dalszy plan, a czasami wręcz wykluczeni. Posiądą wiedzę na temat przeszłości, lecz wiedza ta będzie już obarczona interpretacjami, w dodatku niepełna.

Chmielewska próbuje w „Kocich workach” uruchamiać dwa nurty – kryminał i romans. Tyle że ów romans rozmywa się w niekończących się dyskusjach, a kryminał traci na wartości przez przegadanie: w pewnym momencie zaczęła Joanna Chmielewska przechodzić od dynamicznej fabuły w stronę rozmów – i właśnie tymi rozmowami zarzyna w „Kocich workach” intrygę. To nie wszystko. Po kolejnych autobiografiach autorka przyzwyczaiła się do fiszkowego, mozaikowego stylu, w którym w drobniutkich akapitach rozprawiać się może z tym, czego nie lubi. Podobną strategię przyjęła i w „Kocich workach”, tyle że to, co w memuarowych wynurzeniach nie dziwi i nie zakłóca odbioru, w powieści zwyczajnie może zmęczyć. Dają się tu zauważyć strzępki powtarzane w autobiograficznych formach, ale też postacie, które w poprzednich książkach się pojawiały (należy do nich Marianek, czyli Marcinek z „Harpii”) – w ten sposób czytelnicy otrzymują odświeżane zaledwie, a dobrze im znane, schematy i nie mogą się już bawić lekturą.

W „Kocich workach” widać tęsknotę za klimatem dawnych opowieści z Alicją w roli głównej, lecz mimo starań powrotu do bestsellerowego stylu nie ma. Za bardzo zatraca się Joanna Chmielewska w drobiazgach i nieistotnych dywagacjach, za często daje upust prywatnym emocjom i subiektywnym ocenom: niby fanom to wystarczy, a jednak szkoda, że autorka nie skupia się bardziej na uprawdopodobnieniu fabuły – tym razem intryga jest mało wiarygodna i niewystarczająco rozbudowana.

Wśród rozmaitych pisarskich przyzwyczajeń i szablonów daje się też w „Kocich workach” zauważyć skarykaturalizowane wręcz przywiązanie do skrupulatnych wyliczeń – kilka razy z lubością autorka wymienia cały zestaw zróżnicowanych i przypadkowo zgromadzonych przedmiotów, jakby próbowała odmalować przed czytelnikami obserwowane sceny. Brzmi to coraz bardziej sztucznie i miejscami przypomina raczej kurs kreatywnego pisania niż dzieło doświadczonej autorki. Wielokrotnie powtarzane nawyki pisarskie teraz – w późnym okresie twórczości Joanny Chmielewskiej – stają się coraz bardziej skostniałe i bezbarwne, mimo emocji, jakie targają samą pisarką.

Oczywiście „Kocie worki” zwyczajnie nie wytrzymują porównania z książką, która uznawana jest za jedną z najlepszych w dorobku Joanny Chmielewskiej. Da się tę powieść przeczytać, ale o zachwyt w jej przypadku raczej będzie trudno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz