* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 9 kwietnia 2010

Hanka Bielicka: Uśmiech w kapeluszu

Akapit Press, Łódź [b.r.].

Wspomnienia z uśmiechem

Hanka Bielicka, choć wielu odbiorców utożsamiało ją z autorami wygłaszanych przez artystkę monologów, nie pisała dla siebie. Także wspomnienia pozostawione przez nią zredagowała ghost writerka, Maria Sondej. Jeśli więc po „Uśmiechu w kapeluszu” będą się czytelnicy spodziewać wynurzeń utrzymanych w estradowej poetyce, albo charakterystycznych dla tej aktorki satyrycznych pyskówek – srodze się rozczarują. Szczupły tomik jest bowiem po prostu uporządkowanym zestawem anegdot i co ciekawszych przemyśleń na temat estradowego życia – w samej konstrukcji próżno by szukać ekspresji czy charakteru gwiazdy. Na szczęście Maria Sondej dowcipy i humorystyczne scenki wplata w tekst bardzo umiejętnie, nie niszcząc puent, nadając opisom odpowiednią dynamikę i kształt – jakby była świadkiem czy uczestnikiem wydarzeń. To rozwiązanie sprawia, że po „Uśmiech w kapeluszu” sięgać mogą nawet ci odbiorcy, którzy nie zachwycali się Bielicką na scenie.

Wspomnienia utrzymane są w pierwszej osobie, odbiorcy mają więc wrażenie, że śledzą tekst Hanki Bielickiej, która porusza się po ściśle wytyczonych liniach. Niczym Stefania Grodzieńska we „Wspomnieniach chałturzystki”, najpierw rozprawia się z powszechnymi poglądami na chałturę, wyjaśnia, na jakie rodzaje spotkań z publicznością się decyduje, a od jakich stroni – i czym jest dla niej scena. To pozwala konwencjonalny początek (czyli powrót do wczesnego dzieciństwa) nieco opóźnić, a przy tym zaintrygować czytelników oryginalnymi dowcipami, wziętymi z życia. Od dzieciństwa przechodzi Bielicka do spraw teatru i pierwszych występów, by za chwilę przedstawić historię małżeństwa z Jerzym Duszyńskim, aktorem-amantem. Kolejne rozdziały prezentują różne formy artystycznej działalności Hanki Bielickiej, znajdzie się tu teatr, film, kabaret czy estrada, a nawet perypetie radiowe. Osobne miejsce zajęły w tych wspomnieniach występy dla publiczności polonijnej.

Właściwie – pomijając związek z Duszyńskim i krótkie opowieści o losach rodziców – Hanka Bielicka na temat życia prywatnego milczy. Nie chce też skandalików czy tanich sensacji wywlekać na światło dzienne. „Ludzie są przekonani, że świat teatru to świat skandali i plotek, ale w tej książce czytelnik nie znajdzie ich wiele. Myślę, że zawinił tu mój brak pamięci do nazwisk […]. Nie chciałam także nikogo dotknąć ani nikomu zrobić przykrości” – wyznaje artystka już na początku. Faktycznie najbarwniej i najciekawiej w jej opowieściach wypada świat, który przeminął: praca z Ordonką, podpowiedzi ze strony Zelwerowicza i Sempolińskiego, wzmianki o Kazimierzu Brusikiewiczu czy Jerzym Jurandocie. Przy okazji daje się tu zauważyć tęsknota za dawnymi czasami, ale i próba uchwycenia istoty działalności scenicznej i estradowej. Pod tym względem „Uśmiech w kapeluszu” przypomina nieco „Dzieje śmiechu” Jurandota, chociaż, oczywiście, uwagi Bielickiej są ledwie notatkami na marginesie refleksji nad warsztatem kabaretowym w wykonaniu męża Grodzieńskiej. Hance Bielickiej chodziło przede wszystkim o wywołanie uśmiechu odbiorców – te sceniczne założenia przemyciła także w książce.

„Uśmiech w kapeluszu” to nie tylko lektura obowiązkowa dla zainteresowanych życiem sławnych artystów czy dla wielbicieli humoru i satyry. Książka została napisana i skomponowana tak, by czytali ją z przyjemnością także przypadkowi odbiorcy. Sporo tu żartów, a lekko prowadzona narracja sprawia, że stają się wspomnienia Hanki Bielickiej literaturą rozrywkową na dobrym poziomie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz