* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Horacy Safrin: Przy szabasowych świecach. Humor żydowski i Przy szabasowych świecach. Humor żydowski. Wybór drugi

Iskry, Warszawa 2003 (I), 2004(II).

Płomień uśmiechu

Z tradycji żydowskiego kabaretu, dziś już zapomnianego (z wyjątkiem programu Aj waj Grupy Rafała Kmity, bezpośrednio nawiązującego do dawnych szmoncesów) wywodzi się wiele dzisiejszych dowcipów i skeczy. W początkach XX wieku istniały nawet swoiste autorskie giełdy, na których kabareciarze i satyrycy handlowali pomysłami na kawały i dowcipne scenki, piosenkami i numerami estradowymi. Przez dłuższy czas to właśnie kabaret żydowski, a nawet szerzej – humor żydowski miał wpływ na kształtowanie się polskiego komizmu.
Przy szabasowych świecach to wznowienie dwutomowego wydania zbioru żydowskich anegdot i dowcipów, spisanych przez Horacego Safrina. W informacji podanej na obwolucie drugiego tomu widnieje zachęta „Prawdziwy rarytas dla wielbicieli tej [żydowskiej] tradycji i kultury”. Ale tak naprawdę nie trzeba być wielbicielem szmoncesów ani wybitnym znawcą żydowskiej kultury, żeby zestaw opowiastek zgromadzonych przez Safrina bawił i zachwycał. W bezproblemowym zrozumieniu przesłania i humoru urokliwych historyjek pomoże zamieszczony na końcu każdego tomu słowniczek podstawowych pojęć, używanych w anegdotach. Dzięki temu charakterystyczne postacie kultury judaistycznej czy nazwy żydowskich świąt nie zaburzają toku percepcji, wszystkie bowiem mogące sprawiać kłopoty określenia, zostały zgromadzone w słowniczku. Przez to snu z powiek nie spędza zawołanie „Rabojsaj!” a mełamed, magid czy goj przestają brzmieć tajemniczo.
Zachowanie tradycyjnych judaistycznych nazw i istniejących naprawdę osób oraz naśladowanie stylu mówienia Żydów nadaje opowiastkom kolorytu lokalnego. Wytwarza też niepowtarzalną atmosferę minionego już świata. Horacy Safrin mistrzowsko wykorzystuje urok dawnych miast i miasteczek, łącząc z niepowtarzalnym poczuciem humoru talent gawędziarski i wyczucie sytuacji. Nic dziwnego – znawca kultury żydowskiej a także satyryk zestawił po prostu te dwie namiętności. Tak zrodził się cykl Przy szabasowych świecach. Dowcipy zamieszczone w dwóch tomach czerpał Safrin z doświadczenia (przebywał przez przeszło 30 lat w „środowisku żydowsko-galicyjskim”) a także z lektur i studiów nad kulturą i humorem Żydów. „Wędrując z teatrem żydowskim po miastach i miasteczkach Małopolski (…) chłonąłem z ich ust świeżo upieczone nowinki i drwinki, które później, wzięte na warsztat folklorystów i naukowców, przybrały formę drukowanych anegdot i dykteryjek”. Te obserwacje, bezpośredni kontakt z humorem, uczestnictwo w narodzinach wielu historii – dało znakomity plon przeszło siedmiuset opowieści.
Wszystkie anegdoty i szmoncesy łączy geneza – wywodzenie się z kultury żydowskiej i żydowskiego poczucia humoru, którym zbiór jest na wylot przeniknięty. Mikroopowieści zgrupowane w książkach zostały podzielone na kilkanaście rozdziałów (w związku z prezentowaną tematyką) – znajdziemy tu zatem dowcipy o charakterystycznych mieszkańcach miasteczka, o handlu, o relacjach między Żydami i przedstawicielami innych nacji (oraz – między żydami i przedstawicielami innych wyznań), dowcipy o miłości, anegdoty o znanych Żydach, przysłowia. Fragmenty większych rozdziałów również podlegają specyfikacji – szmoncesy dotyczą uczonych, duchownych, kupców, swatów, kpiarzy, żebraków, świąt, wojska i wielu, wielu innych tematów. Znajdują się dowcipy o „miasteczku głupich Żydów”, zastępowanym dziś przez wyśmiewany Wąchock czy Marklowice.
Z kilku anegdot czas starł komiczną otoczkę, pozostawiając jedynie klimat minionej epoki, relikt przeszłości, zaklęty w bursztynie melancholijnego dowcipu. Mnóstwo opowiastek przeżyło bądź też odżyło we współcześnie przywoływanych kawałach i skeczach. Znakomita większość anegdot zachowała świeżość, prawie każda zaskakuje nie tylko ogromnym potencjałem humorystycznym, ale również, a może przede wszystkim – prostotą puent.
Gdyż siła żydowskiego humoru tkwi także, obok dobrotliwości i spokoju przenikającego te teksty, w konsekwentnej postawie bohaterów, w logiczności. Najprostsze, a zarazem najmniej oczekiwane rozwiązania, pochodzą ze zwyczajnego wnioskowania. Nie ma tu miejsca na absurd czy purnonsens. Wszystko jest efektem rozumowania. Wszystko powinno dać się przewidzieć, a jednak...
Pisząc o zbiorze anegdot żydowskich nie sposób pominąć tematu antysemityzmu. Zdzisław Jastrzębski w Poetyce humoru lat okupacji zwracał uwagę na fakt, że śmiech jest najlepszą formą obrony przed ciemiężycielem. Pisał, że „jednym z rodzajów broni jest równowaga człowieka, jest jego pogoda wewnętrzna wbrew wszystkiemu, jest i humor, który w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiedniej chwili rani, często zaś leczy cudownie (…) śmiech bowiem dowodzi, że nie przegraliśmy wojny nerwów”. W zbiorze Safrina znajdą się – obok śmiechu z konfliktów międzyludzkich – także szmoncesy wiążące się z drugą wojną światową (Żyd, który po dojściu Hitlera do władzy chce zmienić imię i nazwisko z Adolf Sztynkfas na Mojsze Sztynkfas). Dowcipy wyśmiewają stereotypowe, utrwalone w zbiorowej świadomości (i niekoniecznie prawdziwe) cechy swojego narodu, zgodnie z twierdzeniem, że o posiadaniu zmysłu humoru świadczy umiejętność dostrzegania własnych słabych stron. Wszystkie anegdoty są utrzymane w lekkim, ironiczno-humorystycznym tonie.
Całości dopełniają rysunki przedstawiające codzienność Żydów i fragmenty piosenek czy wierszy o tematyce żydowskiej.

Przy szabasowych świecach to zbiór przenoszący czytelników w nieistniejący już świat żydowskich szmoncesów. Książki są pełne ciepłego, pogodnego humoru, to tomiki rozjaśniające życie płomieniem uśmiechu i rozpraszające mroki pesymizmu światłem żartu. „To humor, który się nie starzeje, nie traci uniwersalnej wymowy i bawi do dzisiaj”. Horacy Safrin, przytaczając w przedsłowiu do pierwszego wydania kilka anegdot z własnego życia, zamieścił między innymi prośbę ojca: „wspominaj mnie tylko przy radosnych okazjach!”. Mimo że zestaw historyjek z obu tomików powodować może niewytłumaczalny sentyment czy tęsknotę za beztroską, w porównaniu z dzisiejszymi czasami, przeszłością, opowieści przytoczone przez Safrina z pewnością będą bawić, rozśmieszać i skłaniać do refleksji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz