* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 11 października 2019

Clinton Romesha: Czerwony pluton. Dwanaście godzin w afgańskim piekle

Czarne, Wołowiec 2019.

Przeżyć atak

W „Czerwonym plutonie” nie ma mowy o nudzie, sensacji jest za to aż za dużo. Clinton Romesha relacjonuje jeden dzień z piekła, pokazuje czytelnikom, jak wyglądał atak na bazę Keating w Afganistanie, ale zanim do tego dojdzie – proponuje reportaż obyczajowy i tekst trochę w stylu „Paragrafu 22”. Wprowadza odbiorców do bazy amerykańskiej, pozwala zorientować się, jak wygląda podział obowiązków i – zestaw uciążliwości lub codziennych wyzwań. Sprawdza, gdzie żołnierze chodzą piechotą, jakie muszą nosić zabezpieczenia przed kulami, ale też – jak zabijają czas na dłużących się wartach. „Czerwony pluton” na początku jest satyrycznym przedstawieniem zwyczajności w bazie: tu o wojennych zagrożeniach przypominają właśnie ubrania kuloodporne – bardziej liczy się natomiast zestaw relacji okołotowarzyskich. Romesha nie zamierza udawać, że wszyscy idealnie się ze sobą dogadują i mają zawsze wspólne cele. Mówi wprost o tym, że jeśli skazani są na siebie żołnierze o różnych osobowościach, konflikty wybuchać po prostu muszą. Przypomina też o tym, że reakcją na stres jest robienie sobie wzajemnie dowcipów – to również sposób sprawdzania, czy ktoś pasuje do grupy, czy też sobie w niej nie poradzi. W efekcie odbiorcy otrzymują sporo „żartów” wątpliwej czasem jakości, rubasznych lub wręcz wulgarnych – żołnierskich według stereotypu – które charakteryzują bohaterów tej opowieści. Tu nie ma jednoznacznych i wygładzanych portretów, autor stara się każdego żołnierza przedstawiać indywidualnie, bez cukierkowości czy – przeciwnie – złośliwości, za to każdy wizerunkowo wypada bardzo barwnie. Pełne anegdot opowieści zdobione są zdjęciami, więc dla odbiorców kolejni bohaterowie książki stają się bliscy. Bardzo często jednak w Afganistanie znajdą okrutną śmierć.

W pierwszej części książki Romesha trochę usypia czujność: niby rzecz dzieje się w Afganistanie, w bazie wojskowej, niby trzeba czuwać i czujności nie tracić – a jednak całość wypada jako zabawa dla dużych chłopców, adrenalina i przygoda. W drugiej wszystko się zmienia – bo autor przedstawia przebieg zmasowanego ataku talibów na bazę. Analizuje kolejne minuty, towarzyszy kolejnym postaciom w dramatycznych – a czasem ostatnich – chwilach życia. Tutaj już nie ma mowy o obyczajowych anegdotach, są za to próby radzenia sobie z ekstremalnym stresem, bólem i lękiem o kolegów, jest bezradność i zestaw okropieństw. Wojna w całej okazałości – opisywana bez cenzury.

Clinton Romesha ma bardzo dobre pióro – oraz zestaw przeżyć, które zawładną wyobraźnią czytelników. Jest świadomy konwencji literackich, wie, jak wywoływać silne wrażenia. Niby proponuje reportaż wojenny – ale książkę czyta się jak literaturę sensacyjną (nawet mimo tego że można podziwiać zdjęcia żołnierzy, by za moment przeczytać o ich tragicznej śmierci). To tom, który rozbija mity na temat misji pokojowych i może budzić przerażenie. Nie ulega jednak wątpliwości, że w „wojennej” serii wydawnictwa Czarne to jedna z ciekawszych propozycji. Clinton Romesha przerabia na historię doskonałą do czytania wydarzenia, które same w sobie literackie nie były. Nie można się od tej lektury oderwać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz