* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 4 czerwca 2019

Donald Richie: Morze wewnętrzne

Czarne, Wołowiec 2019.

Inni ludzie

„Morze wewnętrzne” to podróż, ale nie tylko – podróż egzotyczna, poznawanie innej kultury i innych ludzi. Ten rozbudowany reportaż przez całe dekady pozostaje wśród chętnie czytanych relacji okołopodróżniczych – każde kolejne wydanie przysparza autorowi nowych fanów (a zmiany w odbiorze można prześledzić w publikowanych tu komentarzach do edycji z różnych lat). Donald Richie urzeka czytelników bez większego wysiłku: wystarczy, że jest szczery i otwarty na nowe znajomości. Przede wszystkim jest Richie ciekawy drugiego człowieka, wie, że każdy ma do opowiedzenia atrakcyjną historię. I z tego względu rozmawia z każdym, kogo los postawi na jego drodze – czy będzie to rybak, czy dama do towarzystwa. Każdy wniesie coś wartościowego do życia i świadomości autora, więc i do interesującej książki. „Morze wewnętrzne” nie należy do typowych publikacji podróżniczych, chociaż czytelnicy podążać będą za autorem przez Japonię. Tyle że Donald Richie w ogóle nie zwraca uwagi na otoczenie. Nie szuka ani zachwytów estetycznych, ani charakterystycznych budowli. Rezygnuje ze wskazywania atrakcji turystycznych i z przepisywania przewodników – nie sięga po nic, co stanowi dziś charakterystyczny element z relacji blogerów-obieżyświatów. Dla tego autora inni ludzie są warci uwagi i podjęcia trudów podróżowania. Zachowuje przy tym życzliwość i chce być uprzejmy w każdych warunkach, nawet jeśli spotka się z nieoczekiwaną złośliwością ze strony napotkanych ludzi (a zdarza się to na przykład wtedy, kiedy chce mówić po japońsku i zostaje za to skrytykowany – co budzi zrozumiałą niechęć). Staje się Richie tłumaczem japońskich zwyczajów, unika jednak stereotypów i tego, z czego kraj jest na świecie znany. Nie zamierza powtarzać oczywistości ani uciekać się do prostych chwytów zapewniających uznanie masowych odbiorców. Japonię poznaje stopniowo, dogłębnie i przez kontakty z ludźmi. Pozostaje przy tym wyrozumiały dla różnych słabości, a i dla odmienności – nie chce się niczemu dziwić, raczej będzie przyjmował interesujące go zjawiska z ciekawością odkrywcy.

Spotkania z ludźmi są zwykle krótkie i intensywne, autor szczegółowo prezentuje ich znaczenie we własnej wyprawie, ale do raz opisanego człowieka nie będzie w dalszej opowieści wracać. Czasami zastanawia się nad tym, jaki wpływ na niego miały określone rozmowy, innym razem próbuje zasmakować tego, co uznaje za kwintesencję relacji interpersonalnych – tak na przykład przymierza się do seksu z dopiero co poznanymi kobietami. Doświadczenia w tej sferze przedstawia raczej oszczędnie, skupiając się bardziej na samym flircie czy próbach podrywu – albo uwznioślając sam zamiar odbycia stosunku – jako elementu charakterystycznego dla ucieczki od pustki wolności cechującej podróżników. Taka argumentacja nie każdego musi przekonać, ale wprowadza nieco humoru do książki. „Morze wewnętrzne” jest tomem obszernym i obfitującym w atrakcyjne dla odbiorców spostrzeżenia. Nie ma szans się zestarzeć, skoro w ogóle nie funkcjonuje jako przegląd typowych zwyczajów czy mód – a zestaw indywidualnych spotkań. To publikacja bardzo udana i nadająca się dla czytelników, którzy lubią wnikliwe opowieści o codzienności widzianej z zewnątrz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz