* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 30 czerwca 2018

Zofia Stanecka: Basia i przyjaciele. Lula

Egmont, Warszawa 2018.

Trema

Zofia Stanecka stworzyła podserię Basia i przyjaciele w odpowiedzi na rynkowe zapotrzebowanie. Może w niej odwoływać się do kwestii trudnych dla kilkulatków - tematów wiążących się z co bardziej skomplikowanymi emocjami i odczuciami. Dzieci nie potrafią skojarzyć fizycznych dolegliwości czy "dziwnych" wrażeń z konkretną sytuacją. Dzięki Basi i jej przyjaciołom dowiadują się, jak objawia się stres, strach czy tęsknota, jak reaguje się na brak wsparcia otoczenia. Autorka nie nazywa nawet abstrakcyjnych dla odbiorców zjawisk – tu zbędne są definicje, przyda się za to ilustrowanie wrażeń bohaterów. Basia po raz kolejny oswaja z rzeczywistością, a maluchy dowiedzą się, że ich doznania należą do naturalnych i w pełni zrozumiałych nawet dla dorosłych.

Przygoda Luli obywa się bez oskarżeń w stronę dorosłych, ale to oni są częściowo winni za koszmar dziewczynki. Mała bohaterka – starsza kuzynka Basi - tańczy w balecie i czeka ją występ przed dużą publicznością. Lula ma piękny, czysty i wyprasowany kostium, zna na pamięć swój układ, a jednak czuje nieokreślony niepokój. Przypuszca, że coś pójdzie nie tak, a pokaz zakończy się katastrofą - coraz bardziej utwierdza się w tym przekonaniu, chociaż nie ma żadnych racjonalnych powodów do strachu. No, może jeden. Taniec ma wykonać też Basia. Basia, która - najogólniej rzecz ujmując - jest niezdyscyplinowana i unika zbędnego wysiłku (nawet jej figura i upodobanie do słodyczy przeczą wizerunkowi baletnicy). Lula jest szczupła, wysportowana, a do tego – utalentowana. Basia - wprost przeciwnie. Jednak tremę przed występem mają obie. Lula staje się tu klasycznym przykładem dziecka realizującego ambicje rodziców: stara się dorównać ich oczekiwaniom. Naśladuje w perfekcjonizmie mamę: uznaje, że powinna być najlepsza. Dalszy ciąg opowieści to już analiza wielkiego (i również niepotrzebnego nikomu) stresu. Lula czuje, że ściska się jej żołądek, że robi się jej niedobrze i najchętniej zostałaby w domu. Na szczęście niefrasobliwa Basia ma podobne odczucia. I już na tym etapie Zofia Stanecka podsuwa rozwiązanie problemu. Stres znika (a przynajmniej maleje), kiedy dziewczynki żartują, gdy rodzice nie nadmuchują balonu oczekiwań, ale zapewniają, że wszystko będzie dobrze, zapraszają na lody i pozwalają się ubrudzić, wspominając przy tym w formie anegdoty własne wybryki z dzieciństwa. Lula i Basia przekonują się, że mimo wszystko są chwile, kiedy chce się rzygać i nie można tego ująć innymi słowami. Ale dowiadują się też czegoś jeszcze - że nawet upadek podczas tańca, improwizacje na scenie, by uratować układ - to nie koniec świata. Wcale nie trzeba być idealnym, żeby dostać ogromne brawa. Zwłaszcza kiedy ma się kilka lat.

Sytuacja Luli znana jest wielu maluchom, zwłaszcza tym, które chcą dobrze wypaść przed dorosłymi i przejmują się aż za bardzo wydarzeniami, które je czekają. Dodatkowo coś, co mieści się w planach dorosłych - na przykład wspólny występ dziewczynek - z punktu widzenia najmłodszych może wyglądać na problem nie do przeskoczenia. Lula nie przepada za tym, co lepkie i brudne – a z tym kojarzy jej się Basia. To kolejne utrudnienie w zadaniu. Basia tym razem zamienia się w berbecia, który przeszkadza przynajmniej w wyobrażeniach i pierwszych złożeniach. Ma jednak także swoje zalety, nie do przecenienia w chwili próby. Jak nikt potrafi pocieszyć, rozbawić bezpośredniością, a nawet zaradzić katastrofie. Przy okazji więc, znowu w pobocznym wątku, Zofia Stanecka podpowiada odbiorcom, żeby nie dyskredytowali młodszych kolegów. Ci, którzy z zewnątrz wydają się doskonali, też mają własne słabe punkty, bolączki i zmartwienia. Warto więc zadbać o porozumienie nie tylko między pokoleniami. Stanecka jak zwykle zauważa to, czego nie widzą zwykli odbiorcy, podsuwa czytelnikom (i ich rodzicom, zwykle tym, którzy czytają pociechom książeczki przed snem) rozwiązania problemów, wskazuje prawdopodobne odczucia i reakcje. Basia i jej przyjaciele najlepiej tłumaczą, co dzieje się z człowiekiem w konkretnych chwilach, udowadniają, że każdy czasem ma gorszy humor lub czegoś się boi. Stanecka wie, jak pisać dla dzieci, jej sukces jest w pełni uzasadniony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz