* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 18 maja 2018

Natasza Socha: Zula i magiczne obrazy

Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.

Zagadki dla czarodziejki

Zula jest dziewczynką, której sytuacja domowa odrobinę przypomina tę z "Sabriny, nastoletniej czarownicy". Mama bohaterki wyjechała do Afryki, zostawiając córkę pod opieką swoich dwóch sióstr, czarodziejek. Zula zresztą też uczy się magii i z pewnymi wyzwaniami radzi sobie bez większego problemu, nad innymi powinna jeszcze trochę popracować. Na razie jednak nie ma czasu na kształcenie umiejętności: musi rozwiązać zagadkę dziwnego niebieskiego światła, które nocą widać nad Poziomkową Polaną. Nie może korzystać z pomocy dorosłych: ciotki jako opiekunki mogłyby za bardzo wczuć się w rolę i zabronić dziewczynce niebezpiecznej wyprawy na Polanę - a przecież inaczej nie da się dojść do prawdy. Zula postanawia zakraść się na miejsce, gdy wszyscy zasną. To jednak zadanie trochę ponad wyobraźnię małej dziewczynki i przyda jej się wsparcie. Dlatego do eskapady dobiera sobie towarzystwo: dwaj koledzy, Maks i Kajtek, chętnie przyłączą się do działania. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzą pyszne babeczki i ciastka, które Zula wyczarowuje ot tak, na przekąskę. Jednak rzeczywistość przerasta oczekiwania postaci. Na Poziomkowej Polanie wyrasta bowiem dom księcia Armadoniusza Saturnina Pierwszego, który jest bardzo wrażliwy na punkcie swojego tytułu i prowadzi niezwykłe gospodarstwo. Dlaczego na obrazach znajdują się zwierzęta poskładane z różnych gatunków - to tylko jedna z zagadek, jakie dzieci mają do odkrycia. Gorzej, że Armadoniusz Saturnin ma chytry plan pozostania na Poziomkowej Polanie. Wystarczy, że uwięzi w obrazie jednego ze śmiałków, a przyjaciele nie uwolnią go na czas - i już będzie miał w kogo się wcielić. Skoro dorośli nie mają o niczym pojęcia, Zula, Maks i Kajtek liczyć mogą tylko na siebie. I lepiej, żeby nie dzielili się obawami z innymi: Armadoniusz czuwa.

Natasza Socha w tomiku "Zula i magiczne obrazy" bawi się zupełnie klasycznymi motywami przerabianymi na "czarodziejskie", przynajmniej z pozoru i dla najmłodszych odbiorców. Można tu mówić o absolutnie klasycznej rozrywce. Jest tajemnica i zagadka nie do rozwiązania, rodzice zostali wysłani na inny kontynent, żeby ich obecność nie zaburzała zabawy (wiadomo, że ciotki będą bardziej liberalne, zresztą te podejrzewają nocne eskapady dziewczynki, ale nie chcą jej psuć przyjemności). Jest pewnego rodzaju groza, lęk przed nieznanym czy niebezpieczeństwo. Wreszcie - są trzy zagadki. Bo żeby uwolnić kolegę z pułapki, Zula musi odpowiedzieć na trzy pytania, które na bieżąco wymyśla Armadoniusz, starając się, żeby każda kolejna zagadka była trudniejsza od poprzedniej. Całkiem nieźle autorka wymyśla sobie podpowiedzi dla bohaterów: odbiorcy mogą spróbować swoich sił samodzielnie w rozwiązywaniu zagadek, postacie z kolei uczestniczą w kilku pozornie nieistotnych wydarzeniach, które - przypadkiem - pchają je na właściwy trop. W ten sposób autorka wypełnia fabułkę i nie niszczy motywu tajemnicy, dostarcza odbiorcom nie tylko lekturowej rozrywki, ale i szeregu zagadek do samodzielnego przemyślenia.

Jest to historia raczej dość naiwna, bo kierowana do dzieci, a nie do nastolatków - ale przyjemna przez obfitość wyobraźniowej krainy. Czary podlegają tu konkretnym obostrzeniom, nie można z nich korzystać w każdej sytuacji, częściej trzeba będzie po prostu myśleć i działać (wspólnie, co ważne). Natasza Socha pisze z perspektywy Zuli, więc dzieciom łatwiej uwierzyć w kreację bohaterki. Do tego Agnieszka Antoniewicz bez przerwy przecina tekst rysunkami młodzieżowymi i bajkowymi jednocześnie - zamienia się to w bardzo przyjemny tomik dla najmłodszych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz