* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 23 stycznia 2016

Nadia Berkane: Marysia i urodziny mamusi

Debit, Bielsko-Biała 2015.

Bałagan

Dla misi Marysi, jak dla każdego malucha, mama jest najważniejsza na świecie. Nic więc dziwnego, że mała bohaterka chce przygotować niezapomniany prezent na urodziny i w ogóle nie bierze pod uwagę własnych możliwości. Nadia Berkane pisze tomik „Marysia i urodziny mamusi” bardziej z perspektywy rozanielonej i wzruszonej matki niż kreatywnych pociech. Jeśli mali odbiorcy zechcą brać przykład z misi Marysi, rodzice będą musieli trochę rzeczy im wytłumaczyć. W przeciwnym razie – aż się proszą o domową katastrofę.

Marysia chce przygotować mamie śniadanie, a dobór produktów, na jakie się decyduje, już grozi rewolucją żołądkową. Mała bohaterka oczywiście robi w kuchni ogromny bałagan – coś się wylewa, coś się kruszy… Wyzwaniem jest także zaniesienie tacy z posiłkiem do łóżka mamy – Marysia niechcący i w dobrej wierze sporo może zniszczyć. Owszem, samodzielność jest wartością pożądaną, ale tutaj ma bardzo wysoką cenę. Kilkulatka wpada też na pomysł, żeby śniadanie ozdobić kwiatami z ogrodu – problem w tym, że te kwiaty mama niedawno zasadziła i była z nich bardzo dumna.

I chociaż mali odbiorcy widzą cały kataklizm: chybotliwe naczynia, potrawy nie do przełknięcia i skrywany żal mamy Koali za pięknymi tulipanami, zobaczą w efekcie tylko wzruszenie solenizantki. Mama nie gniewa się, a jest dumna z córki, nawet gdy oznacza to maskowanie przykrości. Wystarczyłoby przekonać bohaterkę, żeby zajęła się czymś na miarę własnych możliwości, a nie porywała na „wielkie” czyny przysparzające dorosłym kłopotów – chociaż bez tego nie byłoby emocji w fabule, a i uczucia niepewności podczas lektury. Szkoda, że odbiorcy nie mogą w tym wypadku uczyć się na błędach misi Marysi, skoro mama Koala utrzymuje, że nic się nie stało. Kilkulatki nie wyczują tu drugiego dna i prawdziwych intencji dorosłej bohaterki, jeśli więc rodzice nie wskażą im błędów misi Marysi, trudno będzie o zrozumienie i wyciągnięcie właściwych wniosków.

Nie brakuje w tomiku i humoru – chomik Gryzek nie potrafi donieść do pokoju mamy Koali czekoladowych przysmaków: część ląduje w jego brzuszku, a typowo dziecięce łakomstwo kwitowane jest śmiechem. Zresztą w „Marysi i urodzinach mamusi” dominuje serdeczność, sympatyczna atmosfera święta ma się przenosić także na czytelników. Marysia cieszy się z przygotowywanej niespodzianki, a mamusia… jest w tym wszystkim raczej mało ważna, chociaż z pewnością wolałaby uniknąć rozgardiaszu.

Książeczka jest kolorowa, a kreskówkowe trójwymiarowe ilustracje z rozmywanym dalszym planem skutecznie odwracają uwagę od bałaganu, jaki w kuchni robi misia Marysia z Gryzkiem. Przez to maluchy nie zastanowią się nad wadami wybranego rodzaju prezentu, bo efekty działań bohaterów zwyczajnie umykają uwadze, nawet gdy zostaną podkreślone w narracji. Misia Marysia nie dopuszcza do siebie możliwości, że coś miałoby nie pójść zgodnie z planem. Mało tego: gniewa się na Gryzka, gdy ten zachowuje się jak łakome dziecko i czekoladki przegryza surowym makaronem.

Z perspektywy matki taki pokaz samodzielności w wykonaniu pociechy może i byłby wzruszający czy cenny, ale warto też uświadomić dzieciom, dlaczego taki gest nie do końca uszczęśliwi rodziców. Można było podpowiedzieć maluchom inne rodzaje prezentów, wymagające podobnego nakładu pracy, a mniej „męczące” dorosłych w skutkach. Jeśli więc po tej lekturze rodzice nie porozmawiają z maluchami i nie wyjaśnią, co w zachowaniu misi Marysi było niewłaściwe, muszą liczyć się z podobnymi niespodziankami. Wtedy zobaczą, czy łatwo – wzorem mamy Koali – zachować stoicki spokój w obliczu kataklizmu i wszechobecnego bałaganu. Podarowanego od serca w prezencie urodzinowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz